Rok wydania – 2004
Autor – Lynne Olson i Stanley Cloud
Wydawnictwo – AMF
Liczba stron – 488
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – historia dywizjonu 303 im. Tadeusza Kościuszki ze szczególnym uwzględnieniem pięciu pilotów.
„Wzbić się w powietrze”*
Wiele ostatnio mówi się o II wojnie światowej. Powodem jest zapewne 60 już rocznica jej zakończenia, jaką obchodziliśmy w maju tego roku.* Szczególnym tematem rozmów jest udział Polaków w starciach z lat 1939-45 oraz polityka, jaką wielkie mocarstwa prowadziły wobec naszego kraju. Kontrowersje, jakie wzbudzają wspomniane dyskusje, są idealnym tematem na książkę. Kwestią wymagającą ogromnej wiedzy historycznej jest udział Polskich Skrzydeł w bitwie o Wielką Brytanię. Choć wielu autorów próbowało już swych sił w starciu z tym okresem w dziejach polskiej wojskowości, niewielu udało się przyciągnąć czytelników. Swego czasu furorę zrobił „Dywizjon 303” Arkady Fiedlera.* Nie można jednak napisać, że była to książka idealna – przede wszystkim nie miała ona na celu opowiedzenia historii dyonu 303, lecz raczej przelania uczuć, na gorąco z pola walki na kartki papieru. Po 60 latach od tamtych pamiętnych dni trudu spisania historii polskiego dywizjonu podjęła się para amerykańskich pisarzy. Lynne Olson i Stanley Cloud, bo o nich mowa, prywatnie są małżeństwem, w pracy dobrymi partnerami. Dlaczego akurat Polskie Skrzydła? Zapytana przeze mnie Lynne Olson stwierdziła, iż natchnieniem była rozmowa z córką polskiego pilota, która opowiedziała Amerykanom „niesamowite historie o ojcu i jego kolegach”.* Amerykanie interesujący się polską historią? Lynne Olson i Stanley Cloud sprawili, że lotnicy 303 dywizjonu im. Tadeusza Kościuszki polecieli w jeszcze jeden lot, tym razem walczyć o dobre imię wolnej i niepodległej Polski. Krasnodębski, Ferić, Łokuciewski, Urbanowicz, Zumbach* – oni wszyscy po raz ostatni wzbili się w powietrze, choć nie słyszeli już złowrogiego świstu broni maszynowej Messerschmittów.
„Nigdy o nich nie mówcie”
Słowa, które są mottem jednego z rozdziałów książki pary Olson-Cloud, wypowiedział niegdyś sir Owen O’Malley. Dotyczyły one Polaków, jednak, jak widać, po kilkudziesięciu latach ktoś zdecydował się na opowiedzenie o nas. W ramach rewanżu wypada nieco szerzej napisać o autorach „Sprawy Honoru” i samej książce. Pozycja ta ukazała się w języku angielskim pod tytułem „A Question of Honor” latem 2003 roku. Rok później została wydana w Polsce. Tłumaczenia podjęli się Małgorzata i Andrzej Grabowscy. Oryginalne wydanie szybko stało się popularne, szczególnie w kręgach polonijnych. Promowana nazwiskami znanych już w Stanach Zjednoczonych autorów i umiejętnie reklamowana, osiągnęła świetne wyniki w sprzedaży. Pasjonujący temat bitwy o Wielką Brytanię przyciągał czytelników spragnionych mocnych, wojennych wrażeń. Lynne Olson i Stanley Cloud są również autorami „The Murrow Boys” – biografii korespondentów pracujących podczas II wojny. Polskie wydanie poprzedzone zostało przedmową Normana Daviesa, brytyjskiego historyka, który w swym dorobku ma wiele publikacji*, które poruszają zagadnienie polskiej historii. Wypowiedź tak uznanego na świecie autora podkreśla tylko wagę dzieła, jakim niewątpliwie jest „Sprawa Honoru”. Autorzy również poprzedzili tekst komentarzem, dedykując swą pracę „Narodowi polskiemu”.
