Witold Urbanowicz (1908-1996) – polski pilot z czasów II wojny światowej, jeden z czołowych myśliwców dywizjonu 303 im. Tadeusza Kościuszki. Nazywany przez kolegów „Kobra” (przydomek wziął się od słów samego Urbanowicza, który tłumaczył kolegom, iż myśliwiec w powietrzu powinien zamienić się w kobrę).
Urodził się 30 marca 1908 roku w Olszance k. Suwałk (gm. Nowinka, pow. augustowski) w rodzinie Antoniego i Bronisławy z Jurewiczów. W 1930 roku rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Po dwóch latach ukończył ją w stopniu podporucznika. Rozpoczął teraz służbę w nocnym dywizjonie bombowym 1. Pułku Lotniczego. Następnie ukończył Kurs Wyższego Pilotażu w Grudziądzu. Od tej pory walczył w składach dywizjonów myśliwskich. Najpierw latał w 113. eskadrze, potem w 111. „Kościuszkowskiej”. Odznaczył się niezwykłą charyzmą i niedyplomatycznym podejściem do wielu kwestii, o czym dobitnie świadczą sytuacje, których był uczestnikiem. W 1936 roku strącił radziecki samolot rozpoznawczy R-5, który zapuścił się poza polsko-sowiecką granicę. Mimo wielokrotnych ostrzeżeń, wroga maszyna nie zawróciła, co stało się pretekstem do jej zestrzelenia. Jak sam Urbanowicz stwierdził, zadowolony z własnej przygody: „Zaraz potem Rosjanie przestali fotografować nasze umocnienia na wschodniej granicy”. Incydent ten nie był jedynym dość pochopnym posunięciem młodego pilota. Podczas międzynarodowych zawodów lotniczych Urbanowicz dość obcesowo potraktował Willy’ego Messerschmitta, choć w zachowaniu Polaka nie było nic, co można uznać za wykraczające poza jego obowiązki. Niemiecki konstruktor starał się zakraść do hangaru wojskowego, na co Urbanowicz, pełniący funkcję oficera inspekcyjnego, zareagował odruchowo. Rozkazał Niemcowi położyć się, a strażnikowi wycelować w niego karabin. W ten sposób jeden z największych konstruktorów Luftwaffe znalazł się na ziemi z lufą skierowaną w jego stronę. Urbanowicza wkrótce przeniesiono do Dęblina, powierzając mu stanowisko instruktora pilotażu. Wybuch wojny zastał Witolda trenującego w powietrzu. Cudem udało się mu uniknąć śmierci od kul karabinu maszynowego Messerschmitta, którego pilot wziął Polaka na celownik. Po sprowadzeniu maszyny na ziemię „Kobra” dowiedział się, że właśnie został zaatakowany przez Niemca, a drugowojenne zmagania dopiero mają się zacząć.
Mimo rozpaczliwych walk polskich pilotów, nie udało się osiągnąć im sukcesów pozwalających na zwycięstwo w kampanii wrześniowej. Samolot Urbanowicza został zniszczony na ziemi, na co pilot zareagował prośbą do przełożonych o przeniesienie do Eskadry Kościuszkowskiej. Urbanowicz otrzymał inne rozkazy – miał poprowadzić podchorążych do Rumunii, gdzie mieli otrzymać nowy sprzęt i ponownie wejść do walki. Chcąc, nie chcąc, Polak musiał podporządkować się rozkazom. 51 ludzi wyruszyło w ciężko drogę do granicy. Po dotarciu do Rumunii Witold zmienił zdanie i udał się z powrotem w kierunku Warszawy, Niestety, został złapany przez żołnierzy Armii Czerwonej. Udało się mu uciec, choć wyczyn ten przypłacił zdrowiem. Gdy ponownie znalazł się w Rumunii, otrzymał wiadomość o organizowanej dla jego grupy ucieczki do Francji. Faktycznie, pilotów ewakuowano, a samego Urbanowicza zakwaterowano w Istres. W styczniu 1940 roku Polak został włączony w skład Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Rozpoczął działania w składzie 145. Dywizjonu Myśliwskiego RAF. 4 sierpnia 1940 roku rozpoczął loty bojowe. 8 sierpnia strącił ME Bf 109. 12 sierpnia dorzucił jeszcze Ju 88. 21 sierpnia powierzono mu dowództwo eskadry „A” w dywizjonie 303 im. Tadeusza Kościuszki. 