Właściwie w tym samym czasie we Włoszech i w Niemczech kształtowały się zręby dwóch systemów totalitarnych, łudząco do siebie podobnych, choć wywodzących się z różnych źródeł. Zasadniczą różnicę, co na pierwszy rzut oka może dziwić, zważywszy na stopień opresyjności obu systemów, stanowił sposób przejęcia władzy przez Adolfa Hitlera i Benito Mussoliniego. Ten pierwszy wygrał w demokratycznych wyborach, ten drugi dokonał regularnego przewrotu. Marsz Czarnych Koszul na Rzym był ostrzeżeniem dla króla Wiktora Emmanuela III, ale i włoskiego społeczeństwa, wyraźnie pokazując stosunek Mussoliniego do demokracji. Tymczasem próba puczu nie tylko nie spotkała się ze zdecydowaną reakcją, ale wręcz stała się przepustką Mussoliniego do władzy dyktatorskiej.
Dobry czas dla dyktatorów
Zakończenie I wojny światowej zostało przyjęte we Włoszech z ulgą, ale i wielkim rozczarowaniem. Włosi teoretycznie znaleźli się w gronie zwycięzców, ale ponieśli ciężkie straty – ogromna liczba zmarłych, jeszcze większa liczba rannych, zaburzona struktura demograficzna, zrujnowana gospodarka i trudności z zagospodarowaniem dziesiątek tysięcy wracających z frontu żołnierzy. Bezrobocie, bieda, poczucie klęski. Wszystko to prowadziło do szybkiej radykalizacji społeczeństwa, które oczekiwało gruntownych zmian i reform. Sprzyjało także ewolucji nowych ruchów społecznych zdobywających popularność na fali rozczarowania i frustracji. Podobne procesy można było zaobserwować w wielu europejskich krajach, choć nie wszędzie doprowadziły do tak rewolucyjnych zmian jak we Włoszech, a następnie, równą dekadę później, w Niemczech.
Mniej więcej w takich warunkach tworzyły się zręby ruchu faszystowskiego. Nie wchodząc w szczegóły jego założeń programowych oraz tworzenia organizacji partyjnej, należy podkreślić, iż w dużej mierze opierał się on na tworzonych po wojnie związkach kombatantów, odwołując się do wartości konserwatywnych i nacjonalizmu. W 1921 roku do włoskiego parlamentu weszli zresztą narodowcy Giovanniego Giolittiego, mocno powiązani z faszystami. W listopadzie tego samego roku utworzona została nowa Narodowa Partia Faszystowska, na czele której stał charyzmatyczny przywódca Benito Mussolini. Jego celem było wyeliminowanie konkurencji po prawej stronie sceny politycznej, a na dalszym etapie uzyskanie pełni władzy. Popularność Mussoliniego w kręgach armijnych i konserwatywnych była efektem radykalnych haseł odnowy społecznej, odwołań do nacjonalizmu i narodowej dumy oraz obietnic daleko idących reform i odbudowy potęgi Włoch. Wspierał ją szybko rozbudowujący się system paramilitarnych bojówek fasci i squadristi, które stały się zalążkiem utworzonej oficjalnie w marcu 1923 roku Milicji Faszystowskiej, zwanej popularnie Czarnymi Koszulami. To właśnie charakterystyczny kolor koszul noszonych przez zwolenników Mussoliniego stał się symbolem udanego zamachu stanu z udziałem faszystów.
Czarne Koszule szykują się do władzy
Czarne Koszule od początku swojej działalności wykazywały się brutalnością oraz bezwzględnością w walce z przeciwnikami politycznymi. Faszyści – i nie był to tylko Mussolini, który wówczas nie miał jeszcze pozycji jedynego lidera ruchu – wykorzystywali bojówki do bieżących porachunków, szczególnie w starciu z komunistami i socjalistami, ale nie stronili też od walk wewnętrznych. W latach 1920-1922 wewnątrz ugrupowania wrzało – ścierały się także różne koncepcje prowadzenia ruchu narodowego. W wielu miejscach władzę sprawowali lokalni liderzy, najważniejsi przywódcy w prowincjach nosili tytuł „rasa”, zaczerpnięty zresztą z etiopskiej nomenklatury. Mussolini wykazał się sprytem, przejmując kontrolę nad znaczną częścią bojówek i zdobywając poparcie wpływowych rasów. Wkrótce mieli go zaprowadzić do władzy.
