Tytuł – Psy Stalina
Rok wydania – 2022
Autor – Nikita Pietrow
Wydawnictwo – Demart
Liczba stron – 430
Tematyka – zbiorowa biografia najbardziej zaufanych ludzi Stalina, bezwzględnie mu oddanych, nierzadko wyróżniających się szczególnym okrucieństwem komunistycznych aparatczyków zaangażowanych w realizację „operacji specjalnych”.
Ocena – 7,5/10
„Psy Stalina” – tytuł jakże wymowny i jakże trafny. Nikita Wasiljewicz Pietrow oddał w nim istotę tego, w jaki sposób radziecki dyktator kształtował swoje otoczenie i jaką postawę to otoczenie przybierało. Józef Stalin wymagał bezwzględnego oddania i wierności, a podwładnych traktował mniej więcej jak wychowane przez siebie agresywne psy przygotowane do ciągłego ataku i walki o przetrwanie. Posłuszeństwo było im wpajane od początku służby. Ba, Stalin dla zabawy „rzucał im kości”, patrząc, jak walczą ze sobą, podjudzał do ataków. Pietrow nie ma wątpliwości, iż do końca swoich dni trzymał swoje psy na krótkiej smyczy – służby bezpieczeństwa zawsze były mu oddane i nigdy go nie zdradziły. Dyktator potrafił doskonale rozgrywać animozje między swoimi podkomendnymi, a terror będący codziennością totalitarnego państwa umożliwiał mu sterowanie procesami grupowymi i tworzenie specyficznej mentalności, której bodaj najlepszą ilustracją jest psychopatyczny Ławrientij Beria. Podobnych jemu komunistycznych aparatczyków był setki, nie każdy jednak miał tyle sił i samozaparcia, by wykańczać konkurentów ze skutecznością Berii.
„Psy Stalin” to opracowanie quasi-biograficzne, którego celem jest ukazanie życiorysów najważniejszych postaci ZSRR czasów Stalina. Na ich bazie Pietrow stawia sobie za cel stworzenie rysu totalitarnego państwa, co zazwyczaj wychodzi mu bardzo dobrze. Przez pryzmat życiorysów obserwujemy kulisy walki o władzę w ZSRR, a momentami życie samego Stalina. Pietrow słusznie zauważa, że każdy z opisanych przypadków to ilustracja typowego dla sowieckiej nomenklatury połączenia arogancji z przeświadczeniem o własnej wyjątkowości. Być może dlatego Beria i jemu podobni zapominali, że mogą „podzielić lost swoich poprzedników, rozstrzelanych za nadgorliwość i bezmyślne wykonywanie zbrodniczych rozkazów”. Większość z nich kończyła w sposób, na jaki zasłużyli. Niewielu udawało się wywinąć sprawiedliwości definiowanej po sowiecku – jak żyli, tak i ginęli.
Wróćmy jednak do tego, co napisał o „psach Stalina” Pietrow. Czy aby na pewno „bezmyślne”. Tutaj polemizowałbym z autorem, choć i on sam w toku narracji wielokrotnie wskazuje, iż opisywane przez niego postaci miały wyjątkowe przywiązanie do „inicjatywy własnej”, którą rozumieć należy jako nadgorliwość w okazywaniu braku litości wrogom, często urojonym. Tego rzekomo wymagał od nich system. Zapominali tylko, że został on stworzony przez nich samych, to oni każdego dnia dokładali rękę do patologii, jaką był stalinizm.
Pietrow konsekwentnie obnaża kulisy niesprawiedliwości, okrucieństwa i zbrodni na skalę masową. Przytacza przykłady ludzi, którzy osobiście odpowiadali za zgładzenie dziesiątek tysięcy osób, w tym cywili. „Sadystyczne okrucieństwo” było w państwie Stalina nierzadko „trampoliną do kariery”, z której odbijali się oportuniści chcący wykorzystać sprzyjającą koniunkturę i zwyczajni psychopaci, dla których system totalitarny zapewniał bezkarność realizowania chorych fantazji. Przez karty książki przewijają się dziesiątki postaci, które jedynie potwierdzają znane na ogół tezy. Co może szokować, to szczegóły ich patologicznej służby ZSRR. Pietrow z wyczuciem rekonstruuje kolejne intrygi, niektóre wyjątkowo skomplikowane.
Z tego względu książka może się okazać nieprzystępna dla niektórych czytelników. Mocne wejście w świat stalinowskiego państwa wymaga wiedzy i zdolności analitycznych, a przy tym niezłej pamięci, by przyswoić kolejne nazwiska i połapać się w tym misz-maszu. Kto z kim, kto przeciwko komu. Wyroki, procesy, intrygi. Trudna materia, choć arcyciekawa. Zastrzeżenia – to akurat paradoksalne, bo zazwyczaj jest odwrotnie i zgłaszam uwagi co do zbyt małej liczby detali – mam również do nadmiernie rozbudowanych wątków stricte biograficznych. Atutem książki, a zarazem jej głównym celem, jest ukazanie dynamiki relacji wewnątrz totalitarnego ZSRR, ze szczególnym uwzględnieniem zbrodni i jej wykonawców. Szczegóły awansów i przebiegu kariery takiego choćby Mierkułowa wydają mi się sprawą drugorzędną i nadmiernie komplikują i tak trudną już lekturę. Pietrow na szczęście nie ma ciężkiego stylu i o niektórych sprawach potrafi pisać w sposób anegdotyczny. To pomaga narracji, nawet jeśli momentami łatwa nie jest.
Odnotujmy jeszcze, że opracowanie Pietrowa ma w sobie coś uniwersalnego. Odsłania bowiem kulisy walki o władzę i pozycjonowania się w ramach totalitarnego systemu. Możemy założyć, iż mechanizmy te nie zmieniły się znacząco od czasów Berii i jemu podobnych. Współczesne systemy, dziś raczej autorytarne niż totalitarne, choć granica jest cienka, rządzą się regułami wypracowanymi na przestrzeni dziesiątek lat systemowych doświadczeń. Można w tym wypadku mówić o pewnej „pamięci instytucjonalnej”. Ba, nawet nomenklatura związana z realizowaniem „operacji specjalnych” pozostała podobna. A i natura ludzka nie zmieniła się tak bardzo, jeśli w ogóle. „Psy Stalina” są pod tym względem nie tylko świetną lekturą, ale i doskonałym studium przypadków, których kalki możemy dostrzec współcześnie, choć oczywiście na zdecydowanie mniejszą skalę. Jest to i fascynujące, i niepokojące jednocześnie, bo jednoznacznie pokazuje, iż patologiczny system zawsze wychowa swoje wierne psy gotowe na wyścigi mordować myślących inaczej lub po prostu zakwalifikowanych do grona „wrogów” – ludu, państwa, społeczności, to bez większego znaczenia.
Ocena – 7,5/10