Nie zawsze bohaterstwo mierzy się osiągnięciami na froncie. Czasem o poświęceniu i harcie ducha świadczą czyny, które niewiele mają wspólnego z wysiłkiem militarnym, choć tło stanowi dla nich wojna. Po przegranej kampanii wrześniowej Ojciec Maksymilian Maria Kolbe nadal pełnił posługę duszpasterską. Został aresztowany w lutym w 1941 roku. Niemcy najpierw przesłuchali zakonnika, a później odesłali do obozu w Auschwitz-Birkenau. Tam franciszkanin podjął dramatyczną decyzję, która wymagała bohaterstwa i najwyższego poświęcenia.
Franciszek Gajowniczek był jednym z wielu polskich żołnierzy pojmanych przez Niemców po kampanii wrześniowej. W 1940 roku jako więzień trafił do Auschwitz. Wytatuowano mu numer 5659. 29 lipca 1941 roku Niemcy zwołali apel, podczas którego oficer poinformował więźniów, iż w jednym z bloków brakuje człowieka. Ucieczka oznaczała represje względem pozostałych w obozie. W bloku uciekiniera znajdowali się w tym czasie Franciszek Gajowniczek i o. Maksymilian Maria Kolbe. Niemcy zarządzili, iż w odwecie za ucieczkę dziesięciu losowo wybranych więźniów zostanie skazanych na śmierć głodową. Miała być to nauczka dla pozostałych w obozie, a jednocześnie sposób na odstraszenie innych śmiałków, którzy w przyszłości chcieliby spróbować ucieczki. Niemiecki kapitan osobiście wybierał skazańców. W grupie dziesięciu ludzi znalazł się Gajowniczek. Gdy SS-man wskazał na niego, miał jęknąć i wspomnieć żonę i dzieci. Przed szereg wystąpił wtedy o. Kolbe, który zaproponował kapitanowi, iż podda się karze w zamian za Franciszka Gajowniczka. Osłupiali Niemcy pierwszy raz spotkali się z podobnym przejawem ofiarności. Po krótkim dialogu, w którym franciszkanin wytłumaczył motywy swojego postępowania, Niemiec przystał na zamianę. Ojciec Kolbe, wraz z dziewięcioma innymi więźniami, został zamknięty w bunkrze głodowym. 14 sierpnia wciąż żył, wobec czego Niemcy dobili go zastrzykiem z fenolu. Współwięzień, którego uratował miał sporo szczęścia, które pozwoliło mu przeżycie wojny i doczekanie sędziwego wieku u boku żony. Nie byłoby to możliwe bez niezwykłego aktu o. Kolbe. Franciszek Gajowniczek zmarł w 1995 roku.
Po wojnie rozpoczęto starania o wyniesienie Maksymiliana Kolbe na ołtarze. Nie ulegało wątpliwości, iż jego czyn zasługiwał na wspomnienie wyznawców wiary chrześcijańskiej. O. Kolbe został beatyfikowany w 1971 roku. 11 lat później Ojciec Święty Jan Paweł II kanonizował franciszkanina. Pamięć o jego bohaterstwie podtrzymywano na różne sposoby. Dla wielu jednak jego akt poświęcenia jest dzisiaj nieznanym epizodem II wojny światowej i niewątpliwie wymaga przypomnienia.
Fotografia tytułowa: ojciec Maksymilian Maria Kolbe. Zdjęcie za: Wikipedia, domena publiczna.