Kazimierz Sosnkowski (1885-1969) – polski wojskowy i polityk, Wódz Naczelny i zastępca prezydenta Rządu RP na Uchodźstwie, szef gabinetu tegoż rządu. Założyciel Związku Walki Czynnej i komendant Związku Walki Zbrojnej. Jeden z najbardziej zasłużonych i najlepiej znanych na Zachodzie polskich działaczy okresu II wojny światowej. Używał pseudonimów „Godziemba”, „Baca”, „Józef”, „Józef Godziemba”.
Urodził się 19 listopada 1885 roku w Warszawie. W tym czasie miasto to znajdowało się w zaborze rosyjskim, dlatego też pierwszą szkołą Kazimierza było gimnazjum rosyjskie. Podejrzenie władz rosyjskich o spiskowanie przeciwko zaborcy zmusiło go do zmiany miejsca edukacji. W Petersburgu kończy 12-klasowe gimnazjum z wyróżnieniem. W Brzezinach pod Warszawą poznaje Józefa Piłsudskiego i za jego przykładem postanawia zaangażować się w działalność polityczną w Polskiej Partii Socjalistycznej. Obranie takiej drogi determinuje też fakt zamknięcia Politechniki Warszawskiej, gdzie Sosnkowski dostał się, lecz nie rozpoczął nauki. W 1904 roku, wstępując do Polskiej Partii Socjalistycznej, rozpoczyna działalność u boku Józefa Piłsudskiego, z którym nie tylko współpracował, ale i zaprzyjaźnił się. Następnie wstąpił do Organizacji Bojowej PPS, gdzie szybko piął się po szczeblach kariery. Został komendantem organizacji na okręg warszawski, kierując m.in. działaniami z 15 sierpnia 1906 roku i zmuszając Rosjan do wycofania się ze stolicy. Wkrótce objął stanowisko dowódcy okręgów radomskiego i zagłębinowskiego. W 1908 roku został członkiem rady głównej Związku Walki Czynnej założonego w tym samym roku przez Piłsudskiego. Rok wcześniej Sosnkowski rozpoczyna naukę na Politechnice Lwowskiej. Organizuje kółka studenckie i pozyskuje kandydatów do organizacji kierowanych przez Piłsudskiego. Współtworzenie podwalin organizacji zbrojnych niepodległej Polski pochłania go coraz bardziej. Poznaje też wielu działaczy polskiego podziemia, wśród nich późniejszego generała Władysława Sikorskiego. W 1910 roku Sosnkowski współtworzył Związek Strzelecki, zostając zastępcą komendanta głównego i szefem sztabu tej organizacji. W ciągu ostatnich lat przed wybuchem światowego konfliktu Sosnkowski i Piłsudski czynią przygotowania do walki zbrojnej po stronie jednego z zaborców. Koncepcja poparcia dla Austro-Węgier lansowana przez Piłsudskiego zostaje ochoczo przyjęta przez jego podopiecznego. Podczas I wojny światowej obaj przyczyniają się do stworzenia Legionów. Sosnkowski służył pod dowództwem Józefa Piłsudskiego w Legionach Polskich, pełniąc rolę zastępcy dowódcy 1. pułku piechoty, a następnie I Brygady. 9 października 1914 roku zostaje awansowany do stopnia podpułkownika. Dowodził w bitwie pod Łowczówkiem oraz pod Bidzinami. W 1916 roku jego szlak bojowy wytyczały zmagania pod Makarowem, Kowalikami czy Czartoryskiem. 10 maja zostaje awansowany do stopnia pułkownika. 26 września 1916 roku, po rezygnacji Piłsudskiego, Sosnkowski został dowódcą I Brygady. Niecały rok spędził na tym stanowisku, gdyż po kryzysie przysięgowym został aresztowany 22 lipca 1917 roku i osadzony w twierdzy w Magdeburgu, gdzie uwięziono również Piłsudskiego. Obaj wojskowi zostali zwolnieni 8 listopada 1918 roku, gdy państwo polskie niemalże odzyskało już niepodległość. 10 listopada powrócili do Warszawy – Sosnkowski został dowódcą Okręgu Warszawa, a Piłsudski objął stery rządów państwem. W praktyce Sosnkowski jest w tym czasie drugą osobą po Piłsudskim w hierarchii ważności wojskowych odradzającego się Wojska Polskiego. Od marca 1919 roku jest członkiem rządu, obejmując posadę wiceministra spraw wojskowych. Wprawdzie Piłsudski proponował mu stanowisko ministra, jednakże były podopieczny nie przyjął tak zaszczytnej funkcji.
