Tytuł – Tajemnice obozu Colditz
Rok wydania – 2021
Autor – Reinhold Eggers
Wydawnictwo – Replika
Liczba stron – 400
Tematyka – wspomnienia strażnika i późniejszego zastępcy komendanta obozu jenieckiego w Colditz, jednego z najważniejszych i najsłynniejszych więzień dla alianckich oficerów.
Ocena – 7/10
Colditz to bodaj najsłynniejszy obóz jeniecki okresu II wojny światowej. Nie bez przyczyny jego dzieje stały się kanwą dla spektakularnych hollywoodzkich produkcji, które dołożyły jeszcze cegiełkę do budowania legendy samego miejsca i przebywających w nim alianckich oficerów. W Colditz pojawiali się także polscy żołnierze, którzy również zapisali kilka ciekawych kart historii. Może z tego względu liczyłem, że znajdą się w książce Reinholda Eggersa zatytułowanej „Tajemnice obozu Colditz” (ostatecznie poświęcił im niewiele miejsca). Książki niezłej, wciągającej, choć z tymi „tajemnicami” to bym się nie rozpędzał.
Autor wspomnień, Eggers, był niemieckim żołnierzem, który od 1940 roku służył jako strażnik w Colditz. Przez pewien czas pełnił nawet funkcję zastępcy komendanta obozu. Po wojnie dostał się do sowieckiej niewoli, a potem był więziony w Sachsenhausen i Torgau. W dużej mierze zasłużenie, współodpowiadał w końcu za organizację obozowej rzeczywistości, a ta – nawet jeśli narracja Eggersa nie wskazuje tego wprost, sielanką nie była. W spisanych później wspomnieniach strażnik nie zostawił za wiele materiałów, które mogłyby go obciążać. Próbował natomiast pokazać, iż był obiektywny, sprawiedliwy i kierował się zapisami konwencji genewskiej. Na marginesie znajdziemy jakieś drobne refleksje o „spoglądaniu wstecz”, ale niewiele konkretów. Jak było naprawdę, trzeba by pytać więźniów, a że nie mam możliwości weryfikacji, nie podejmuję się oceny obiektywizmu Eggersa. Tym, co stanowi oś narracji, są przede wszystkim historie uciekinierów i to na nich należy się skoncentrować.
Eggers pisze, iż w Colditz udaremniono ponad trzysta prób ucieczek. Nie wszystkie były tak pomysłowe jak tunel kopany raz pod sceną, a raz przez kaplicę, nie każdy uciekinier miał tyle fantazji co Michael Sinclair, który ponoć próbował zwiać w przebraniu Franciszka Józefa (Eggers poświęcił mu oddzielny rozdział). Większość bazowała na wykorzystaniu nadarzającej się okazji, a te więźniowie potrafili zwęszyć dosłownie wszędzie. Eggers nie ukrywa swojego podziwu dla pomysłowości jeńców, szczególnie Holendrów, którzy najwyraźniej mieli patent na wyprowadzanie w pole wartowników. O wydarzeniach z ich udziałem opowiada ze swadą, bardzo płynnie. Książka naprawdę wciąga, a kolejne historie przypominające zabawę w kotka i myszkę nierzadko zmuszają do uśmiechu. Jest coś magicznego w desperackich próbach ucieczek z Colditz. Nie zapominajmy jednak, że były one efektem uwięzienia, a czasem prześladowań więźniów.
Dlatego właśnie na wspomnienia Eggersa można spojrzeć z dwóch perspektyw. To naprawdę fascynująca lektura o kulisach obozowych organizacji, ucieczek i przeciwdziałaniu konspiracji. Eggers i jego współpracownicy musieli wykazać się niemałym sprytem i pomysłowością, by przynajmniej dotrzymywać kroku przeciwnikom. Z drugiej strony, nasuwa się oczywiste pytanie o prawdziwość wspomnień Eggersa i to, co ewentualnie przemilczał. Czy nie próbował wybielić siebie i swoich kolegów? Czy Colditz z jego opowieści nie jest nieco wyidealizowanym miejscem? Nie miałem dotychczas okazji czytać relacji więźniów, które pewnie rzuciłyby więcej światła na wspomnienia strażnika. Pozostanę zatem nieco sceptyczny, ciesząc się jednak naprawdę wciągającą lekturą, która dała mi dużo czytelniczej przyjemności oraz powodów do refleksji.
Ocena – 7/10