Rok wydania – 2009
Autor – Eugeniusz Guz
Wydawnictwo – Bellona
Liczba stron – 280
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – zbiór ciekawych historii związanych z Wojną Obronną 1939 roku – zagadki i tajemnice, niekoniecznie nierozwiązane.
Właściwie dopiero co z trudem przebrnąłem przez „Zagadki i tajemnice II wojny światowej” Jesusa Hernandeza, a już dostałem do rąk książkę o niemal bliźniaczym tytule. Tym razem swoiste drugowojenne ciekawostki w postaci zagadek i tajemnic miały dotyczyć kampanii wrześniowej, a więc okresu, o którym Polacy wiedzą niezwykle dużo, jednakże nie w formie sensacji. Wydaje się, iż Wojna Obronna 1939 roku, o czym zresztą wspomina nam wydawca na tylnej okładce, doczekała się tylu publikacji, iż ciężko jest dzisiaj powiedzieć coś nowego. Na pierwszy rzut oka taka sytuacja jest całkowicie zrozumiała – skoro tylu autorów wałkowało ten temat, niektórzy z uporem maniaka i niezwykłym, nawet jak na historyków, zacięciem, współcześni historycy to pewnie tylko spadkobiercy dorobku poprzedników. Jak się jednak okazuje, rzeczywistość może zweryfikować nawet najbardziej oczywiste tezy, a Eugeniusz Guz, bądź co bądź autor doświadczony, udowadnia, że jest jeszcze sporo rzeczy, o których przeciętny czytelnik nie wie, a wiedzieć nie tyle powinien, co po prostu może. Warto zatem dowiedzieć się, gdzie jeszcze mamy luki i w których miejscach powinniśmy uzupełniać swoją wiedzę. Być może nowa publikacja Eugeniusza Guza uchyli nieco rąbka tajemnicy. A że z tajemnicami jest ściśle powiązana, tym lepiej.
Omówienie aspektów technicznych publikacji zaczniemy tym razem nietypowo, bo od przedstawienia sylwetki autora. Eugeniusz Guz jest absolwentem Wydziału Dziennikarstwa i Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Warto zwrócić na to szczególną uwagę, gdyż odpowiednie wykształcenie niejednokrotnie kształtuje charakter pisarski twórcy. W swoim dorobku ma liczne publikacje poświęcone głównie kampanii wrześniowej oraz czasom współczesnym. Nie jest zatem autorem anonimowym, a kolejna jego publikacja ukazująca się na rynku nakładem Domu Wydawniczego Bellona nie może być zaskoczeniem. W tym miejscu zwrócić należy uwagę na pewną konsekwencję wydawniczą Bellona. W podobnym czasie ukazały się bowiem dwie zagadkowo-sensacyjne publikacje, które powinny przyciągnąć podobne grono czytelników. Właściwie na tym podobieństwa się kończą, bowiem szata graficzna obydwu publikacji różni się dość mocno. Porównanie wychodzi zdecydowanie na plus „Zagadkom i tajemnicom kampanii wrześniowej”. Książka została przygotowana do druku w sposób staranny i estetyczny. Projekt okładki może nie jest szczególnie udany, jednak inne elementy stoją na wyższym poziomie. Może się podobać rozmieszczenie fotografii – eleganckie wkładki ze zdjęciami z pewnością zwiększają estetykę pracy oraz czytelność publikacji. Przestronny podział pozwala na szybkie odszukanie niezbędnych wiadomości a, co jest dla mnie niezwykle cenne, kolejne przypisy rozmieszczono u dołu poszczególnych stron. Rozwiązanie to jest niezwykle praktyczne i nie zmusza nas do wertowania kart książki, za co wydawcy należą się podziękowania. Nie zachwyca natomiast bibliografia, co jest już problemem doboru podstawy historycznej. Oczywiście, Eugeniusz Guz na pewno w dużym stopniu bazuje na swojej wiedzy, jednak tak mały wypis bibliograficzny nie pozwala na rozwinięcie wiadomości, nie wskazuje, gdzie mamy szukać, by poszerzyć informacje przekazywane przez autora.
