Gen. Władysław Sikorski – jako premier rządu RP na uchodźstwie oraz Naczelny Wódz – był głównym architektem polskiej polityki od końca 1939 roku do swojej tragicznej śmierci w Gibraltarze w 1943 roku. Jego wizja Polski powojennej pod pewnymi względami była nieszablonowa, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, wówczas raczej nierealne, plany konfederacji z Czechosłowacją czy też restauracji monarchii z… Brytyjczykiem na polskim tronie.
Polska sprawiedliwa i demokratyczna
Powojenna Polska według gen. Władysława Sikorskiego miała być sprawiedliwa i demokratyczna. Oznaczało to zadbanie o swobody demokratyczne i równość wszystkich obywateli Polski wobec prawa, bez względu na ich przekonania i pochodzenie etniczne. Wbrew pozorom było to nie tylko chwytliwe hasło mające pobudzić Polaków do dalszej walki o niepodległość. Tuż po przejęciu władzy obóz antysanacyjny sformował ambitny program. Celem było wykazanie, że nowy rząd będzie różnił się od przedwojennego – sanacyjnego, uznawanego przez przeciwników za antydemokratyczny, a wręcz autorytarny. Gen. Sikorski – choć zawsze szanował marszałka Piłsudskiego – w latach 1934-39 był w konflikcie z jego następcami. Krytykował ich zarówno za ograniczanie swobód demokratycznych, jak i błędną – według niego – politykę zagraniczną. Stąd też Polska powojenna miała być, w przeciwieństwie do Polski sanacyjnej, demokratyczna. Gen. Sikorski ogłosił to już 6 października 1939 roku w „Odezwie Prezesa Rady Ministrów Generała Władysława Sikorskiego do Narodu”:
„Oświadczam w imieniu własnym oraz imieniem Rządu, że jedynym celem Rządu Jedności Narodowej będzie odbudowanie Polski wielkiej i rządzonej, która będzie dla wszystkich swoich obywateli na równi sprawiedliwą. Pragnę, żeby te słowa zapadły głęboko w serca Polaków, którzy, wraz z naszą bohaterską Armią dowiedli czynem swej bezgranicznej miłości i ofiarności dla Ojczyzny”.
Stanowisko to gen. Sikorski powtórzył w „Odezwie Rządu z dnia 18 grudnia 1939 r. do Ogółu Społeczeństwa Kraju”. Dodatkowo, Rząd RP na Emigracji przypominał o przywiązaniu Polaków do tradycji chrześcijańskiej:
„Polska będzie państwem, stojącym nadal na gruncie kultury i zasad chrześcijańskich. Polska będzie państwem demokratycznym, opartym o najszersze warstwy Narodu. Swoboda jednostki i prawa obywatelskie zespolą się w niej w zapewnieniu rządów sprawnych, odpowiedzialnych i kontrolowanych przez rzetelne przedstawicielstwo narodowe, wybrane w uczciwych wyborach, dokonanych na podstawie demokratycznej ordynacji wyborczej. W stosunkach społeczno-gospodarczych Polska urzeczywistni zasadę sprawiedliwości, prawo wszystkich do pracy, ze szczególnym uwzględnieniem praw rzesz pracujących na ziemi i do warsztatów pracy. Mniejszościom narodowym, które wraz z Narodem polskim wzięły udział w walce i pozostawały wierna Państwu Polskiemu, Polska zapewni sprawiedliwość, swobodny rozwój narodowy i kulturalny, oraz opiekę prawa”.
Te postulaty poruszane przez gen. Sikorskiego były zgodne z nurtami politycznymi, z jakimi współpracował w rządzie emigracyjnym. Demokracja i nawiązanie do tradycji chrześcijańskiej były zgodne z założeniami chadecji, prawo do pracy i rola chłopów („rzesz pracujących na ziemi”) było bliskie ruchowi ludowemu i umiarkowanym socjalistom. Wizja powojennej Polski gen. Sikorskiego uwzględniała zatem wartości istotne dla jego stronników politycznych reprezentujących na ogół poglądy umiarkowane.
Oprócz tego, gen. Sikorski podkreślał suwerenność Polski, która utrzymując kontynuację konstytucyjnych władz i aktywnie walcząc w czasie wojny po stronie sojuszu alianckiego miała zapewnić sobie suwerenność po zakończeniu konfliktu. Tak sformułowano to to w „Odezwie Rządu z dnia 18 grudnia 1939 r. do Ogółu Społeczeństwa Kraju”:
„Polska uczestniczy w wojnie jako sojuszniczka Francji i Wielkiej Brytanii, na zasadzie pełnej równorzędności państwowej i niezłomnej wierności oraz ścisłej współpracy i porozumienia, zarówno w prowadzeniu wojny i ustaleniu jej celów, jak i w zawieraniu pokoju. Wojsko suwerennego Państwa Polskiego walczy na prawach pełnej równorzędności z wojskami sprzymierzonymi”.