Miał także sporo szczęścia, i nie chodzi tu jedynie o końcowy wynik jego starań. Organizowany przez niego zamach stanu był mocno improwizowany, a sam Mussolini nie był pewny konsekwencji swoich działań. Historycy wskazują, iż w połowie 1922 roku faszyści mieli już 700 tys. członków, a zwolenników ruchu szybko przybywało. Przywódcy faszystów dojrzewali do organizacji marszu na Rzym, którego założeniem byłoby obalenie legalnych władz. Mussolini musiał kalkulować. Wiedział, że powinien działać szybko, gdy okoliczności były sprzyjające i żaden z liderów faszystowskiego ruchu nie zdecydował się jeszcze na próbę puczu. Miało mu to zapewnić wygraną w walce o panowanie nad prawicą. Jednocześnie nie mógł nadmiernie ryzykować, a już na pewno nie chciał nadstawiać karku w przypadku niepowodzenia planowanego zamachu stanu. Brał pod uwagę, iż legalne władze mogą zareagować ostro i zdecydować się na stłumienie demonstracji przy pomocy armii. Miał jednak świadomość, iż taki ruch byłby wysoce niepopularny, a w społeczeństwie, które wciąż nie otrząsnęło się po traumie 1918 roku wojna domowa byłaby politycznym samobójstwem. Ryzykował, ale ryzyko to miało ograniczony charakter.
Miał także pewien pierwowzór w próbach dokonania zamachu stanu. W 1919 roku Gabriele d’Annunzio, bohater I wojny światowej, poeta, lotnik, wojskowy, a przy tym sympatyk ruchu nacjonalistycznego, dokonał zbrojnego wystąpienia i zajął Fiume, o które Włosi toczyli spór z Jugosławią. Mimo iż Mussolini za d’Annunzio nie przepadał, udana operacja w Fiume z pewnością dodała mu animuszu, a same idee d’Annunzio mogły być dla niego inspiracją – wojskowy był bowiem zwolennikiem rozszerzenia rebelii na całe Włochy i przejęcia władzy w sposób siłowy, by wprowadzić rządy, które w jego ocenie mogłyby przywrócić Włochom honor.
Marsz Czarnych Koszul na Rzym – Marcia su Roma
Mussolini postanowił przekuć w czyn poetyckie idee d’Annunzio. Wraz z innymi liderami ruchu faszystowskiego, którzy tworzyli tzw. kwadrumwirat (Emilio de Bono, Italo Balbo, Michele Bianchi i Cesare de Vecchi), przygotował plan marszu na Rzym (Marcia su Roma). W październiku 1922 roku faszystowskie bojówki zebrały się w Neapolu. W trakcie masowych manifestacji przemawiali przywódcy faszystów, w tym Mussolini, zapowiadając, iż wkrótce ruszą na stolicę. Władze w Rzymie zignorowały ostrzeżenia, traktując słowa o potencjalnym zamachu jako polityczną retorykę.