Szybko dał się poznać jako świetny organizator, kładąc podwaliny pod utworzenie jednolitego Wojska Polskiego. Co więcej, wysoka funkcja umożliwia mu poznanie od środka podstaw działania armii i dyplomacji. 21 kwietnia 1920 roku, w obliczu groźby bolszewickiej, Piłsudski mianuje Sosnkowskiego generałem dywizji. Od kwietnia do sierpnia młody generał sprawuje dowództwo Armii Rezerwowej, która na polu walki nie mogła się dostatecznie wykazać ze względu na zbytnie oddalenie od głównych linii zmagań. Dopiero, kiedy zagrożenie ze stron wojsk bolszewickich dosięgło centralnej części kraju. Sosnkowski mógł się wykazać zdolnościami dowódczymi, organizując tyły i zaplecze frontu. Odznaczył się podczas obrony Warszawy w sierpniu 1920 roku. 10 sierpnia, niemalże w przeddzień bitwy warszawskiej, zostaje mianowany ministrem spraw wojskowych. Prężnie działa w celu przyciągnięcia nowego rekruta oraz umożliwia żołnierzom uzyskanie wynagrodzeń po zakończeniu działań wojennych. Za zasługi wojenne odznaczono go Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari II kl. W czasie swojej pracy politycznej udało mu się zmodernizować i unowocześnić Wojsko Polskie. Negocjował również umowy sojusznicze z Francuzami. Właściwie stanowisko ministra spraw wojskowych sprawuje do lutego 1924 roku. W tym czasie zaangażował Polaków w walkę w III Powstaniu Śląskim, był jednym z negocjatorów warunków traktatu ryskiego. Wspomniane stosunki polsko-francuskie zostają zacieśnione także poprzez zawarcie umowy o pożyczkę dla Wojska Polskiego, co umożliwia Sosnkowskiemu prowadzenie dalszej rozbudowy. 17 lutego 1924 roku składa rezygnację z pełnionej funkcji. Rozpoczyna teraz działalność w charakterze członka Rady Wojennej oraz dowódcy Okręgu Korpusu VII w Poznaniu. Po odwołaniu pracował także jako przedstawiciel Polski przy Lidze Narodów podczas konferencji genewskiej (1925 rok). Na ten sam okres przypada jego rozbrat z Piłsudskim. Ich drogi rozeszły się do tego stopnia, iż Sosnkowski nie był wtajemniczony w plany zamachu stanu. Gdy Piłsudski dokonywał przewrotu majowego w 1926 roku, a prezydent Wojciechowski zażądał pomocy od rządowych jednostek, Sosnkowski wysłał mu w sukurs swoich żołnierzy. Decyzja ta zapewne wynikała z niewtajemniczenia w plany Piłsudskiego. Sosnkowski, po zatwierdzeniu odesłania jednostki na pomoc Warszawie, targnął się na własne życie, strzelając sobie w płuco. Jego celem był strzał w serce, ale spudłował. Próba samobójcza z 13 maja była w mniemaniu Sosnkowskiego jedynym honorowym wyjściem z sytuacji. Dopiero w 1927 roku był zdolny do dalszej służby w Wojsku Polskim. Mimo iż nie poparł Piłsudskiego w maju 1926 roku, wciąż cieszył się jego zaufaniem. W 1927 został inspektorem Armii „Podole” i „Wołyń”, a w 1928 Armii „Polesie”. Wkrótce Sosnkowski obejmuje urząd szefa Komitetu do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu. Na tym stanowisku generał znajduje się aż do wybuchu II wojny światowej. Po śmierci Piłsudskiego 12 maja 1935 roku nie mógł ułożyć sobie stosunków z Edwardem Rydzem-Śmigłym, czego dowodem może być pozostanie bez przydziału wojskowego przed nadchodzącą wojną. Sosnkowski wydawał się być jednym z najbardziej pasujących na stanowisko dowódcze. To zapewne dlatego został odsunięty na boczny tor, gdy dzielono się schedą do Józefie Piłsudskim. Mimo stosunkowo niewielkiego doświadczenia bojowego, zyskał sobie uznanie opinii publicznej i żołnierzy, uchodząc przede wszystkim za świetnego organizatora. Z drugiej jednak strony był swoistym zagrożeniem dla obozu piłsudczyków w walce o czołowe pozycje w państwie. Co więcej, różnił się on poglądami ze znaczną częścią ekipy sanacyjnej, postulując chociażby załagodzenie kursu względem politycznych oponentów. Jego propozycje nie spotkały się jednak z uznaniem ani Rydz-Śmigłego, ani prezydenta Ignacego Mościckiego, a Sosnkowski został zepchnięty na dalszy tor.
Kiepskie relacje z Rydzem-Śmigłym sprawiły, iż Sosnkowski coraz bardziej oddalał się od kluczowych pozycji, mimo swoich predyspozycji, o których pisali m.in. Piłsudski czy Stefan Rowecki, wystawiając Sosnkowskiemu znakomite referencje. Zrażony do polityki sanacji Sosnkowski zaczął angażować się w działalność Stronnictwa Demokratycznego. Dwukrotnie starał się przekonać Śmigłego, aby ten powierzył mu funkcję premiera. Bezskutecznie. Sosnkowski krytykuje posunięcia głowy państwa i jej zaplecza, będąc nieprzejednanym wrogiem chociażby zaanektowania Zaolzia w 1938 roku. Tuz przed wybuchem wojny generał, z racji zajmowanego stanowiska, kieruje poczynaniami aprowizacyjnymi i organizacyjnymi w Wojsku Polskim. Jest również przewodniczącym Komitetu Wyższej Szkoły Wojennej. Od 16 lipca 1936 roku pełni także funkcję Protektora Ligi Morskiej i Kolonialnej. Kampania wrześniowa rozpoczęła się dla niego fatalnie, musiał siedzieć bezczynnie i patrzeć na kolejne klęski wojsk polskich. Dopiero 10 września otrzymał propozycję objęcia niewiele znaczącego stanowiska, lecz odrzucił ją. Nazajutrz marsz. Rydz-Śmigły mianował go dowódcą Frontu Południowego. Sosnkowski nie miał tam łatwego zadania, gdyż jego siły znajdowały się pod stałą presją wojsk niemieckich, a wkrótce i radzieckich. Faktycznie kierował tylko poczynaniami Armii „Karpaty”, z którą podążał na Lwów. Armie „Małopolska” i „Kraków” w praktyce nie weszły pod zarząd Sosnkowskiego, a generał nie mógł prowadzić ich do zwycięskich bojów w południowej części kraju. Niestety, 22 września ostatecznie stracił szanse na odniesienie jakiegokolwiek sukcesu, a jego jednostki zostały nie tylko rozbite, ale i odcięte od dowódcy. Sosnkowski zmuszony był pod przebraniem przekradać się do Francji. 4 października udało się mu dostać na Węgry, stamtąd ruszył do Francji. Po przybyciu do tego kraju wszedł w skład rządu zorganizowanego przez gen. Władysława Sikorskiego jako minister bez teki. Jednocześnie prezydent Władysław Raczkiewicz wyznaczył go na swego następcę. W przypadku śmierci Raczkiewicza to Sosnkowski miał zostać prezydentem. Obok tego został mianowany przewodniczącym Komitetu do Spraw Kraju oraz Komitetu Politycznego Rady Ministrów. Po utworzeniu Związku Walki Zbrojnej został jego komendantem. Sama organizacja została utworzona przy dużym udziale Sosnkowskiego, który był współtwórcą zaplecza organizacyjnego i struktur ZWZ. Gdy Rząd RP na Uchodźstwie musiał uciekać z Francji, Sosnkowski stracił posadę dowódcy ZWZ. Sikorski, Wódz Naczelny, tłumaczył to koniecznością obsadzenia czołowych stanowisk w ZWZ przez ludzi będących w kraju, aby efektywniej sprawowali te funkcje. Decyzja ta zresztą była konsultowana z gen. Sosnkowskim. Niestety, narastały antagonizmy na linii Sosnkowski-Sikorski. Osiągnęły swoje apogeum po podpisaniu układu Sikorski-Majski 30 lipca 1941 roku. Na znak protestu Sosnkowski ustąpił z rządu. Powodem był spór z Wodzem Naczelnym o nieuregulowanie sprawy polskiej granicy na wschodzie. Właściwie przez dwa lata Sosnkowski ponownie znalazł się w cieniu, głośno wyrażając dezaprobatę dla posunięć rządu Sikorskiego. Dopiero po katastrofie lotniczej z 4 lipca 1943 roku, w wyniku której zginął Władysław Sikorski, Sosnkowski powrócił do aktywnego życia politycznego i 8 lipca został mianowany Naczelnym Wodzem, zastępując dotychczasowego