„Naród, który nie chciał umrzeć”
O czym opowiada „Sprawa Honoru”? To nie tylko Dywizjon 303 i jego piloci, lecz również skrócone kalendarium historii Polski – od XV wieku aż po czasy nam współczesne, terror systemu komunistycznego. Wszystko opowiedziano dokładnie, skupiając się na najważniejszych wydarzeniach. Jednak ktoś, kto szuka w „Sprawie Honoru” pomocy naukowych z zakresu chociażby zaborów, nie znajdzie ich tam – książka opowiada przede wszystkim o II wojnie światowej, posiłkując się jedynie wcześniejszą historią narodu polskiego.* Nie zapomniano zatem o Tadeuszu Kościuszce, dramacie rozbiorów, wreszcie o odzyskaniu niepodległości. Autorzy z pasją opowiadają tragiczne wydarzenia, odsłaniając czytelnikowi burzliwość i niesprawiedliwość losów Polaków, którzy „jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”* ginęli na frontach Europy i całego świata, umierając za Ojczyznę. Książkę, mimo iż jest to pozycja z dziedziny historii, czyta się, jak dobry kryminał. Wartka akcja, częste opisywanie wydarzeń mocno kontrowersyjnych lub niemoralnych, niezwykła przygoda na niebie Wielkiej Brytanii i na koniec to, co najważniejsze – pasjonujące i emocjonujące walki powietrzne. To wszystko tworzy niezwykłą pozycję, która wzrusza, czasem śmieszy, a jeszcze częściej oburza. Autorzy, mimo swojego pochodzenia, nie boją się oskarżeń kierowanych pod adresem Amerykanów i Brytyjczyków, którzy zapowiadali walkę o honor – swój i alianckich sojuszników. Przyrzeczenia nie dotrzymali…*
Tytuł, jaki wybrali Lynne Olson i Stanley Cloud, nie jest przypadkowy. Na moje pytanie o pochodzenie „A Question of Honor” otrzymałem odpowiedź, która jest niczym innym, jak cytatem słów Winstona Churchilla umieszczonych na jednej z początkowych kart książki – „Jeden jest przewodnik, który pomaga narodowi dotrzymywać słowa i wypełniać zobowiązania wobec sprzymierzeńców. Tym przewodnikiem jest honor”.* Nie możemy również zapominać o przesłaniu „Sprawy Honoru”. Polacy, Brytyjczycy, narody całego świata sprzymierzone w celu zatrzymania III Rzeszy walczyły o „jedną tylko rzecz, w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.”*
„Jak wiele im zawdzięczamy”
Jest coś, za co gorąco powinniśmy dziękować autorom „Sprawy Honoru”. Nie tylko za przypomnienie historii polskich myśliwców walczących pod znakiem biało-czerwonej szachownicy, nie tylko za ogrom pracy włożony w opisanie życia lotników z 303 dywizjonu przed, w czasie jej trwania i po wojnie. Przede wszystkim musimy być wdzięczni za przywrócenie honoru nam, Polakom. Honoru, który straciliśmy po II wojnie światowej, gdy widmo okupacji po raz drugi zawisło nad Polską, a terror niemiecki zastąpił terror radziecki równie okrutny, co poprzednika. Pan Jacek Kuztner, polski dziennikarz i jak sam siebie określił „średnio zaangażowany konsultant” przy pracach nad „Sprawą Honoru” w rozmowie telefonicznej stwierdził, iż para Olson-Cloud zrobiła Polakom niesamowitą reklamę na świecie. Rzeczywiście, dzięki dwójce amerykańskich pisarzy, świat dowiedział się o tym, jak było naprawdę. Pewne stereotypy upadły, choć niektórych przekonań nie da się niestety pozbyć. Niemniej jednak w prezencie otrzymaliśmy „nową historię”, którą przedstawiono Zachodowi. Do tej pory w temacie II wojny światowej opinie o Polakach były skrajnie różne, najczęściej jednak krzywdzące naszych dzielnych rodaków. Teraz powoli się to zmienia, choć nadal wielu uparcie nie chce powiedzieć „dziękujemy”. Przed rozpoczęciem bitwy o Wielką Brytanię gospodarze polskich myśliwców obiecywali wolny polski kraj, mówili o walce ramię w ramię za wolność, niepodległość i