6 września wygrał kolejny pojedynek, tym razem z pilotem Bf 109. Nazajutrz mianowano go dowódcą dywizjonu 303. Zastąpił na tym miejscu majora Krasnodębskiego. Tego samego dnia strącił dwie kolejne maszyny – Dorniera Do 17 i Bf 109. 15 września był decydującym dniem bitwy o Wielką Brytanię. To właśnie wtedy Urbanowicz poprowadził swoich kolegów do ataku na potężną grupę niemieckich bombowców. Sam strącił dwa Do 17. 25 września zaliczył Heinkla He 111. 26 września był dla Urbanowicza dniem chwały – zestrzelił aż 4 samoloty – 2 razy Ju 88 i po jednym Bf 109 i Bf 110. 29 września wykończył trzy Bf 109 i jednego Do 17. 21 października opuścił stanowisko dowódcy dyonu 303, zwalniając je na rzecz por. Zdzisława Henneberga. 15 kwietnia 1941 roku został dowódcą 1. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego, lecz już 1 czerwca przydzielono mu inne zadanie. Zajął się objeżdżaniem Stanów Zjednoczonych i odczytywaniem patriotycznych not skierowanych do polonii amerykańskiej. Była to forma kampanii, w której Rząd Emigracyjny starał się pozyskać nowego rekruta do polskiej armii. Następnie Urbanowicz pełnił funkcję attache lotniczego w Waszyngtonie. Dusza pilota szybko przypomniała o sobie. Urbanowicz wstąpił do 14. Floty Lotniczej i rozpoczął boje na froncie chińskim. W składzie 14. Grupy Lotniczej „Latających Tygrysów” strącił wiele samolotów, choć część z jego zwycięstw nie została potwierdzona. Zdać się tu musimy na jego własne relacje, które zawierają opublikowane po wojnie książki. Oprócz talentu lotniczego miał żyłkę do pisania, wydając publikacje zatytułowane „Początek jutra”, „Świt zwycięstwa” oraz „Ogień nad Chinami”. Pod koniec 1943 roku ponownie został attache lotniczym, a następnie (w 1946 roku) powrócił do Europy. Po przylocie do Polski został aresztowany przez komunistyczne władze. Udało się mu wyemigrować. Rozpoczął życie w Nowym Jorku, gdzie pracował w amerykańskich liniach lotniczych. W 1973 roku przeszedł na zasłużoną emeryturę. W 1991 roku przybył do Polski z pierwszą wizytą po długoletniej rozłące z ojczyzną. Po czterech latach odwiedziny powtórzył, kiedy to prezydent Wałęsa mianował go generałem. Zmarł 17 sierpnia 1996 roku w nowojorskim szpitalu dla weteranów wojennych.
Odznaczenia i osiągnięcia:
Krzyż Orderu Virtuti Militari
Distinguished Flying Cross
Zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji polskich asów myśliwskich II wojny światowej. Wyprzedza go jedynie Stanisław Skalski. Urbanowicz zaliczył 17 pewnych i jedno prawdopodobne zwycięstwo powietrzne, plasując się w pierwszej dziesiątce najlepszych pilotów bitwy o Wielką Brytanię.
Listę zestrzeleń Urbanowicza można znaleźć na stronie internetowej Polish Air Force. Przytoczmy zatem statystyki „Kobry”:
18.08.1940 – Bf 110
12.08.1940 – Ju 88
06.09.1940 – Bf 109
07.09.1940 – Do 215
07.09.1940 – Bf 109 (strącenie prawdopodobne)
15.09.1940 – Do 215
15.09.1940 – Do 215
26.09.1940 – He 111
27.09.1940 – Bf 109
27.09.1940 – Bf 110
27.09.1940 – Ju 88
27.09.1940 – Ju 88
30.09.1940 – Bf 109
30.09.1940 – Bf 109
30.09.1940 – Bf 109
30.09.1940 – Do 215
11.12.1943 – Ki-43
11.12.1943 – Ki-43
Sam Urbanowicz dał we wspomnieniach odpowiedź na nękające historyków pytania dotyczące listy jego zestrzeleń. Warto zacytować odpowiedni fragment: „Pytano mnie nieraz o moje konto zestrzeleń w czasie II wojny. Różne źródła podają różne cyfry, więc przedstawiam stan faktyczny. W bitwie o Wielką Brytanię zestrzeliłem 17 samolotów, na Dalekim Wschodzie 11, z czego 6 samolotów w czasie walk, natomiast 5 samolotów podczas ataków na lotniska japońskie w Chinach i na Taiwanie, w momencie ich startu lub lądowania”.