Młynarki – popularna nazwa banknotów emitowanych w Generalnym Gubernatorstwie w czasie okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej przez podporządkowany niemieckim władzom okupacyjnym Bank Emisyjny w Polsce.
Młynarki znajdowały się w obiegu wyłącznie na terenie Generalnego Gubernatorstwa i zostały wycofane z obiegu w latach 1944–1945. Nazwa młynarki pochodzi od nazwiska dyrektora Banku Feliksa Młynarskiego. W czasie II wojny światowej inne kraje również poniosły wielkie straty w ludziach oraz infrastrukturze, ale poza Polską, w której było najwięcej mordów, która przeżyła także największą tragedię i hekatombę wojenną, żadnemu z nich nie przyszło także w udziale stać się przedmiotem tak intensywnej eksterminacji za pomocą polityki walutowej.
Jednym z głównych narzędzi, którymi okupanci wyniszczali także Polaków materialnie i organizacyjnie, były ciągłe wymiany pieniądza. Celem postawionym sobie przez Hitlera była ostatecznie likwidacja wszystkich Polaków – wstępem do tego miało być zmuszenie ich do posługiwania się kiepską walutą.
Wysiłki Adolfa Hitlera w zakresie polityki pieniężnej w czasie II wojny światowej polegały przede wszystkim na tym, aby zachować względnie stabilne ceny na terenach Rzeszy. Koszt ponoszenia ogromnych wydatków, jakie pochłaniała jego armia, został zwyczajnie przerzucony na podbite kraje. Polska, Czechy, Holandia i Francja płaciły ogromną daninę na rzecz Niemiec w postaci rabowanego mienia, podatków oraz kontrybucji. Napływające do Rzeszy pieniądze i dobra sprawiały, że mimo wielkiego wysiłku finansowego, jakim było prowadzenie wojny na kilku frontach jednocześnie Niemcy przez długi czas cieszyły się względną stabilnością swoich finansów.
Po zajęciu Polski Niemcy wcielili Wielkopolskę, Śląsk i Pomorze bezpośrednio do Rzeszy, dzięki czemu terenom tym oszczędzono tego, co spotkało Polaków z Generalnego Gubernatorstwa. Tam już 15 grudnia 1939 r. powołano do życia Bank Emisyjny w Krakowie, który miał emitować „polskie” złote, sygnowane nazwiskiem Feliksa Młynarskiego, przedwojennego prezesa Banku Polskiego. Nazwisko Młynarskiego miało służyć uwiarygodnieniu nowych papierowych banknotów wśród ludności polskiej, jako symbol ciągłości z przedwojennymi instytucjami. Feliks Młynarski uzyskał zgodę na zarządzanie kontrolowanym przez Niemców Bankiem Emisyjnym od rządu na uchodźstwie. Dziś wydaje się, że była to bardzo lekkomyślna decyzja.
Nim jednak Polacy zaczęli się posługiwać „młynarkami” oraz markami niemieckimi, musieli przełknąć gorzki efekt przymusowej wymiany waluty. Na terenach włączonych do Rzeszy każdy dorosły Polak mógł wymienić na niemieckie marki co najwyżej 300 polskich złotych. Nagłe pojawienie się zbyt wielkiej liczby nowych marek mogło bowiem okazać się zbyt niekorzystne dla Niemców, którym Hitler chciał dogadzać stabilnymi cenami. Natomiast mieszkańcy Generalnej Guberni zostali zmuszeni do wymiany swoich pieniędzy dwukrotnie: najpierw na marki niemieckie, a następnie na „młynarki”. 300 złotych stanowiło wówczas niewielką sumę pieniędzy, dlatego ci, którzy nie mieli możliwości ulokowania oszczędności w środkach trwałych, ponieśli ogromne straty. Na pełną wymianę pieniędzy pozwolono wyłącznie Niemcom i kolaborantom. Działania wojenne Niemiec intensyfikowały się z każdym kolejnym miesiącem, co przekładało się na coraz większy zakres eksploatacji Polaków. Waluta Generalnego Gubernatorstwa nie miała praktycznie żadnego zabezpieczenia w postaci kruszców lub dewiz, co dawało Niemcom nieograniczone możliwości dodruku banknotów, tym bardziej że „młynarki” nie wychodziły poza granice Generalnej Guberni. Dlatego właśnie, choć jeszcze w 1940 r. obieg pieniężny wynosił 1,3 miliarda złotych, cztery lata później wynosił już 10,1 miliarda. Narzucona siłą waluta przedstawiała tak znikomą wartość, że Polacy masowo od niej odchodzili, posługując się w zamian alkoholem, dewizami, a nawet żywnością. Wiele spośród najbardziej podstawowych towarów dostępnych było wyłącznie na kartki, co pokazywało dobitnie, jak niewiele był wart narzucony przez Niemców pieniądz.
Niemcy wykorzystywali „młynarki” do finansowania swojej armii oraz dobrobytu w granicach Rzeszy, płacąc nimi za wszelkie towary i usługi. Korzystający z narzuconej przymusowo waluty Polacy mogli mieć w zasadzie pewność, iż każda złotówka Banku Emisyjnego w Krakowie była niczym cegiełka na rzecz okupującego ich Wehrmachtu. Choć „młynarki” były łudząco podobne do przedwojennych złotówek, w rzeczywistości stanowiły instrument ogromnego wywłaszczenia Polaków.
Artykuł stanowi rozdział książki „II wojna światowa Polaków w 100 przedmiotach” autorstwa Teresy Kowalik i Przemysława Sowińskiego. Publikacja ukazała się w 2021 roku nakładem Wydawnictwa Fronda. Recenzję tytułu możecie przeczytać tutaj.