równość. Dopóki Polacy mogli zmienić położenie Brytyjczyków swoim zaangażowaniem w walkę, dopóty słyszeliśmy złudne zapowiedzi polityków alianckich. Lynne Olson i Stanley Cloud nie boją się o tym powiedzieć, burząc mit wyidealizowanych sojuszników. Zachód ma okazję usłyszeć, jak było naprawdę. A przecież polska krew przelewana była od Narwiku po Tobruk, od Lenino po Falaise. Wreszcie docieramy do Powstania Warszawskiego i reakcji aliantów podczas jego trwania. Niestety, w tym miejscu najlepiej widoczna jest największa wada „Sprawy Honoru”. Lynne Olson i Stanley Cloud nie są historykami, ich dzieło nie jest zatem pozbawione błędów. Książka jest raczej zbiorem wspomnień niż historycznych faktów, co może wzbudzać dyskusje. Przy opisie wspomnianego Powstania Warszawskiego nasi sojusznicy zostali przedstawieni w sposób, który nasuwa jedno określenie – jako bezduszni ludzie, myślący wyłącznie o własnych interesach. Oczywiście, po części jest w tym sporo racji, jednak przypadek zrywu w Warszawie przerysowano. Oskarżenia pod adresem Churchilla i Roosevelta nie są do końca uzasadnione; prawidłowe natomiast są słowa pod adresem Związku Sowieckiego, który w sierpniu i wrześniu 1944 roku zawiódł nie tylko Polaków, ale i zachodnich sojuszników.* Dodatkowym mankamentem jest z pewnością opieranie się na wspomnieniach pilotów i ogólnie pojętej literaturze wspomnieniowej. Cytując (w polskim przekładzie) Lynne Olson: „Najważniejszym dokumentem był pamiętnik Mirosława Fericia, jednego z pilotów, o których opowiada książka.”* Niestety ani Lynne Olson, ani Stanley Cloud nie znają języka polskiego, opierali się zatem na tłumaczeniach i wyborach dokumentów osób postronnych, co często może wypaczać sens niektórych sformułowań. Stąd możliwe przeinaczenia. Taka literatura charakteryzuje się również wysokim poziomem subiektywizmu. Mimo wymienionych wad czytelnik nie straci, czytając „Sprawę Honoru”, co więcej, jego wiedza poszerzy się o nieznane dotąd fakty i wydarzenia.
„Sprawa honoru”
Nietrudno jest podsumować wartość książki i jej wydania poza granicami naszego kraju. Tytułowa „sprawa honoru” to nie tylko setki dokumentów i książek, które były bibliografią dla tak obszernej pozycji, nie tylko dziesiątki wywiadów i rozmów z uczestnikami tamtych wydarzeń i ich potomkami, to przede wszystkim wzruszająca opowieść o zdradzie, jakiej dopuściły się państwa alianckie wobec swego wschodniego sojusznika. Nowe fakty, dokumenty, nowe relacje – dzięki temu udało się choć w części odtworzyć dramat polskich pilotów, którzy przewędrowali pół Europy, aby po klęsce wrześniowej znowu wzbić się w powietrze. Pobyt za kulisami wielkiej wojny uświadamia cierpienie i ból młodych Polaków, latających na Hurricane’ach i Spitfire’ach. Niewątpliwym plusem jest też to, iż całą historię opowiedziano błyskotliwie i ciekawie, z ogromnym rozmachem. Świetnie zaprezentowano losy pięciu głównych bohaterów, których barwne życie streszczono od lat dzieciństwa aż po śmierć. Wszystko to powoduje, że „Sprawę Honoru” czyta się jednym tchem, ciągle do niej wracając. Obok książki nie można przejść obojętnym i każdy, nawet całkowicie nieinteresujący się historią, znajdzie w niej coś dla siebie. Niedawno wydawnictwo A.M.F notowało zyski ze sprzedaży dwóch kolejnych pozycji – „Gorzkiej chwały” i „Długu honorowego”, jednak trudno jest uważać, iż odniosą one podobny do poprzedniczki sukces. Czyżby tematyka historii Polski w XX wieku była strzałem w dziesiątkę? Być może, czas pokaże. Na razie jednak zostaje nam zachwycanie się przygodami „Ich pięciu”, których ostatni lot zakończył się szczęśliwie i niezwykle udanie.
„Młody polski pilot, który patrzył w milczeniu na przesuwającą się defiladę, odwrócił się, chcąc odejść. Stojąca obok staruszka spojrzała na niego zdziwiona.
„Dlaczego pan płacze, młody człowieku?” – spytała.”
Młodzieniec odpowiedział na postawione pytanie, obcy akcent zdradzał obce pochodzenie.
„Ta wojna się jeszcze nie skończyła”.
Polski pilot wiedział, że dla jego kraju zaczyna się noc, której świtu nie należy oczekiwać. Widmo radzieckiej niewoli nadciągało nad Polskę. Nieustanne pasmo nieszczęść nie zostało przerwane w maju poprzedniego roku. Mężczyzna spojrzał na staruszkę, w jego oczach widać było smutek.
„Chłopcze, nie martw się, wszystko będzie dobrze.”
Młodzieniec nie potrafił jednak zachować spokoju. Zaledwie kilka lat temu walczył na niebie Wielkiej Brytanii, aby ta kobieta mogła spokojnie spać. Z pokładu swego samolotu widział śmierć i zniszczenie. Dla niego, jak i wielu polskich kolegów, również walczących w lotnictwie, wojna była do tej pory najważniejszą sprawą – sprawą honoru…*
* Tytuły poszczególnych akapitów wykorzystują nazwy rozdziałów „Sprawy Honoru”.
* 7 maja 1945 roku zakończono wojnę w Europie, 2 września tego samego roku zawieszenie broni nastąpiło na Pacyfiku.
* Arkady Fiedler napisał swoją książkę jeszcze podczas trwania bitwy o Wielką Brytanię. Pozycja ukazała się w ogromnym nakładzie, a jej sprzedaż prowadzono również na terenie okupowanego kraju.
* W oryginale – „She told us some wonderful stories about her father and the other pilots…”
* Jak określili to autorzy – „Ich pięciu”.
* Wystarczy przypomnieć chociażby monumentalne dzieło „Powstanie ’44” czy dwutomowe „Boże Igrzysko”.
* Dużo miejsca poświęcono również Merianowi Cooperowi, Amerykaninowi, który walczył za wolność naszego kraju w czasie wojny polsko-bolszewickiej.
* Cytat z wiersza „Testament mój” Juliusza Słowackiego.
* Konferencje w Teheranie, Jałcie i Poczdamie ustaliły przyszłość naszego kraju; mocarstwa alianckie nie pozwoliły Polakom zadecydować o swym losie, zostawiając kraj znad Wisły na pastwę Stalina.
* W oryginale: „There is one helpful guide, namely, for a nation to keep its word and to act in accordance with its treaty obligations to allies. This guide is called honour.”
* Są to słowa ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, który przemawiał tak 5 maja 1939 roku w Sejmie.
* Przede wszystkim chodzi tu o zakaz udostępnienia sowieckich lotnisk dla alianckich samolotów wiozących zaopatrzenia dla walczącej Warszawy.
* W oryginale: „The most important document we consulted was the diary kept by Miroslaw Feric, one of the pilots we write about in the book”.
* Fragment oznaczony kursywą pochodzi z książki „Sprawa Honoru”, dalsza część jest alternatywnym zakończeniem dialogu wymyślonym przez autora.
Ocena: