Gdy słyszymy nazwisko „Churchill”, przed oczami staje nam jeden z najważniejszych polityków XX wieku. Brytyjski premier miał jednak godnego przeciwnika w postaci Jacka Churchilla. Choć ten nie był spokrewniony z przywódcą Wielkiej Brytanii, również dał się poznać jako człowiek wybitny.
Urodził się w 1906 roku i już w latach dwudziestych rozpoczął służbę wojskową. Podczas II wojny światowej służył w brytyjskiej armii, przebywając niezwykle ciekawy szlak bojowy. Walki zaczął we Francji, gdzie odznaczył się w bitwie pod Dunkierką. Udało się mu nawet zastrzelić niemieckiego żołnierza z łuku. Ten nietypowy wyczyn był świetnym podsumowaniem całej jego służby, pełnej oryginalności i ekscentryzmu. Po opuszczeniu Francji wstąpił do komandosów i w szeregach oddziałów specjalnych uczestniczył w licznych misjach, podczas których zdarzało się mu prowadzić oddziały do efektownych natarć, podczas których zwykł przygrywać na dudach w momencie ataku na pozycje wroga. Pod koniec 1941 roku brał udział w udanej akcji pod norweskim Vågsøy. Później wyróżnił się w walkach pod Salerno, gdzie wsławił się zajęciem miasteczka i wzięciem do niewoli kilkudziesięciu niemieckich żołnierzy. W czasie walk posługiwał się tradycyjnym mieczem. Styl walki i sposób bycia przyniosły mu sporą sławę. Zawdzięczał im również przydomek „Szalonego Jacka”.
W 1944 roku szczęście odwróciło się od Churchilla, gdy po brawurowej, choć szaleńczej akcji na terenie Jugosławii został wzięty do niemieckiej niewoli. Został także ranny, przy czym w tym wypadku na szczęście nie mógł narzekać – większość jego kompanów zginęła w natarciu na niemieckie pozycje. Więziony na terenie III Rzeszy uciekł z obozu w Sachsenhausen, ale został pojmany przez Niemców nim zdążył dotrzeć do wybrzeża. Osadzony na terenie Austrii wydostał się stamtąd w niecodziennych okolicznościach. Więźniowie zostali wypuszczeni przez siły Wehrmachtu. Gdy Churchill dotarł do linii alianckich, wojna w Europie była już rozstrzygnięta. Nie zdążył załapać się na walki w kampanii na Pacyfiku, choć szybko przedostał się do Azji. Po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki miał nawet powiedzieć, że gdyby nie Jankesi, mogliby walczyć jeszcze 10 lat.
Po zakończeniu wojny nie popadł w apatię i szybko znalazł sobie nowe zajęcie. Angażował się w walki izraelsko-arabskie, trenował wojska australijskie i wreszcie wrócił do Wielkiej Brytanii. Tam zmarł w 1996 roku. Za życia został wielokrotnie odznaczony za wybitne zasługi na polu walki, w tym dwukrotnie Military Cross. Był niewątpliwie jedną z najbarwniejszych postaci w historii II wojny światowej, a jego dokonania i przygody są znakomitym przykładem na to, że bohaterstwo może przybrać różne oblicza. Nawet te szalone.