„Armia Duchów” – recenzja książki

Rok wydania – 2011

Autor – Jack Kneece

Wydawnictwo – Replika

Liczba stron – 354

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – historia niezwykłego oddziału funkcjonującego na zapleczu armii amerykańskiej w okresie II wojny światowej.

Historia II wojny światowej? Niezwykłe wydarzenia i tajemnice! Te dwie kwestie nieodłącznie, od lat wzajemnie się uzupełniają, sprawiając, iż czytelnicy na całym świecie z wypiekami na twarzy pochłaniają kolejne tomy przeszłości przeniesionej na karty książek. Na polskim rynku wydawniczym magia historii zaistniała głównie dzięki telewizyjnej produkcji i serii książek z cyklu „Sensacje XX Wieku”. Bogusław Wołoszański, mimo niezwykłej kariery pisarskiej nie jest w stanie opowiedzieć nam o wszystkich tajemniczych doniesieniach sprzed lat, wobec czego w sukurs przychodzą mu kolejni autorzy. Wśród nich Jack Kneece, amerykański pisarz, publicysta, którego długą karierę literacką zdobią chociażby dwie nominacje do prestiżowej Nagrody Pulitzera. Mamy zatem autora, który anonimowy z pewnością nie jest. Mamy też temat, z którego znajomością jest już nieco inaczej. „Armia Duchów” to opowieść niezwykła – innowacyjna, a zarazem stojąca na wysokim poziomie merytorycznym – odkrywający kulisy jednej z najciekawszych historii II wojny światowej.

Przygotowaniem publikacji Jacka Kneece na polskim rynku zajęło się Wydawnictwo Replika. Temat z pewnością był innowacyjny – do tej pory nie mieliśmy okazji przeczytać książki poświęconej wyłącznie Armii Duchów. Byłem jednak nieco rozczarowany, gdy dostałem ją do rąk. Projekt graficzny publikacji nie stoi na wysokim poziomie – ma w sobie coś z groteski. Symbol ducha (de facto, był to projekt emblematu Armii Duchów) obok nazwiska autora i rozmazana okładka mają zapewne podkreślać tematykę opracowania. W moim odczuciu, prócz oczywistego akcentu humorystycznego, działają nieco odpychająco. Na szczęście, dużo lepiej prezentuje się wnętrze książki. Znajdziemy tam bardzo dobrze przygotowane wkładki ze zdjęciami archiwalnymi, które zostały odpowiednio opisane. Większej ilości dodatków – brak. Praca tłumaczenia i korekty stoi na dobrym poziomie, dzięki czemu całość czyta się całkiem przyjemnie.

