Autor – Tadeusz A. Kisielewski
Wydawnictwo – Rebis
Liczba stron – 208
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – najnowsza praca Tadeusza A. Kisielewskiego dotycząca nieznanych zbrodni Sowietów na polskich jeńcach wojennych w okresie pokatyńskim.
Wydawać by się mogło, że o Katyniu wiemy już wszystko. Jesteśmy nieustannie zasypywani kolejnymi informacjami odwołującymi się do tragedii sprzed lat. Mimo iż w ostatnim czasie zamordowanie polskich oficerów zostało przyćmione kolejnym dramatycznym wydarzeniem w postaci katastrofy smoleńskiej, Katyń jest obecny w pamięci historyków i miłośników historii. Tadeusz A. Kisielewski, doskonale znany polskim czytelnikom, głównie za sprawą szeregu prac poświęconych katastrofie gibraltarskiej, doskonale wie, w jaki sposób wykorzystać potencjał drzemiący w opowieściach o naszej narodowej przeszłości. Wystarczy znaleźć kontrowersyjny, wzbudzający emocje temat i dzięki solidnej, fachowej pracy zaprezentować obraz historii, który przykuje uwagę czytelników. „Zatajony Katyń 1941” spełnia wszystkie wymienione wyżej przesłanki. Temat – idealny – kto nie chce poczytać o kolejnych doniesieniach z polsko-radzieckiego frontu? Emocje – gwarantowane – w końcu nic nie pobudza tak bardzo, jak czytanie o ludzkiej krzywdzie, zwłaszcza w kontekście rodaków. Solidna i fachowa praca – to domena Kisielewskiego, który o zainteresowanie czytelników nigdy martwić się nie musiał.
Tradycyjnie już przygotowaniem kolejnej publikacji polskiego historyka zajął się Dom Wydawniczy Rebis, który jeszcze raz pokazał, iż w kontekście projektu graficznego i estetyki wydania nie ma sobie równych. Oko z miejsca przykuwa znakomity projekt okładki – estetyczny i stonowany, ale przemawiający do wyobraźni. Zwłaszcza, gdy ktoś już wcześniej fascynował się podobnymi historiami. Są oczywiście wkładki ze zdjęciami archiwalnymi oraz szkice i ryciny sytuacyjne. Warto przeczytać dołączone do książki aneksy. Na szczególną uwagę zasługuje pierwszy. Anonimowy informator dostarczył Kisielewskiemu wiadomości dotyczących żołnierza, któremu udało się przeżyć masakrę polskich wojskowych. Autor listu nie ujawnił tożsamości, choć udzielił szeregu wskazówek umożliwiających poszukiwanie ocalonego żołnierza. Historia rodem z filmu sensacyjnego, a jednak prawdziwa. Podobnych smaczków w „Zatajonym Katyniu” znajdziemy więcej.
Zaczyna się, a jakże, od tajemniczej narady Niemców i Sowietów. Przyznam szczerze, iż trafia do mnie jedynie część argumentacji Kisielewskiego. Owszem, opisywana przez niego historia jest prawdopodobna, ale nie ma stuprocentowej pewności, czy teza stawiana przez autora sprawdza się w rzeczywistości. Kolejne rozdziały to analiza powojennych wypowiedzi pozyskanych z różnych źródeł. Cudowne relacje, patetyczne apele – wszystko to pod lupę bierze Kisielewski, starając się dokonać rzetelnej analizy historycznej. Dalej niszczy argumentację Aleksandra Szyrokorada, którego wynurzenia wziąć możemy (w toku rozważań Polaka) za kompletne brednie. Dalej analiza wspomnień Icka Erlichsona, które w 2010 roku wydał w Polsce Rebis. I tak ponad połowa książki. Nieustanne przyglądanie się wypowiedziom i dokumentom dotyczącym zbrodni katyńskiej. Kisielewski wchodzi w polemikę i skutecznie obala tezy adwersarzy, wyszukując dane potwierdzające jego wersję wydarzeń. Dzięki skrupulatności i rozeznaniu w temacie jest autentyczny i doskonale przygotowany do dyskusji. Zna odpowiedź na każde pytanie zadane przez przeciwników. Wszystko pięknie, ładnie. Szkoda tylko, że do meritum przechodzi dopiero na niecałe 50 stron przed końcem książki.
Moje rozczarowanie wynika z nastawienia. Spodziewałem się przeczytać o nieznanych zbrodniach Sowietów, o nieoznaczonych grobach na wschód od Smoleńska. Tymczasem 2/3 tekstu to powtarzanie informacji, które albo już znamy, albo mają marginalny wpływ na resztę książki. W efekcie – po stu stronach nierzadko jałowych rozważań dochodzimy do sedna – nie wszystkich Polaków zastrzelono od razu. O mordowaniu naszych rodaków w późniejszym okresie dowiadujemy się za to niewiele. Kisielewski nie jest jeszcze pewien niektórych danych i sam zaznacza, iż czekają na weryfikację, że należy się nimi zająć w dalszej części historycznych prac. To zwiastuje oczywiście kolejne publikacje poczytnego autora znad Wisły. Można się tylko cieszyć, bo dostaniemy do rąk solidną dokumentację (a przynajmniej tego spodziewam się po Kisielewskim). Szkoda jednak, iż w „Zatajonym Katyniu” albo nie jesteśmy czegoś pewni, albo nie dostajemy do rąk argumentów, albo też czytamy to, co już było. Wrażenie wtórności tworzy szyło mi przez większą część lektury. Co gorsza, momentami czytelnik jest zasypywany tak wieloma danymi, iż ciężko się w tym wszystkim połapać bez odpowiedniego usystematyzowania wiedzy. Zbrodnia katyńska z pewnością miała swoją kontynuację w późniejszym okresie, ale na odpowiednią pracę przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Przyznam szczerze, iż „Zatajony Katyń” nieco mnie rozczarował. Jest to, oczywiście, solidnie udokumentowana praca, ale niekoniecznie opowiadająca o tym, o czym spodziewałem się przeczytać, zapoznając się z opisem książki. Kisielewski to znakomity autor i świetny dokumentalista. Polemikę i udowadnianie kolejnych tez ma we krwi, ale nie wszystkim jego publikacjom wychodzi to na dobre. Trzeba poczekać na kolejną pracę polskiego historyka, w której zapewne zajmie się problemem z charakterystyczną dla siebie skrupulatnością. „Zatajony Katyń” potraktować możemy zaledwie jako wstęp.
Ocena: