Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce
pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia
Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i scierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych – mamy ich tysiące,
i dzieci są tu i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie robisz – masz prawo wybierać,
możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić…
śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska – zwycięska narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
czerwony władco rozbestwionej siły.
Przyznam szczerze, iż „Ziutek” to jeden z moich ulubionych poetów powstańczej Warszawy. Jego utwory zawsze są dla mnie źródłem optymizmu, pasji i radości życia. Szczepański, nawet pomimo tragicznej sytuacji walczącej Warszawy, z wielką energią mówił o zwycięstwie i walce. Jak przystało na poetę-żołnierza z ochotą poszedł do boju o stolicę, bijąc się z ofiarnością i zaangażowaniem. W wolnych chwilach znajdował czas na twórczość, która dla potomnych stała się niezwykle ważnym testamentem „Ziutka”. „Czerwona zaraza” jawi mi się jako wiersz nietypowy, jak na Szczepańskiego. Pełno tu zadumy, wyrzutów i mrocznych zapowiedzi. De facto był to jego ostatni utwór spisany przed śmiercią, powstał bowiem 29 sierpnia 1944 roku. Łatwo odgadnąć, iż kierowany był do żołnierzy Armii Czerwonej, którzy spokojnie oczekiwali na prawym brzegu Wisły, nie angażując się w walki po stronie sojusznika polskiego. W momencie, gdy Szczepański pisał dramatyczne słowa, dogorywał opór Starego Miasta. „Ziutek” brał udział w pospiesznej ewakuacji dzielnicy i 1 września otrzymał śmiertelny w skutkach postrzał. 10 września zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, zostawiając po sobie wspaniały dorobek artystyczny i wspomnienia o walczącym poecie.
Okiem Polonisty: Wiersz , w którym należy dokonać wyboru spośród dwu złych światów; które zło wybrać – oto jest pytanie (prawie Hamletowskie). Zdaje się, że autor jest w desperacji i aby nie patrzeć na śmierć tysięcy, jest gotów pogodzić się z faktem , że wybawiciel będzie sowiecki. Ale ten, mimo zaproszenia zwleka. Stoi już po drugiej stronie Wisły od kilku miesięcy i przygląda się agonii szalonego miasta. Jakże „słuszna” polityka. Wszyscy wiedzą, że powstanie wybuchło m.in. dlatego, aby Rosjanie nie uważali się za oswobodzicieli. Oni też to wiedzieli, więc teraz pozwolą temu miastu się wykrwawić, a przy okazji i wróg niemiecki będzie słabszy. Widzę w słowach podmiotu lirycznego jednak ogromną mściwość. Wynika ona z przekonania, że ta „czerwona zaraza” pewnie zwycięży teraz i tu. Jednak przyjdzie dzień, kiedy Polacy zapłacą jej za wszystko: nie tylko za powstańczą Warszawę, ale za Sybir, za lata upokorzeń i rozpaczy.