Józef Beck (1894-1944) – polski polityk, minister spraw zagranicznych RP w chwili wybuchu II wojny światowej, bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego.
Urodził się 4 października 1894 roku w Warszawie. Był synem Józefa Becka, który… także był synem Józefa Becka. Ojciec Józefa juniora prężnie działał w Związku Robotników Polskich w Warszawie. Był nawet więźniem politycznym. Poglądy rodziny, w której tradycji niepodległościowe były bardzo mocne, co wpłynęło oczywiście na kształtowanie osobowości i poglądów przyszłego ministra. Rodzina Becków zamieszkała w Limanowej, gdzie młody Józef spędził dzieciństwo i młodość. Po zdaniu matury studiował na Politechnice Lwowskiej, później pobierał nauki w Akademii Eksportowej w Wiedniu. Ukończył również Wyższą Szkołę Wojenną w Warszawie. W 1914 roku, po wybuchu I wojny światowej, zaniechał edukacji we Lwowie i udał się do Wiednia, a następnie wstąpił do Legionów Polskich. Tam dał się poznać jako niezły żołnierz i wywiadowca. Działał w Polskiej Organizacji Wojskowej na terenie Ukrainy. W 1916 roku otrzymał Krzyż Virtuti Militari. W legionowej służbie poznał Józefa Piłsudskiego, który zwrócił uwagę na błyskotliwość i inteligencję Becka. Przyszły minister pełnił służbę adiutanta u boku Piłsudskiego, a znajomość ta miała procentować w przyszłości. Po zakończeniu działań zbrojnych w 1918 roku postanowił powrócić do Polski. W listopadzie przyjechał do Warszawy. Nie zrezygnował z kariery wojskowej i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Następnie rozpoczął szeroko zakrojoną działalność polityczną. W latach 1922-23 pełnił funkcję attaché wojskowego w Paryżu i Brukseli. Wciąż jednak rozwijał swoje umiejętności na polu militarnym, kończąc w 1925 roku warszawską Wyższą Szkołę Wojenną i uzyskując stopień pułkownika artylerii konnej. Gdy w 1926 roku władzę w Polsce przejmował Józef Piłsudski, Beck opowiedział się po jego stronie, co otworzyło mu drzwi do dalszej kariery. Jako były współpracownik marszałka, miał już wyrobioną pozycję w oczach przywódcy II Rzeczypospolitej. Natychmiast po przewrocie majowym otrzymał pierwsze poważne stanowisko. Przez cztery lata od zamach stanu był szefem gabinetu Ministra Sprawa Wojskowych, innymi słowy Gabinetu Marszałka. Dalej jego kariera nabrała rozmachu, gdy w 1930 roku został wicepremierem w gabinecie Piłsudskiego, a 6 grudnia mianowano go podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Marszałek znalazł w osobie Becka wiernego słuchacza i pilnego ucznia, dlatego też planował, iż kiedyś obejmie on tekę ministerialną w MSZ. Wydawało się, iż Piłsudski dużo więcej czasu poświęca właśnie Beckowi niż ówczesnemu ministrowi Augustowi Zaleskiemu, który dzierżył w swych rękach stery polskiej polityki zagranicznej.
Wreszcie 2 listopada 1932 roku Józef Beck został Ministrem Sprawa Zagranicznych. Jego polityka polegała na wyważaniu stosunków między Polską w Niemcami i Związkiem Sowieckim w myśl z taktyką obraną niegdyś przez jego mentora. Zgodnie z życzeniem Piłsudskiego Beck starał się zapobiec konfliktowi z którymkolwiek z państw. Jeszcze zanim na dobre objął funkcję ministra, pracował aktywnie na rzecz porozumienia ze Związkiem Radzieckim. Efektem tych działań było podpisanie pierwszego układu ze Związkiem Sowieckim w dniu 25 lipca 1932 roku. Następnie przyszedł okres porozumienia z zachodnim sąsiadem. III Rzesza pod rządami Adolfa Hitlera starała się początkowo prowadzić politykę dość ugodową, zbierając cennych sojuszników. Wyrazem tego była chęć podpisania paktu o nieagresji z II Rzeczpospolitą. Dlatego też Beck rozpoczął negocjacje w sprawie podpisania dokumentu, co sfinalizowano umową z Niemcami z dnia 26 stycznia 1934 roku. Pakt sygnowali w Berlinie ambasador Józef Lipski oraz Konstantin von Neurath. Takie posunięcia zdecydowanie nie sprzyjały umacnianiu tradycyjnej więzi polsko-francuskiej, za co mocno krytykowano Becka. Dało się bowiem zauważyć, iż II Rzeczpospolita została zepchnięta na dalszy plan w kręgu zainteresowań Francuzów. To mogło popchnąć Polaków w