Freudowi na ratunek – Andrew Nagorski – recenzja książki

Tytuł – Freudowi na ratunek

Rok wydania – 2024

Autor – Andrew Nagorski

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 336

Tematyka – z jednej strony to historia ewakuacji Freuda z opanowanego przez nazistów Wiednia, z drugiej skrócona biografia naukowca obejmująca przede wszystkim jego polityczne zapatrywania.

Ocena – 7,5/10

Co Zygmunt Freud ma wspólnego z historią II wojny światowej? Na pozór niewiele, w końcu zmarł tuż po tym jak Niemcy rozpoczęli swoją pierwszą ofensywę militarną. Do tego w Londynie, z dala od wojennej zawieruchy. Tyle że trafił tam ledwie kilkanaście miesięcy wcześniej, cudem unikając prześladowań z rąk nazistów. Jego wybitne osiągnięcia na polu naukowym nie byłyby bowiem wystarczającym argumentem, by zapewnić mu ochronę przed antysemicką polityką, która kilka lat później doprowadziła do zagłady milionów europejskich Żydów. Wystarczyło, że Freud miał żydowskie korzenie.

Znamienne jest, że człowiek tak rozwinięty intelektualnie, obdarzony doskonałym zmysłem analitycznym nie był w stanie uświadomić sobie zagrożenia, jakie w drugiej połowie lat trzydziestych dla niego osobiście i jego rodziny stworzyli naziści. Przez długi czas zdawał się jakby wypierać fakty, ignorując zaostrzającą się politykę prześladowań, które wkrótce przybrały formę masowej eksterminacji i rozpełzły się po Europie. Dobrze sytuowany Freud posiadający liczne kontakty w świecie nauki nie miałby problemów z opuszczeniem Austrii, gdzie mieszkał na stałe. Fakt, miał na karku 80 lat i ciężko chorował, ale głównym argumentem wstrzymującym go z decyzją o emigracji było przeświadczenie, iż… jakoś to będzie.

Tyle że Freud nie był oderwanym od rzeczywistości psychoanalitykiem, który nie rozumiał meandrów polityki. Ba, interesował się nią, a szczególnie mocno analizował działania Woodrowa Wilsona. Amerykański prezydent urodził się w tym samym roku co Freud i podpadł mu swoją koncepcją traktatu wersalskiego. Do tego stopnia, że w przyszłości Freud miał nawet współuczestniczyć w pisaniu książki poświęconej Wilsonowi – w praktyce była to próba wtłoczenia polityki Wilsona w metodologicznie niezbyt poprawne rozważania psychoanalityczne. Freud współpracował wówczas z Williamem Bullitem, amerykańskim dyplomatą i, jakby na przekór swojej intuicji, zignorował wówczas wszystkie sygnały ostrzegawcze, dokonując mało profesjonalnej analizy amerykańskiego polityka. Głównie na podstawie wypowiedzi Bullita i własnego widzimisię.

Dlaczego o tym piszę? Takie smaczki znajdziemy na kartach książki „Freudowi na ratunek” napisanej przez dobrze znanego polskim czytelnikom amerykańskiego historyka Andrew Nagorskiego. Dał się poznać jako zdolny autor z zacięciem analitycznym, co udowodnił chociażby przy okazji „Hitlerlandu” czy „1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę”. Jego nowa książka opowiada o kulisach akcji ratunkowej zorganizowanej przez przyjaciół Zygmunta Freuda w celu jego bezpiecznego wywiezienia z Austrii w 1938 roku. Obok zasadniczej koncepcji Nagorski realizuje także inne cele, chociażby szeroko omawia życie prywatne i polityczne Freuda, poświęcając sporo miejsca jego specyficznym poglądom oraz otoczeniu, które współuczestniczyło w ich tworzeniu. Z książki wyłania się niezwykle ciekawy wizerunek naukowca, który najwyraźniej sam nie potrafił radzić sobie z własnymi emocjami, a w niektórych okolicznościach stosował regularne zaprzeczenie lub wyparcie. Być może przed takimi ostrzegałby swoich pacjentów. Był człowiekiem trudnym, upartym, o wyrazistych przekonaniach. Nagorski odmalowuje to w anegdotyczny sposób, koncentrując się na relacjach Freuda z najbliższym otoczeniem. Nie bez przyczyny sporo miejsca poświęca zatem grupie tak zwanych „przyjaciół” naukowca, choć pewnie ten miałby problem z użyciem takiego określenia, gdyż budowanie relacji szło mu wyjątkowo opornie.

Biografia Freuda, stosunkowo dobrze znana, jest osadzona w wyraźnym kontekście historycznym, przez co łatwiej jest zrozumieć (choć fragmentarycznie), jak wyglądało życie Żydów w ówczesnym Wiedniu jak odnajdował się w tym sam Freud. Nagorski uwypuklił sporo informacji, które zazwyczaj nie są priorytetowym obiektem badań biografów Freuda. Słusznie wyszedł tym samym naprzeciw oczekiwaniom czytelników, którzy mogliby się spodziewać osadzenia Freuda w kontekście polityki nazistów.

Nagorski w bardzo dobrym stylu pod względem narracyjnym odsłania kolejne kulisy funkcjonowania Freuda i jego otoczenia w Wiedniu, konsekwentnie zmierzając do epilogu w postaci wywiezienia naukowca do Wielkiej Brytanii. Słusznie osobom zaangażowanym w tę akcję Nagorski poświęcił dużo miejsca. Myślę, że jeszcze mocniej mógł uwypuklić aspekty związane z tłem historycznym i podarować sobie część wątków dotyczących budowania pozycji Freuda w świecie psychoanalizy. Te były zbędne w kontekście narracyjnych priorytetów. Byłem także zaskoczony, że samej ucieczce Nagorski poświęcił tak mało miejsca. Żałuję również, że podsumowanie całości zostało sprowadzone do ledwie kilku akapitów. I tutaj autor miał bowiem pole do popisu, chociażby poprzez dokumentację tego, co stało się z otoczeniem Freuda i jego rodziną w czasie wojny.

Jakby na przekór niedoróbkom, lektura dostarczyła mi sporo radości. Nagorski w bardzo dobrym stylu ukazał wycinek biografii Freuda, interesujący mnie szczególnie ze względu na stworzenie jasnych i klarownych powiązań z ówczesną polityką, klimatem politycznym. Autor ukazał mi specyficzny sposób myślenia Freuda i jemu podobnych, ludzi wykształconych i rozumiejących świat, a jednak wykazujących się niezrozumieniem tego, jak daleko naziści mogliby pójść w swoich zbrodniczych planach. Szkoda, że niektóre wątki nie zostały bardziej rozwinięte i nie zastąpiły elementów tworzących klasyczne biografie Freuda. Niewątpliwym plusem jest opisanie relacji Freuda z najbliższym otoczeniem, co prowadzi autora do epilogu w postaci wydarzenia tytułowego. Nie można nie odnieść wrażenia, iż ów ratunek był swego rodzaju pretekstem do pokazania sylwetki głównego bohatera. W konsekwencji mamy do czynienia z książką, która nie jest biografią i nie aspiruje do tego miana, A mimo tego ma zbyt mocny akcent biograficzny. Nieco szkoda, gdyż będzie to podstawa słusznej krytyki pod adresem Nagorskiego, a przecież zaserwował nam ponownie lekturę na wysokim poziomie.

Ocena – 7,0/10