„Mój przyjaciel Hitler” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Heinrich Hoffmann

Wydawnictwo – RM

Liczba stron – 288

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – wspomnienia fotografa Hitlera, jednego z bliskich współpracowników dyktatora.

Biografii Adolfa Hitlera napisano tak wiele, że trudno dzisiaj połapać się w natłoku informacji. Wydawać by się mogło, że powiedziano już wszystko, a historycy skazani są na plagę wtórności. Jak się okazuje, temat wciąż nie został wyczerpany i przy odrobinie szczęścia i kreatywności można liczyć na innowacyjność. Heinrich Hoffmann zdaje się świetnie potwierdzać tę tezę. Wspomnienia fotografa Hitlera rzucają nowe światło na życie prywatne niemieckiego dyktatora. Ponad dwa miliony zdjęć, setki wspólnych podróży i odbytych rozmów to cenny kapitał, którym dysponują nieliczni.

Książka „Mój przyjaciel Hitler” nosi dość przewrotny tytuł. Nikt rozsądny nie chwaliłby się raczej tytułem „przyjaciela Hitlera”. Hoffmann miał jednak uzasadnione powody, by określić się w ten sposób. Spędził u boku dyktatora kilkadziesiąt lat, stając się jego powiernikiem i… swatem. Znajomość Hitlera i Evy Braun została zainicjowana właśnie przez Hoffmanna, który przedstawił wodzowi późniejszą żonę. To oczywiście ciekawy wątek, na który warto zwrócić uwagę, jednak nie to jest najbardziej intrygujące w całej historii. Fotograf Hitlera miał nieomal nieskrępowany dostęp do dyktatora. Towarzyszył mu w wielu podróżach, miał okazję widzieć go w niezliczonych sytuacjach, obserwować zachowanie, sposób bycia i codzienność, tak bardzo różniącą się od ówczesnych doniesień propagandy chcącej widzieć w Hitlerze nieomalże bohatera popkultury. Hoffmann dołożył do tego ważną cegiełkę. To właśnie on odpowiadał za kreowanie wizerunku dyktatora, to jego fotografie zdobiły okładki gazet, będąc doskonałym materiałem marketingowym. Na kartach książki zamieszczono sporo zdjęć. Szkoda tylko, że zostały wplecione do tekstu, cierpi na tym ich jakość.

Zaczyna się dość schematycznie. Hoffmann opisuje swoją przygodę z fotografią, perypetie miłosne (wyidealizowana Lelly – to chyba dość charakterystyczne), a następnie romans z partią nazistowską. Już na początku stara się on nieco wybielić samego siebie, tłumacząc swoje wstąpienie do NSDAP wiarą w realną możliwość naprawy kraju. Na kolejnych kartach książki jest podobnie – Hoffmann nie chce wdawać się w dywagacje natury moralnej. Możemy mu to wybaczyć, książka nie traktuje o niemieckich zbrodniach, leczo Hitlerze jako człowieku i modelu dla fotografującego go artysty. Sęk w tym, że narracja jest dość jednostronna.

Tytuł publikacji dość wiernie odzwierciedla relacje obu mężczyzn. Hoffmann, siłą rzeczy, ze względu na ilość kontaktów z przywódcą, szybko stał się jego przyjacielem. Momentami widoczna jest fascynacja postacią dyktatora. Hoffmann nie stara się nawet ukrywać swojej zażyłej relacji z Hitlerem, a często widzi w nim prawdziwego bohatera i zbawcę narodu. Jego zdjęcie kreowały idola dla mas, opis utrzymany jest w podobnym tonie. Trzeba oddać mu niezwykłe umiejętności w dziedzinie PR-u. Jako fotograf przez wielu był niedoceniany, a przecież stał się jedną z najbardziej wpływowych postaci świata fotografii pierwszej połowy XX wieku. Jego książka jest swego rodzaju manifestem poddańczości. Gloryfikowanie Hitlera jako człowieka, myśliciela, dyplomaty, wodza wojskowego jest w mojej opinii zbyt daleko idącym uproszczeniem. Hoffmann nie mógł się wyzbyć subiektywizmu wynikającego z przyjacielskich stosunków i sam dał się zwieść aparatowi propagandy, w którym stanowił jeden z trybików. Owszem, czasami zdaje się zauważać ciemną stronę natury „przyjaciela”, ale wciąż odznacza się dziwną słabością, uległością. Nie ulega natomiast wątpliwości, że z jego opisu wyłania się nieco inny wizerunek Hitlera. Wciąż charyzmatycznego przywódcy, ale także zwykłego człowieka, któremu nieobce były typowo ludzkie emocje, przeżycia, doświadczenia. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom – Hitler to wciąż wódz III Rzeszy, odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi. Jeśli takie książki mają rzucać nowe światło na jego sylwetkę, ich lektura musi być w pełni świadoma i uzupełniona informacjami o dyktatorze.

Książka Hoffmanna to wciągająca opowieść o życiu jednego z najważniejszych ludzkich XX wieku. Bezwzględnego dyktatora, w którym autor widzi przyjaciela, powiernika, a nade wszystko człowieka. Bezrefleksyjna lektura publikacji Wydawnictwa RM może poczynić więcej szkody niż pożytku. Warto zatem uzupełniać wiedzę, poszerzać horyzonty, ale robić to świadomie. Cieszyć może fakt, że samo Wydawnictwo RM sięga po różnorodne pozycje, nierzadko dokumentujące zbrodniczą działalność III Rzeszy. Właśnie to kształtuje perspektywę – Hoffmann, mimo że fotograf, o szerokości perspektywy ewidentnie zapomniał.

Ocena: