Tytuł – Kompania X . Tajna jednostka żydowskich komandosów podczas II wojny światowej
Rok wydania – 2024
Autor – Leah Garrett
Wydawnictwo – Rebis
Liczba stron – 336
Tematyka – fascynująca historia mało znanej jednostki, której dzieje przypominają fikcyjny przecież scenariusz filmu Quentina Tarantino „Bękarty wojny”.
Ocena – 8,0/10
Często w społecznej świadomości panuje błędne przekonanie, iż Żydzi w trakcie II wojny światowej niejako pogodzili się ze swoim losem i rzadko stawali do otwartej walki z okupantem. Oczywiście, można by się tu odwołać do historii powstania w getcie warszawskim, ale i to byłoby dość stereotypowe. Żydowscy żołnierze byli integralną częścią wielu polskich jednostek, nie bez przyczyny „dezerterowali” z 2. Korpusu, by na Bliskim Wschodzie bić się o państwo Izrael. Jak dobitnie pokazuje Leah Garrett, zapisali także arcyciekawe karty historii, tworząc własne bojowe komando.
Nie ulega wątpliwości, iż „Kompania X” musi nasuwać naturalne skojarzenia z kultowym filmem „Bękarty wojny”. Analogii jest sporo, a sama historia ma w sobie coś z hollywoodzkiego scenariusza. Ten jednak pisało życie, a nie Quentin Tarantino. I, jak to w życiu bywa, nie brakowało zwrotów akcji i kłód rzucanych pod nogi. Narracja książki niby zaczyna się pod koniec lat trzydziestych, co ma służyć ukazaniu pewnego tła prześladowań ludności żydowskiej przez Niemców, ale pędzi prosto do 1940 roku. To właśnie wtedy zaczęto planować powołanie jednostki przeznaczonej do zadań specjalnych. Dziś powiedzielibyśmy o nich „komandosi”. Walki, zaskakujące uderzenia, ściśle tajne operacje. Przeszli naprawdę ciężki szlak bojowy i, chociaż nie wycinali na czołach złapanych nazistów swastyk, nie brakowało w nim przygód, ale i ludzkich dramatów.
Już same personalne historie żołnierzy należących do Kompanii X są oparte wprost na ludzkich dramatach. Pamiętajmy, jaki los spotykał Żydów w trakcie II wojny światowej. Część komandosów zderzyła się z Holokaustem albo wprost, albo poprzez tragedię ich bliskich. Tym bardziej godne uznania jest ich samozaparcie, które możemy obserwować zarówno na szlaku bojowym jak i wcześniej podczas żmudnego szkolenia prowadzonego głównie przez Brytyjczyków.
Kulisy tworzenia i funkcjonowania jednostki to ogromny atut opracowania. Tu wróćmy jeszcze raz do „Bękartów wojny”, nawet jeśli te nawiązania do standardowy motyw wszystkich recenzji książki Garretta. Pamiętajmy, iż filmy Tarantino mają pewną specyfikę, a w niektórych momentach reżyserowi włącza się świadoma odklejka i płynie on z mało realistycznym scenariuszem, który ma przerysować pewne zjawiska. W Kompanii X mamy tymczasem realizm i mocną próbę osadzenia całej historii w faktach. Garrett bazuje na wspomnieniach i zachowanych dokumentach, odtwarzając dzieje niezwykłej grupy żołnierzy, którą nie bez przyczyny nazywano „legionem samobójców”. Zresztą i takie określenie znamy z Hollywood, przy czym akurat w tym wypadku analogii bym się nie doszukiwał.
Książkę wyróżnia oryginalność opowiedzianej historii. Garrett wydobyła ją z archiwów i jest bodaj pierwszą autorką, która zmierzyła się z Kompanią X w formie książkowej. Nie odczułem, by miała dużo problemów z dokumentacją, a przecież liczba źródeł jest mocno ograniczona i przez wiele lat były one utajnione. Niewątpliwie pomocne były wypowiedzi świadków zdarzeń, którym udało się przeżyć wojnę i których relacje Garrett umiejętnie wplotła w swoją narrację. Ta stoi na dobrym poziomie, a przemycane do tekstu ciekawostki dopełniają obrazu całości. Szkoda, że powojennym losom głównych bohaterów poświęcono tak niewiele miejsca. Byłem niezwykle ciekaw, jak odnaleźli się w powojennym świecie i czy udało się im powrócić do korzeni, do przedwojennej tożsamości niezbudowanej na walce pod obcym sztandarem. A ten właśnie wątek – swego rodzaju bojowej tożsamości – pojawiał się na kartach książki kilkukrotnie.
Na zakończenie mogę jedynie raz jeszcze powtórzyć główne atuty książki – oryginalność, pionierskość, bardzo dobra praca na źródłach i umiejętność wyłuskania prawdziwych smaczków. Nawet jeśli Kompania X jest mniej spektakularna niż „Bękarty wojny”, to w przeciwieństwie do filmu Tarantino jest prawdziwa. A to chyba wystarczający powód, by zapoznać się z dobrze skomponowaną i podaną w odpowiedniej formie wciągającą i niemal nieznaną historią, która stanowi gotowy scenariusz na hollywoodzkie wojenne kino akcji.
Ocena – 8,0/10