Tytuł – Komandosi Hitlera
Rok wydania – 2022
Autor – James Lucas
Wydawnictwo – RM
Liczba stron – 312
Tematyka – historia niemieckich sił specjalnych, elitarnych jednostek, które zapewniały Wehrmachtowi zwycięstwo w licznych bitwach II wojny światowej.
Ocena – 6,5/10
Niemieckie oddziały specjalne z okresu II wojny światowej, jakkolwiek by nie oceniać ich działalności pod względem prawnym i moralnym, były niewątpliwie jednym z pierwowzorów współczesnych grup komandosów. Niemcy jako pierwsi na skalę masową zaczęli wykorzystywać wojska powietrznodesantowe, przecierając szlak dla innych armii, której jeszcze przed 1945 rokiem przeprowadziły kilka spektakularnych operacji udanie łączących potencjał wojsk morskich, lądowych i powietrznych. Warto także odnotować, iż na działania sił specjalnych należy patrzeć możliwie szeroko, co obejmuje nie tylko klasyczne jednostki (we współczesnym rozumieniu) specjalne, ale i operacje wywiadowcze i prowokacyjne. I tutaj Niemcy mieli spore zasługi, choć ponownie podkreślić trzeba wątpliwości natury prawnej. Wszystkie te tematy, nawet jeśli nie zostały opisane w pełni wyczerpująco, znajdziemy na kartach książki „Komandosi Hitlera”, której piąte wydanie trafiło do polskich księgarń za sprawą Wydawnictwa RM.
Nie dziwi mnie, że jest to już piąte wydanie, a wznowienia wciąż cieszą się sporą popularnością odbiorców. Siły specjalne jako takie to temat niezwykle interesujący, a gdy zestawi się to z dziwną i nie zawsze zrozumiałą fascynacją niemieckimi jednostkami z okresu II wojny światowej – cóż, to musi być pozycja, która przyciągnie czytelników. James Lucas kreśli rys hitlerowskich jednostek komandosów, wychodząc od genezy z czasów dwudziestolecia międzywojennego, gdy podpatrywano bojowe wykorzystanie oddziałów quasi-partyzanckich przez inne armie. Nie zabraknie dobrze znanej polskim czytelnikom prowokacji gliwickiej, która ostatecznie pod pewnymi względami zamieniła się w farsę (takich szczegółów przebiegu operacji „Himmler” nie znałem, co samo w sobie stanowi wartość dodaną). Potem będzie też kilka klasyków w postaci zajęcia Eben Emael i rajdów na zapleczu wroga. Nie mogło zabraknąć i oddziałów Skorzenego grasujących w Ardenach w grudniu 1944 roku. Odnotujmy także mniej popularne zagadnienia w postaci Grupy „K”, żywych torped czy miniaturowych łodzi podwodnych. Wszystko to tematy składające się na mozaikę wykorzystania sił specjalnych na froncie, często w sposób oryginalny i wykraczający poza ówczesne rozumienie sztuki wojennej.
Lucas opisuje to bez wchodzenia w detale czy kreślenia spójnego rysu wykorzystania sił specjalnych z odniesieniem do szczebla centralnego. Powiedziałbym raczej, że jest to przegląd kluczowych idei i poszczególnych operacji. Oczywiście, składa się to na szerszy obraz, zwłaszcza że Lucas odwołuje się także do czynników strategiczno-politycznych. Brakuje natomiast detali. Gdy weźmiemy do rąk klasyki polskiej literatury fachowej poświęcone cichociemnym, z łatwością dostrzeżemy, iż jednym z kluczowych aspektów było szkolenie „zrzutków”. Samo formowanie jednostki, proces rekrutacji, odsiewu, a potem przygotowania do walki – to fascynujące elementy wojennego rzemiosła, na które u Lucasa nie ma wiele miejsca.
Minusem jest także wiek publikacji. Oryginalnie wydano ją w latach osiemdziesiątych i od tamtego czasu zmieniło się w niej niewiele. Dzisiejszy stan badań jest daleko bardziej zaawansowany, także w odniesieniu do poszczególnych jednostek. Lucas nie miał możliwości uwzględnienia wszystkich dostępnych dzisiaj źródeł. Bibliografia jest zresztą dość mizerna, a brak przypisów utrudnia weryfikację danych. Nie jest to zatem najbardziej fachowe podejście badawcze, co eksperci w dziedzinie wojskowości wyłapią z łatwością. Autor broni się natomiast niezłym stylem pisarskim, co z kolei docenią mniej doświadczeni czytelnicy, dla których epatowanie szczegółami nie jest priorytetem, a przyjemność płynąca z lektury może wynikać właśnie ze skrótowego, przystępnego ujęcia sygnalizującego problematykę.
Wszystko to składa się na obraz publikacji niezłej, ale nie kompletnej. Lucas kreśli rys, ale jest to wyłącznie rys. Należy także zdawać sobie sprawę z faktu, iż jego publikacja nieco się zestarzała i, mimo popularności, nie może stanowić dzisiaj pierwszorzędnego źródła wiedzy, choć sama w sobie ma duży potencjał informacyjny, które niewątpliwie należy docenić. Jako wstęp do tematu sprawdzi się natomiast bardzo dobrze.
Ocena: – 6,5/10