objęcia III Rzeszy. Mimo wszystko jednak polska dyplomacja nie nawiązała bliskich stosunków z Rzeszą, a oskarżenia o zapędy proniemieckie były bezpodstawne. Jednocześnie z radykalizacją działań niemieckich zaostrzeniu uległ kurs Polaków względem Rzeszy. Beck, który po śmierci Piłsudskiego samodzielnie kierował resortem spraw zagranicznych znalazł się w trudnej sytuacji, gdy mocarstwa zachodnie dawały ciche przyzwolenie na agresywne posunięcia państwa niemieckiego, co z kolei godziło w interesy Rzeczypospolitej. To spowodowało wysunięcie żądań Niemców względem Polski. Za Rzeszą przemawiała siła, ale początkowe naciski w kwestii rewindykacji ustaleń wersalskich nie przyniosły efektu. Wreszcie w 1938 roku Hitler zdecydował się na drastyczne posunięcia względem Austrii i Czechosłowacji, anektując pierwszy z krajów i odbierając część terytorium drugiego. Konferencja monachijska zadecydowała o odebraniu Czechosłowacji Sudetenlandu, co było głównym postulatem strony niemieckiej. Łagodne podejście Francji i Wielkiej Brytanii względem żądań niemieckich rozzuchwaliło Hitlera, który teraz rozpoczął kampanię nacisku na Polaków. Swoją drogą, II Rzeczpospolita nie wykazała się refleksem podczas rozmów w Monachium, decydując się na zajęcie czechosłowackiego Zaolzia. Duży wpływ na tę decyzję miał sam Beck. Na początku października siły Wojska Polskiego wkroczyły na to terytorium, co stawiało w oczach Europy Polaków i Niemców jako agresorów, niemalże na równi. Nie było to oczywiście korzystne dla sprawy polskiej, a całe zajście z Zaolziem miało charakter raczej symboliczny, przynosząc jedynie spore straty dyplomatyczne. A w tym momencie poparcie możliwych sojuszników było Polsce niezbędne, bowiem jeszcze na jesieni Hitler i jego minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop wystosowali względem Polaków postulaty przekazania Niemcom terytorium Wolnego Miasta Gdańsk, przyłączenia II Rzeczypospolitej do paktu antykominternowskiego wymierzonego w Związek Radziecki i budowy eksterytorialnej autostrady z Rzeszy do Prus Wschodnich. Akceptacja tych warunków spychałaby Polaków do roli państwa o ograniczonej suwerenności, na co minister nie mógł pozwolić.
Niemcy oferowali w zamian tylko przedłużenie na 25 lat paktu o nieagresji ustanowionego za kadencji Becka w 1934 roku. Negocjacje trwały całą wiosnę 1939 roku, zwiastując zaostrzenie kursu Niemiec względem Polaków. Beck, mimo groźby wojny, zdecydowanie sprzeciwił się żądaniom niemieckim odnośnie Gdańska i eksterytorialnej autostrady biegnącej przez polskie ziemie, dając wyraz swemu stanowisku 5 maja 1939 roku, gdy przemawiał Sejmie:
„Słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań – to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da! (…)Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.„.
Mimo to nie udało się mu uniknąć konfliktu z III Rzeszą, która 1 września 1939 roku napadła na Polskę. Wcześniej jednak doprowadził do sojuszu polsko-francuskiego i polsko-brytyjskiego. Szczególne znaczenie miała umowa zawarta 26 sierpnia, kiedy to podpisano angielsko-polski układ o wzajemnej pomocy militarnej. Niestety, nie udało się uratować niepodległości Polski, bowiem sojusznicy niedostatecznie zareagowali w chwili napaści Rzeszy na tereny polskie. To sprawiło, iż Beck oskarżany był o prowadzenie polityki antyfrancuskiej i klęskę dyplomacji polskiej. Podczas kampanii wrześniowej ewakuował się wraz z rządem w nocy z 17 na 18 września, udając się do Rumunii, gdzie został internowany. Został tam odizolowany od wydarzeń politycznych przez nową ekipę polityczną zgromadzoną wokół gen. Władysława Sikorskiego. Beckowi nie zezwolono na wyjazd do Wielkiej Brytanii, aby tam mógł prowadzić emigracyjną działalność. Formalnie 30 września utracił stanowisko ministra spraw zagranicznych. Podczas internowania zajął się pracą publicystyczną. Napisał pamiętniki zatytułowane „Ostatni raport”. Zmarł 5 czerwca 1944 roku w Stăneşti. Jego prochy sprowadzono do kraju dopiero w 1991 roku. Pochowano go symbolicznie na cmentarzu na Powązkach.