Admirał Józef Unrug był nie tylko znanym i cenionym dowódcą, ale i wielkim patriotą. Po przegranej przez Polaków kampanii wrześniowej nie dał się złamać okupantowi. Mimo niemieckiego pochodzenia nie tylko nie zdecydował się na kolaborację, ale dał przykład niezwykłego męstwa i odwagi. Gdy Niemcy namawiali go do współpracy, odpowiedział krótko: „Po 1 września zapomniałem języka niemieckiego”.
Józef Unrug zasłynął jako człowiek o niezłomnym charakterze i harcie ducha, a anegdota o jego wyrzeczeniu się niemieckich korzeni przysporzyła mu słusznej estymy. Admirał Józef Unrug (a właściwie von Unruh) urodził się w październiku 1884 roku w Brandeburgu na terenie ówczesnych Niemiec. Pochodził z niemieckiej rodziny o polskich korzeniach. W domu Unrugów pielęgnowano pamięć o kraju przodków oraz tradycje patriotyczne. Młody Józef równolegle uczył się języka niemieckiego i polskiego. Mimo iż jego ojciec w armii pruskiej dosłużył się stopnia generała, marzeniem młodzieńca była służba Polsce. W 1904 roku nie miał jednak możliwości wstąpienia do polskiej armii, wobec czego zdecydował się na niemiecką marynarkę wojenną. Tam piął się po szczeblach kariery i pod koniec I wojny światowej dowodził flotyllą okrętów podwodnych.
Odradzające się po ponad stu latach niewoli państwo polskie nie tylko cierpiało na brak marynarki wojennej, ale i doświadczonych dowódców. Unrug, chcąc przyczynić się do odbudowy polskiej floty, już w 1919 roku zgłosił się do dowództwa młodego państwa, oferując swoje doświadczenie i przywiązanie do kraju przodków. Pełen zapału i niewątpliwych umiejętności szybko dał się poznać jako świetny organizator. Jego kariera nabrała rozpędu, gdy w 1925 roku został mianowany na stanowisko dowódcy floty. W ciągu kolejnych 14 lat Unrug stał się symbolem odrodzenia Polskiej Marynarki Wojennej. To za jego sprawą rozbudowano flotyllę okrętów podwodnych, to on współorganizował akcje publicznych zbiórek na rzecz zakupu lub doposażenia kolejnych jednostek. W 1933 roku został awansowany do stopnia kontradmirała. W sierpniu 1939 roku, tuż przed wybuchem działań zbrojnych, powierzono mu stanowisko dowódcy Obrony Wybrzeża.
W czasie kampanii wrześniowej polscy żołnierze bronili się długo i ofiarnie, jednak wobec naporu przeważającego przeciwnika musieli skapitulować. Unrug, nie widząc możliwości kontynuowania walki, wobec beznadziejnej sytuacji wojsk lądowych, w październiku zadecydował o kapitulacji sił morskich. Wraz z wieloma polskimi marynarzami dostał się do niemieckiej niewoli. Hitlerowcy szybko dostrzegli propagandowy potencjał w postaci Unruga, starając się przekonać go do powrotu do niemieckiej armii. Admirała kuszono na różne sposoby, między innymi podsyłając do niego kuzyna Waltera von Unruha. Oferowano mu wysokie stanowisko dowódcze. Ceną miało być wyrzeczenie się Polski…
Józef Unrug nie dał się złamać kolejnym namowom. Nie skusiły go szczodre oferty, nie przestraszył się gróźb. Okupantowi odmówił, a w ramach swoistego protestu przestał się posługiwać językiem niemieckim, który znał doskonale od najmłodszych lat. Podczas rozmów z Niemcami żądał tłumacza, stwierdzając, iż po wrześniowej agresji… zapomniał języka niemieckiego i zadeklarował, iż jest wyłącznie polskim oficerem. Jego upór i odwaga przysporzyły mu słuszną sławę. Dr Tymoteusz Pawłowski słusznie zauważył, iż Unrug „Polakiem został z wyboru”. Nie bacząc na zagrożenie życia, wykazał się bowiem patriotyzmem i hartem ducha, budując legendę admirała, który „zapomniał niemieckiego”.
Po wojnie Unrug, podobnie jak dziesiątki tysięcy rodaków, nie mógł wrócić do kraju rządzonego komunistów. Groziło mu więzienie. Pozostał na emigracji i tam po raz kolejny wykazał się niezwykłym gestem solidarności z Polską i podwładnymi, rezygnując z admiralskiej emerytury przyznanej mu przez Brytyjczyków. Do kraju, dla którego zapomniał niemieckiego miał nie wrócić już nigdy. Zmarł na obczyźnie w 1973 roku.
Fotografia tytułowa za: Wikimedia/NAC, domena publiczna.