O sile publikacji Eugeniusza Guza w pierwszej kolejności stanowi jego umiejętność wciągania czytelników w ciekawy świat historii. W pełni ukazuje się tu dziennikarskie wykształcenie autora. Jego styl pisarski to kompozycja wyważonej, zdroworozsądkowej narracji ze swego rodzaju emocjonalnością i uczuciem, które w historyku wzbudza jego ukochana dziedzina nauki. Eugeniusz Guz lubi pisać i już na pierwszy rzut oka widać, iż sprawia mu to przyjemność. W łatwy sposób nawiązuje nić przyjaźni z czytelnikami, wciągając ich w poplątaną sieć historycznych obrazów. W pewnym stopniu umiejętnie dobiera też tematy kolejnych historyjek, budując z nich przyzwoicie skomponowaną całość. Dokonane przez Guza wybory należy pochwalić, zwłaszcza że miał spore pole do popisu, decydując się na zmierzenie z tak trudną problematyką. Tam, gdzie tego trzeba, zachowuje on trzeźwość osądu zdarzeń, przez co zyskuje na wiarygodności, a to przecież podstawowa umiejętność dobrego historyka. Wcześniejsze doświadczenia Guza oraz jego historyczno-dziennikarskie wykształcenie nie są wystarczającym gwarantem tego, że kolejna publikacja będzie lepsza od poprzednich. Autor potrafi obronić się swoim kunsztem pisarskim, pokazując, iż nowość w jego wydaniu może stać na wysokim poziomie i nie grozi mu wypalenie pisarskie. Osobiście cieszę się ze wzmianki na temat Westerplatte, które interesuje mnie w szczególny sposób. Zaraz po rozdziale o naszej „polskiej twierdzy nie do zdobycia”, jak Składnicę Tranzytową nazywali Niemcy, następuje równie interesujący rozdział o atakach na Tczew, co w jasny sposób pokazuje umiejętności autora, który dryfuję pomiędzy tematami i sięga po rozmaite historie, ubarwiając narrację ciekawymi wtrąceniami i danymi, których w podręcznikach historii z pewnością nie znajdziemy.
Wady opracowań tego typu są z reguły dość charakterystyczne, można nawet powiedzieć – uniwersalne. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście skrótowość potraktowania poszczególnych historii. Jeśli chcemy rozszerzenia pewnych kwestii, musimy szukać na własną rękę, ponieważ autor „Zagadek i tajemnic kampanii wrześniowej” nie wyczerpuje tematów i bardzo często przekazuje jedynie podstawowe dane. Ktoś powie, że taka jest właśnie charakterystyka zbiorów zagadkowych historii. Zdecydowanie, nie wypada się nie zgodzić, ale nie można też przemilczeć faktu, iż tak skomponowane opracowanie nie powala na kolana zakresem merytorycznym, co powoduje, iż rzetelne nigdy nie będzie. Kolejnym problemem jest też naiwność niektórych rzekomych zagadek i tajemnic. Przytaczane przez autora historie są całkiem ciekawe, jak mówiłem, czyta się to wszystko przyjemnie, jednak nie zawsze realizują założenia tytułu książki. Skoro ma być o tajemnicach, niech będzie coś szokującego, coś, o czym nie wiadomo, coś, co wprawi czytelników w osłupienie. Takich smaczków jest niewiele, przez co publikacja traci na spektakularności i nieco marnuje pokaźny potencjał leżący w niezłym doborze tematycznym oraz w umiejętnościach literackich Eugeniusza Guza.
Do recenzji „Zagadek i tajemnic kampanii wrześniowej” przystępowałem niemal na świeżo po napisaniu tekstu o „Zagadkach i tajemnicach II wojny światowej”. Muszę przyznać, iż miałem spore obawy przed zapoznaniem się z publikacją Eugeniusza Guza. Obawy, które były efektem kiepskiej pracy Jesusa Hernandeza i zbliżonej tematyki obydwu książek. Na szczęście, co jest zapewne także zasługą przygotowania graficznego, moje podejście do „Zagadek i tajemnic kampanii wrześniowej” było pozytywne od pierwszych chwil. Jak to zwykle bywa przy tego typu opracowaniach, nie należy nastawiać się na sporą ilość informacji na rewelacyjnym poziomie merytorycznym. Skrótowe ujęcie problematyki niesie ze sobą spore ograniczenia, z którymi zetknąć się musi autor. W przypadku zagadek i tajemnic największym problemem, obok doboru odpowiedniej tematyki, jest ilość miejsca, jakie można poświęcić na konkretny rozdział. Jeśli jest go za mało, historia będzie uboga w informacje, jeśli jest go za dużo, ze zbioru tajemnic zrobi się nam zestawienie dwóch zagadek, a i tych konkretnie udokumentować się nie da na stu stronach. Eugeniusz Guz zaskoczył mnie w sposób pozytywny. Nie tylko sprytnie wyważył ilość miejsca poświęconego na przedstawienie partykularnej historii, ale i zrobił to w niezłym stylu, co w połączeniu z estetycznym wydaniem graficznym daje nam produkt średniej klasy, jednak plasujący się powyżej nieprzyjemnej dla każdego autora granicy przeciętności.
Ocena: