Stanisław Maczek – późniejszy słynny dowódca uznanej polskiej 1. Dywizji Pancernej – w czasie I wojny służył w armii Austro-Węgier. Zasłynął jako zdolny oficer, który zdobył szereg odznaczeń. Jednocześnie udało mu się skończyć studia.
Tak opisał schyłek konfliktu i okres odzyskania niepodległości przez Polskę w swoich wspomnieniach „Od podwody do czołga”:
„Pierwszą wojnę światową przetrwałem ‘sportowo’ i z pewnym rozmachem w formacjach wysokogórskich i narciarskich pułku tyrolskiego, w którym w miarę postępu wojny, coraz mniej było tyrolczyków, a coraz więcej bliskich mi pokrewieństwem krwi Kroatów. Dziadek mój był pochodzenia kroackiego. Byłem w moim batalionie jedynym oficerem polskim, nie wolno mi więc było być najgorszym – mnożyły się wstążeczki odznaczeń, ale i rosło doświadczenie w walkach górskich. Do końca mej służby wojskowej byłem szczęśliwym, gdy teren na mapie zaczynał się gmatwać i czernić warstwicami – najlepiej mi się wtedy wojowało. Przydało mi się to i na Podkarpaciu w 1918/19 roku, i na Podhalu w 1939, a nawet pod Falaise w 1944.
A z polskim problemem [odzyskania niepodległości], już nie abstrakcyjnym, zetknąłem się z powrotem dopiero na wiosnę 1918 r., podczas 3-miesięcznego urlopu na dokończenie mych studiów uniwersyteckich. Już zaczynała się rysować budowla, zwana monarchią austro-węgierską, i kilku młodych oficerów w mundurach legionistów i armii austriackiej zebrało się w jednej z kawiarni lwowskich z arcyważnym zagadnieniem, co i jak na wypadek załamania się Austrii. Był z nami por. Nitman i Felek Daszyński, Hofman i Stark, i K. Schleyen i kilku innych, których nie pamiętam. Ale urlop mój wcześniej się skończył niż monarchia austro-węgierska. Do ‘spisku’ już nie dołączyłem, gdyż koniec wojny zastał mnie daleko i wysoko, bo ponad 3000 metrów w Alpach austriackich – w pułku, który wciąż chciał wygrać wojnę dla Austrii.
Dzięki zupełnemu brakowi wiary w to zwycięstwo [Austro-Węgier] a dobremu opanowaniu nart, jeszcze tego samego dnia, w którym przyszła wiadomość o załamaniu się frontu na dole, znalazłem się w Trydencie i dalej jakimś ewakuowanym pociągiem w Wiedniu. […] przesadzone wieści o trudnościach wydostania się z Wiednia na wschód radziły przedzierżgnąć się w ‘cywila’ [w celu dołączenia do formowanego Wojska Polskiego]. To też zrobiłem i pożegnawszy się serdecznie z bardzo mi oddanym ordynansem osobistym, którego patriotyzm ukraiński wzywał do formacji ‘siczowych’ – udałem się do Krakowa”.
Fotografia: Generał Stanisław Maczek w wieży czołgu Cromwell szwadronu sztabowego 1. Dywizji Pancernej. Scarborough, Wielka Brytania, 1944 rok. Źródło: NAC. Koloryzacja: Marek Korczyk.
Marek Korczyk