rywala. Znowu mógł działać na rzecz Polskich Sił Zbrojnych, maksymalnie wykorzystując potencjał polonijny. Stara się w tym czasie wymusić na sojusznikach aktywną pomoc dla Armii Krajowej, walczącej w podziemiu z okupantem. Generał dał się poznać sojusznikom jako nieprzejednany wróg porozumienia z Sowietami, przynajmniej na radzieckich warunkach. Często głośno wyrażał swój sprzeciw i mocno protestował posunięcia Brytyjczyków i Amerykanów, którzy nie kwapili się do wsparcia sprawy Polski. Sosnkowski był jednak przeciwny wybuchowi Powstania Warszawskiego. Mimo to 1 sierpnia 1944 roku Polacy rozpoczęli walkę o wyzwolenie stolicy. Sosnkowski bezskutecznie zabiegał o przyznanie walczącej Warszawie pomocy alianckiej. Jego buńczuczne wypowiedzi doprowadziły do odwołania obietnicy następstwa po Raczkiewiczu. Sosnkowski odważył się nawet skrytykować przywódców państw sojuszniczych, za co 30 września 1944 roku został usunięty z pełnionego stanowiska Naczelnego Wodza. Premier Stanisław Mikołajczyk uległ w tym względzie naciskom Winstona Churchilla, który poczuł się szczególnie dotknięty rozkazem wydanym przez Sosnkowskiego do żołnierzy Polskiego Podziemia w dniu 1 września 1944 roku. Co ciekawsze fragmenty warto zacytować:
„Pięć lat minęło od dnia, gdy Polska, wysłuchawszy zachęty Rządu brytyjskiego i otrzymawszy jego gwarancje, stanęła do samotnej walki z potęgą niemiecką. (…) Od miesiąca bojownicy Armii Krajowej pospołu z ludem Warszawy krwawią się samotnie na barykadach ulicznych w nieubłaganych zapasach z olbrzymią przewagą przeciwnika. Samotność kampanii wrześniowej i samotność obecnej bitwy o Warszawę są to dwie rzeczy zgoła odmienne. Lud Warszawy, pozostawiony samym sobie i opuszczony na froncie wspólnego boju z Niemcami – oto tragiczna i potworna zagadka, której my, Polacy, odcyfrować nie umiemy na tle technicznej potęgi Sprzymierzonych u schyłku piątego roku wojny. Nie umiemy dlatego, gdyż nie straciliśmy jeszcze wiary, że światem rządzą prawa moralne. Nie umiemy, bo uwierzyć nie jesteśmy w stanie, że oportunizm ludzki w obliczu siły fizycznej mógłby posunąć się tak daleko, aby patrzeć obojętnie na agonię stolicy tego kraju, którego żołnierze tyle innych stolic własną piersią osłonili […] Brak pomocy dla Warszawy tłumaczyć nam pragną rzeczoznawcy racjami natury technicznej. 'Wysuwane są argumenty strat i zysków. Skoro jednak obliczać trzeba, to przypomnieć musimy, że lotnicy polscy w bitwie powietrznej o Londyn ponieśli ponad 40% strat, 15% samolotów i załóg zginęło podczas próby dopomożenia Warszawie. Strata 27 maszyn nad Warszawą, poniesiona w ciągu miesiąca, jest niczym dla lotnictwa Sprzymierzonych, które posiada obecnie kilkadziesiąt tysięcy samolotów wszelkiego rodzaju i typu […]”.
Jeszcze przed zakończeniem działań wojennych, w listopadzie 1944 roku, Sosnkowski wyemigrował do Kanady, gdzie zamieszkał na stałe. Starał się działać na korzyść sprawy polskiej. Został zresztą wybrany następcą prezydenta Augusta Zaleskiego. Cieszył się sporym autorytetem wśród przywódców emigracyjnych stronnictw, wielokrotnie zażegnując narastające spory. Mimo to do końca życia nie sprawował już żadnej ważnej funkcji politycznej. Zmarł 11 października 1969 roku w Arundel. W 1992 roku urnę z jego prochami sprowadzono do Polski i symbolicznie pochowano w podziemiach archikatedry św. Jana w Warszawie.