Rok wydania – 2020
Autor – Radosław Golec
Wydawnictwo – Fronda
Liczba stron – 432
Tematyka – Historia z tajemnicą w tle – kulisy rządów Władysława Sikorskiego oraz, pozornie szalonego, projektu restauracji monarchii w powojennej Polsce.
Radosław Golec na stałe zagościł w domach czytelników fascynujących się historią II wojny światowej. Dobrze przyjęte „Taniec z Hitlerem” czy „Lordowie Hitlera” pokazały, iż polski historyk ma „papiery na pisanie” i dokopywanie się do ciekawostek, sensacyjek (a nawet sensacji) i potrafi to wszystko ładnie opakować. Opracowanie „Generał i diuk” jest kolejnym krokiem na drodze do czołówki polskich tzw. odbrązawiaczy historii. Golec podnosi rękę na jedną z naszych wojennych świętości(choć trzeba przyznać, że już mocno sfatygowaną latami badań innych autorów), a więc gen. Władysława Sikorskiego. Czyni to jednak w sposób wyważony, ze zdrowym krytycyzmem, a nie ideologicznym zacięciem.
Golec niewątpliwie ma talent do „sprzedawania” historii, a w szczególności kwestii niewyjaśnionych lub umożliwiających zróżnicowane interpretacje. „Generał i diuk” z założenia miała być książką o „tajemnicach rządu Sikorskiego i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie”, co faktycznie znajduje odzwierciedlenie w narracji i doborze materiałów. Zasadniczym punktem rozważań są plany – mniej lub bardziej serio, choć według Golca raczej bardziej – osadzenia na polskim tronie (!), po wojnie (!) brytyjskiego monarchy (!). Przyznam szczerze, że ten wątek był mi znany jedynie w ogólnym zarysie. Golec tak dobiera fakty, że całą koncepcję prezentuje z ogromnym rozmachem, jako nieomal naczelną ideę Sikorskiego. Dlaczego piszę, że „dobiera fakty” – cóż, u Golca, podobnie jak i u Zychowicza, nietrudno dopatrzeć się stronniczości i prób dopisywania ostrych, wyrazistych interpretacji do konkretnej tezy. Obaj bywają jednak przekonujący, co nieco ich ratuje, choć nie da się ukryć, że ich interpretacje są często rozważaniami teoretycznymi, bez silnych odniesień do dokumentacji. Powiedziałbym jednak, że Golec robi to nieco zręczniej i w sposób solidniejszy opiera się na faktach. Bibliografia „Generała i diuka” prezentuje się okazale, a liczne cytaty ze wspomnień głównych bohaterów zdarzeń uwiarygodniają tezy stawiane przez autora.
W zdobyciu uznania czytelników pomaga mu agresywny wręcz styl pisarski. Książkę czyta się oczywiście znakomicie. Wynika to z jednej strony z bardzo otwartej, czasem polemicznej, ale przede wszystkim obliczonej na zaciekawienie czytelnika narracji, z drugiej z poruszanych kwestii, które – niezależnie od poglądów na całą sprawę – pod wieloma względami zmuszają albo do refleksji, albo do przyznania wprost, że coś było na rzeczy. Golec jest takim trochę łowcą teorii spiskowych – z jednej strony sam od nich nie stroni, z drugiej w druzgocący wręcz sposób rozprawia się z mitami.
Niektóre z poruszanych przez niego zagadnień znalazły się w książce na wyrost, by jeszcze podkręcić tempo i podgrzać atmosferę (kwestia kampanii francuskiej, rozgrywki polityczne w polskiej emigracji). W efekcie sprawa tytułowego diuka (księcia Kentu) jest momentami przysłonięta wątkami pobocznymi, ale – co się chwali – Golec nie traci jej z oczu, umiejętnie łącząc z projektami konfederacji polsko-czechosłowackiej (ten wątek akurat jest stosunkowo dobrze opisany w polskiej historiografii, choć i tak może zaskakiwać mniej doświadczonych czytelników) czy przymiotów samego Sikorskiego. To właśnie Sikorski wybija się na plan pierwszy opracowania. W rzeczywistości jest to próba rozliczenia jego polityki i pokazania, iż mimo licznych zalet nie wyzbył się małostkowości i chęci zemsty za krzywdy sprzed wojny. A że nie jest to klasyczna biografia, tym lepiej, bo zwiększa dynamikę lektury. Przy okazji zwróćmy uwagę na postać Józefa Retingera, „szarej eminencji” polskiej emigracji, który „zasługuje” na odrębną biografią jak mało kto.
W konsekwencji Golec serwuje nam historyczną rozrywkę na wysokim poziomie. Można mieć do niej zastrzeżenia, można się nie zgadzać ze sposobem argumentacji oraz zarzucić przesadzone interpretacje niepoparte konkretnymi źródłami – zakładam, że będą to główne argumenty przeciwników „Generała i diuka”. Golec pisze jednak odważnie i stara się wyważyć swoje oceny, co dobrze pokazuje próba podsumowania polityki i życiorysu gen. Sikorskiego. Nie da się bowiem rozmawiać o historii w pełni obiektywnie, gdy nie podniesie się ręki na niektóre, w tym wypadku pozorne, świętości. Golec potrafi to zrobić, a jego warsztat pisarski sprawia, iż każde kolejne opracowanie czyta się znakomicie. A w końcu tego potrzebują czytelnicy.
Ocena: