Określenie dokładnych strat Finów i Sowietów podczas wojny zimowej z lat 1939-1940 po dziś dzień nie jest zadaniem łatwym. Zwłaszcza szacunki odnośnie strat Armii Czerwonej są bardzo dyskusyjne. Ogółem przyjmuje się, że Finowie utracili łącznie (zabici, ranni, zaginieni, itp.) około 70 tys. żołnierzy, podczas gdy Sowieci ponad 300 tys. – najwyższe szacunki podają nawet liczbę 381 tysięcy.
Obliczenia Mannerheima i Mołotowa
Co jednak ciekawe, straty obu stron zaczęto liczyć od razu po zakończeniu wojny zimowej. Ze strony fińskiej obliczenia te prowadził marszałek Carl Gustaf Mannerheim, a po stronie radzieckiej Wiaczesław Mołotow. Wyniki obu tych obliczeń okazały się całkowicie różne, a to za sprawą Mołotowa – który ewidentnie je pozmieniał w taki sposób, aby pasowały do sowieckiej propagandy. Wyliczył bowiem nawet, że ogółem Finowie dysponowali 600 tysiącami żołnierzy, podczas gdy ich liczba nigdy nie przekroczyła 300-340 tysięcy. Barwnie zresztą podsumował to Mannerheim w swoich „Wspomnieniach”:
„Wraz ze stratami na pozostałych frontach daje to sumę 200 tysięcy ludzi [utraconych przez Sowietów] i taką liczbę podałem w mym ostatnim rozkazie dziennym z dnia 13 marca 1940 roku. Te wielkie straty spowodowane były także surową zimą i nieudolną służbą sanitarną. Ciągły mróz powodował, że ranni, czekając na pomoc, zamarzali na śmierć. Nieproporcjonalnie duży procent zmarłych od ran wynikał z tego, że rosyjska służba sanitarna nie dorosła do swego zadania ani w zakresie transportu, ani opieki nad chorymi.
Z tym prawdopodobnym rachunkiem rosyjskich strat można porównać, podane na sesji Rady Najwyższej 29 marca 1940 roku, informacje komisarza spraw zagranicznych Mołotowa, według których liczba zabitych i zmarłych po stronie rosyjskiej wyniosła 48 745 osób, a rannych 158 863. Już podane wyżej straty dywizji, które zostały unicestwione na froncie wschodnim, pokazują, że oficjalne wyliczenia nie mają wiele wspólnego z gorzką rzeczywistością.
Kiedy przyjrzymy się temu, co Mołotow przy tej okazji miał do powiedzenia na temat strat fińskich, «które znacznie przekroczyły nasze», wrażenie tendencyjnej manipulacji wzmaga się: [sowiecki] Sztab generalny oblicza, że straty Finów wynoszą co najmniej 60 tysięcy zabitych, nie licząc tych, którzy wykrwawili się na śmierć, oraz 250 tysięcy rannych. Biorąc pod uwagę, że armia fińska liczyła w całości 600 tysięcy ludzi, można tym samym uznać, że w zmarłych i rannych utraciła ponad połowę swej liczebności.
Przede wszystkim należy stwierdzić, że armia fińska w żadnej fazie wojny nie liczyła 600 tysięcy ludzi. W chwili wybuchu wojny dziesięć dywizji armii polowej i jednostki wydzielone to w przybliżeniu 175 tysięcy ludzi; później liczba wzrastała, do nieco ponad 200 tysięcy ludzi. Rzeczywiste straty wyniosły 24 923 zabitych i zmarłych z ran oraz 43 557 rannych. Jakkolwiek były to ciężkie straty, nie przypominają nawet w przybliżeniu podanych przez rosyjski sztab generalny. Gdyby były prawdziwe, cała armia fińska utraciłaby zdolność bojową!”
Mannerheim… zaniża straty radzieckie?
Warto zauważyć, że Mannerheim w swoich wyliczeniach z 1940 r. trafnie określił liczbę strat fińskich – łącznie było to według niego 68 480 żołnierzy, czyli mniej więcej tyle co współczesne szacunki wskazujące na 70 000. Zaniżył jednak – paradoksalnie – straty sowieckie pisząc o 200 000 utraconych żołnierzach Armii Czerwonej. Tymczasem obecnie podaje się wspomnianą już liczbę ponad 300 000. Skąd tak duża różnica? Zapewne z faktu, że tysiące żołnierzy radzieckich zaginęło lub leżało gdzieś na tyłach z powodu chorób i wyziębienia. A o tym Finowie w 1940 roku wiedzieć nie mogli.
Bibliografia: Carl Gustaf Mannerheim, „Wspomnienia”.
Fotografia tytułowa: żołnierze fińscy z karabinem maszynowym Maxim podczas wojny zimowej. Wikimedia, domena publiczna.
Marek Korczyk