27 października 1922 roku Czarne Koszule ruszyły na Rzym. Wśród uczestników marszu nie było Mussoliniego. Ten schronił się bowiem w Mediolanie, niecierpliwie oczekując na informacje. Już choćby ten fakt świadczył o postawie Mussoliniego – nie chciał zostać pociągnięty do odpowiedzialności w przypadku niepowodzenia próby zamachu stanu, najwyraźniej bał się maszerować na Rzym. Był pragmatykiem, który losy przejęcia władzy rozstrzygnął nie swoimi rękami. W nocy z 27 na 28 października ok. 30 tys. uczestników marszu pojawiło się na przedmieściach Rzymu. W praktyce Czarne Koszule nie maszerowało – zdecydowano się na bardziej praktyczne rozwiązanie w postaci przejazdu pociągami. Liczebność demonstrantów nie była wysoka – dobrze skoordynowana akcja regularnej armii umożliwiłaby szybkie stłumienie puczu. Władze, z królem Wiktorem Emmanuelem III na czele, popełniły jednak taktyczny błąd, nie decydując się na stanowczą reakcję.
Strona rządowa najpierw odcięła linie kolejowe, utrudniając faszystom wjazd do Rzymu. Początkowo zdecydowano się ogłosić stan oblężenia, który rankiem 28 października ostatecznie został odwołany na wniosek króla. Mimo iż premier Luigi Facta, który stanowisko objął ledwie w lutym 1922 roku, był zmotywowany do odparcia puczystów, monarcha miał wątpliwości, czy wojsko pozostanie wierne legalnym władzom. Według niektórych relacji bał się, iż mógłby zostać zmuszony do abdykacji. W Rzymie krążyły pogłoski o stu tysiącach faszystów, którzy mieli lada chwila opanować stolicę. Faktycznie, faszystów przybywało, ale w szczytowym momencie, gdy Mussolini został już wyznaczony na stanowisko premiera, mogło ich być ok. 70 tys.
Przed południem 28 października Wiktor Emmanuel poinformował Factę o jego dymisji. Następnie wszedł w kontakt z przedstawicielami faszystów, negocjując nominację dla Mussoliniego. Początkowo rozważano stworzenie gabinetu pod kierownictwem byłego premiera Anotnio Salandra, ale Mussolini zdecydowanie odrzucił propozycję dzielenia się władzą. Obiecał natomiast, iż sformuje rząd koncyliacyjny, składający się także z przedstawicieli innych ugrupowań. Ostatecznie, 29 października, wypracowano kompromis. Wieczorem Mussolini wsiadł do pociągu i ruszył z Mediolanu do Rzymu, gdzie przybył następnego dnia. Po długiej rozmowie z królem ogłosił swój pierwszy rząd. 30 października 1922 roku Benito Mussolini przejął władzę we Włoszech. Nie oddał jej do lipca 1943 roku, gdy został odwołany przez swoich najbliższych współpracowników.
31 października faszystowskie bojówki, wiwatując, przemaszerowały przed Wiktorem Emmanuelem. Demonstracja na Kwirynale była pokazem siły i jedności faszystów. Rząd jedności nie utrzymał się długo. Mussolini wkrótce doprowadził do kontrowersyjnej reformy prawa wyborczego, która zapewniła faszystom zdecydowane zwycięstwo wyborcze w kwietniu 1924 roku. W tym czasie lider faszystów bezpardonowo likwidował politycznych przeciwników, dokonując także skrytobójczych zamachów na głównych konkurentów. Włochy rozpoczęły dryf w kierunku autorytaryzmu. Na pewnym etapie swojej politycznej kariery włoski dyktator miał stwierdzić, iż „demokracja jest piękna w teorii, ale w praktyce to porażka”. Takie podejście do demokracji prezentował zresztą przez większą część swoich rządów, coraz mocniej ograniczając demokratyczne reguły wyboru władz, zrzeszania się, wolności słowa, praw obywatelskich i prowadząc Włochy do faszystowskiej dyktatury.
I to wszystko w wyniku zamachu stanu, którego organizator siedział bezpiecznie w Mediolanie. Mussolini był jednym z niewielu puczystów, którzy przejęli władzę na odległość. Nie przeszkodziło mu to później odgrywać roli bezkompromisowego przywódcy.
Zdjęcie tytułowe: Przywódcy Marszu Czarnych Koszul, 28 października 1922 roku. Źródło zdjęcia: NAC.