Zanim przejdziemy do omawiania treści książki, krótko o historii. Choć część historyków już po wojnie prowadziła prace nad udokumentowaniem działalności tzw. Armii Duchów, dopiero w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych światło dzienne ujrzały informacje z amerykańskich archiwów, dzięki którym mogli szczegółowo zapoznać się z funkcjonowaniem jednostki. 23. Jednostka Specjalna Kwatery Głównej powstała jako ciekawy twór, którego głównym zadaniem miała być praca kamuflażowa i maskująca na zapleczu alianckiego frontu. W jej skład wchodzili szeregowi żołnierze, ale i ludzie niezwiązani z armią – aktorzy, projektanci, charakteryzatorzy. Ich wspólny wysiłek został spożytkowany na wykonanie szeregu operacji zmylających, które przyniosły jej zasłużoną sławę i uznanie dowódców, opinii publicznej i badaczy historii. Co najważniejsze, udało się wykiwać Niemców, a o to przecież głównie chodziło. Jej historia opisana jest z kilku perspektyw. Poznajemy zatem zaplecze organizacyjne, dowiadując się, w jaki sposób formowano oddział. Czytelnikom zapewne przypadną do gustu wzmianki o rekrutacji i pozyskiwaniu fachowców, którzy później weszli w skład Armii Duchów. Jack Kneece nie stroni od cytowania uczestników tamtych wydarzeń, przez co jego narracja nabiera autentyczności. Mamy relacje z pierwszej ręki, na światło dzienne wyciągane są wypowiedzi ludzi ze środka, tych, którzy doświadczyli przygody życia zafundowanej im przez wojskowych. Jak się jednak okazało, na przynależność do Armii Duchów składały się także obowiązki i trudy codziennego życia. Autor podkreśla, iż wielu dowódców traktowało jednostkę jak piąte koło u wozu, spychając ją na dalszy plan i bagatelizując realne możliwości. Mimo wszystko specyficzny twór wykorzystywano na froncie dość często, a umiejętności grupy fachowców nieraz ratowały skórę ich kolegom z innych jednostek. Moim ulubieńcem stał się z miejsca Dick Syracuse – niewyparzony język, sarkastyczne poczucie humoru, spryt i inteligencja – żołnierz doskonały, który nie tylko znał się doskonale na chemii, ale i potrafił przyłożyć przełożonemu. Kneece opisuje personalne historie członków oddziału, przez co momentami zatraca perspektywę wydarzeń. Narracja toczy się w oderwaniu od frontu, a Armia Duchów momentami znika nam z horyzontu zastępowana przez wybrane jednostki przynależące do oddziałów. Cenne są ich wspomnienia i wypowiedzi, bo z nich wyłania się obraz wnętrza oddziału i poszczególnych operacji, ale z historycznego punktu widzenia dzieje i losy formacji są niejasne bądź przejaskrawione. Mamy zatem nieco skrajności.

Rekompensuje to niezły styl pisarski autora. Nie stroni od poczucia humoru, a zabawne wstawki z pewnością ubarwiają narrację. Drażnić mogą przydługie cytaty, wyciągi z dzienników bądź wspomnień. Wspominaliśmy, iż wyostrzają perspektywę bycia w środku, dogłębnej analizy stosunków panujących w armii, ale nie mogą przesłaniać całości narracji. Gdy widzę niedopasowany do reszty rozległy cytat nasuwa mi się myśl, iż autor nie miał jak zapełnić luki i poszedł na łatwiznę, wypełniając ją nieswoim tekstem. Brakuje też solidnego podsumowania. Całość zagadnień streszczono w przykrótkim epilogu, z którego, prócz kilku liczb, niewiele wynika. Przydałoby się całościowe opracowanie wysiłku, osiągnięć, statystyk, wyliczeń dotyczących Armii Duchów. Działalność 23. Jednostki Specjalnej Kwatery Głównej pozostaje jakby bez ostatniego rozdziału, który mógłby uzupełnić informacje pogubione w toku narracji autora. Mimo iż nie można mieć większych zarzutów pod adresem stylistyki, pod kątem merytorycznym i historycznym znajdą się liczne zastrzeżenia.

Na pewno Kneece dołożył ważną cegiełkę do wypełniania historycznych luk. Na pewno też uda się mu przyciągnąć czytelników, dla których Armia Duchów będzie nie tylko ciekawostką, ale i namacalnym dowodem na to, iż wojna to nie tylko bezlitosne zabijanie, ale i wyrafinowana sztuka prowadzenia działań, niekoniecznie zbrojnych, których kwintesencją jest funkcjonowanie 23. Jednostki Specjalnej Kwatery Głównej. Brakuje trochę elementów solidnej monografii, a więc bardziej szczegółowych rozważań o strukturach, organizacji, operacjach. Opowiadanie historii jednostki przez pryzmat doświadczeń poszczególnych żołnierzy to nie tylko droga na skróty, ale i w jakimś stopniu spłycanie problematyki i ogłupianie czytelnika, który zamiast rzetelnego opracowania opatrzonego historycznym komentarzem, dostaje do rąk średnią publikację, którą warto przeczytać, lecz o której w dłuższej perspektywie nie będzie się pamiętać. Świadomość historyczną można wyrabiać bardziej wyrafinowanymi środkami, przy zwiększonej intensywności przekazywanych informacji.

Ocena: