W 1942 roku Niemcy przystąpili do tzw. „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Pod tym neutralnie brzmiącym terminem kryła się eksterminacja na niespotykaną wcześniej skalę. Dziś trudno wyobrazić sobie, że garstka nazistowskich zbrodniarzy spokojnie konferowała na temat tego, jak zgładzić miliony ludzi. Dla zgromadzonych na konferencji w Wannsee było to jednak kolejne zadanie do wykonania – problem rozpatrywany w kategoriach logistyki. Być może przynajmniej część Żydów uratowałaby życie, gdyby Niemcom udało się przeprowadzić operację „Madagaskar”. Wśród wielu pomysłów na prześladowanie ludności żydowskiej, jakie pojawiły się w III Rzeszy, ten jeden zasługuje na szczególną uwagę – był nie tylko nietuzinkowym rozwiązaniem proponowanym przez nazistowskich planistów (i, przyznajmy to uczciwie, dość abstrakcyjnym), ale też realizacją koncepcji, które zyskiwały sporą popularność w innych europejskich państwach. Tyle że operacja ta ostatecznie nigdy nie wyszła poza fazę planowania.
Po wygranej kampanii francuskiej hitlerowskie władze zażądały od pokonanych Francuzów przekazania wyspy Madagaskar wchodzącej w skład francuskiego imperium kolonialnego. Madagaskar wszedł jednak w skład Republiki Vichy, a w maju 1942 roku Brytyjczycy przeprowadzili udaną operację zajęcia wyspy (miała strategiczne znaczenie wobec walk na Pacyfiku i Oceanie Indyjskim). Niemcy mieli co do Madagaskaru inne plany. Wymyślili, iż na wyspie możliwe byłoby utworzenie ogromnego getta, do którego odsyłaliby z Europy ludność żydowską. Szacunkowo deportacja mogła objąć nawet 4 mln osób!
Idee przeniesienia Żydów na Madagaskar nie były nowe. Pojawiały się znacznie wcześniej, a w latach osiemdziesiątych XIX wieku o podobnym projekcie pisał już filozof Paul de Lagarde. Później koncepcję osadnictwa na Madagaskarze łączono – co może dzisiaj szokować – jednocześnie z ruchem syjonistycznym (i poszukiwaniem przez Żydów możliwości stworzenia własnego państwa) i antysemickim (idee pozbycia się Żydów z Europy). Ba, w okresie dwudziestolecia międzywojennego pojawiła się nawet propozycja, by to Polska administrowała procesem wysiedleń i stworzyła w ten sposób zalążki swojego zamorskiego terytorium. Możliwości osadnictwa na Madagaskarze miał badać Arkady Fiedler, pisarz i podróżnik, który w czasie II wojny światowej opisał dzieje Dywizjonu 303. Ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Tyle że Madagaskar pojawiał się także w świadomości czołowych nazistów, w tym Reinharda Heydricha, szefa Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy i jednego z kluczowych wykonawców antysemickiej polityki eksterminacji. Po zwycięstwie nad Francją, wraz z Adolfem Eichmannem (a wsparcie zapewniał chociażby Heinrich Himmler), badał możliwości przesiedleń ludności żydowskich. Plan rozważano całkiem poważnie jako skomplikowaną operację niemieckiej floty. Kriegsmarine nie była jednak wystarczająco silna do przeciwstawienia się brytyjskiej Royal Navy, co w warunkach wojennych raczej wykluczało ideę rejsów wzdłuż Afryki. W efekcie Hans Hinkel, szefujący sekcji żydowskiej w Ministerstwie Propagandy, złożył 17 września 1940 roku raport, który jednoznacznie wskazywał na konieczność zamknięcia wojny z Anglikami zanim przejdzie się do fazy przygotowań do tak ogromnej operacji morskiej.
Według szacunków deportacje objęłyby nawet do 4 mln ludzi. Niemcy mieli prowadzić w tej sprawie rozmowy dyplomatyczne z Francją. Warto zauważyć, iż projekt wysiedleń – szczególnie jako alternatywa dla fizycznej eksterminacji – mógłby spotkać się z przychylnością aliantów. Mógłby, gdyby Niemcy silniej zaangażowali się w negocjacje i faktycznie byli zdeterminowani do wywiezienia Żydów. Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia rozważali ten pomysł na poważnie. Pamiętajmy, iż w nazistowskiej doktrynie Żydzi mieli zostać przeznaczeni do niewolniczej pracy, a następnie wyniszczenia. Czy tak kolosalna operacja, która przecież kosztowałaby fortunę i zaangażowałaby znaczną część niemieckiej floty, miałaby sens z punktu widzenia podstawowych założeń doktrynalnych III Rzeszy? Można mieć poważne wątpliwości.
W 1941 roku plan „Madagaskar” odłożono. Rok później ruszyły niemieckie fabryki śmierci. Kto wie, może gdyby zrealizowano tę operację, udałoby się uratować przynajmniej część Żydów, którzy później zostali bestialsko zamordowani w niemieckich obozach koncentracyjnych.
Zdjęcie tytułowe: Brama do obozu koncentracyjnego w Auschwitz z napisem „Arbeit macht frei”. Źródło: Wikimedia, domena publiczna.