Tyle odnośnie do deklaracji. Rzeczywistość była trochę inna. Polska przez cały okres wojny była zdana na solidarność i pomoc sojuszników. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie były w teorii suwerenne, w praktyce jednak uzależnione od broni i woli politycznej sojuszników – najpierw Francji, a później Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Pod względem militarnym i politycznym głos polskiego rządu emigracyjnego był mniej ważny aniżeli rządu brytyjskiego lub amerykańskiego, przy czym żaden z wymienionych krajów nie zamierzał likwidować polskiej niepodległości. Co innego Sowieci. Bardzo boleśnie dało się to we znaki chociażby podczas konferencji w Jałcie w 1945 roku.
Niejednoznaczna była także kwestia przywiązania gen. Sikorskiego do zasad demokratycznych. Będąc jednocześnie premierem i Naczelnym Wodzem. posiadał rozległą władzę, możliwe, że większą niż sanacyjni przywódcy – Edward Śmigły-Rydz, Józef Beck i Ignacy Mościcki – co wynikało z bardzo szerokiego nakreślenia kompetencji. Było to oczywiście umotywowane wojenną rzeczywistością, niemniej jednak gen. Sikorski używał władzy także do rozprawy z największymi przeciwnikami – a do takich zaliczali się przedstawiciele byłej władzy sanacyjnej. Zdarzało się również, że Sikorski kierował się w polityce osobistymi sympatiami i antypatiami, które odgrywały dużą rolę przy nominacjach na kluczowe stanowiska w rządzie emigracyjnym oraz w Polskich Siłach Zbrojnych. Mówiąc w skrócie, gen. Sikorskiemu – zadeklarowanemu demokracie – zdarzało się postępować w sposób przeczący podstawowym regułom demokracji. Trzeba jednak znaczyć, że jego wiara w demokrację i równość obywateli wobec prawa była autentyczna i rzeczywiście dążył do tego, by powojenna Polska była nowoczesnym krajem demokratycznym.
Wielka Brytania, Czechosłowacja i Litwa
Ze względu na dynamiczne zmiany sytuacji politycznej podczas wojny gen. Władysław Sikorski musiał modyfikować swoje cele i dostosowywać je do warunków. Nie inaczej było z wyobrażeniem tego, jak Polska miałaby wyglądać po zakończeniu II wojny światowej. Palącym problemem było ustalenie kształtu granic. Przywódca emigracyjnej Polski miał także oryginalne koncepcje ustrojowe, które wobec niekorzystnego rozwoju sytuacji na froncie wschodnim nie miały nigdy szans na zrealizowanie. Otwarte pozostaje pytanie, czy wcześniej były realne, czy też od początku można je było traktować jako political fiction i przejaw myślenia życzeniowego. Najbardziej złożoną i zgodną ze swoimi przekonaniami wizję powojennego kraju Sikorski prezentował na przełomie lat 1941-42.
Po pierwsze, gen. Sikorski zakładał, że Polska zostanie wyzwolona przez aliantów zachodnich. Opierał zatem bezpieczeństwo przyszłego kraju na przyszłej bliskiej współpracę z Wielką Brytanią. W 1941 roku takie założenie wydawało się sensowne. Niemcy poczyniły ogromne postępy na wschodzie, spychając Sowietów do głębokiej defensywy. Dopiero w 1943 roku sytuacja zaczęła się zmieniać. Co więcej, to Wielka Brytania wyrastała na czołową siłę w Europie, biorąc na siebie ciężar walk z III Rzeszą. Dopiero przystąpienie do wojny Amerykanów zaburzyło proporcje. Sikorski mógł zatem, nawet jeśli wydaje się to dzisiaj nadmiernie optymistyczne, upatrywać siły odrodzonej Polski w sojuszu z Brytyjczykami. W swoich rozważaniach politycznych poszedł jeszcze dalej – brał pod uwagę wariant odtworzenia Polski jako monarchii, na której czele stanąłby Jerzy, książę Kentu, brat brytyjskiego króla Jerzego VI, utrzymujący przyjacielskie relacje z gen. Sikorskim. To dawałoby dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa dla Polski, a jednocześnie jeszcze silniej wiązałoby ją z Wielką Brytanią. Dla Polski istotną wartością dodaną byłoby zacieśnienie relacji gospodarczych i politycznych z całym anglosaskim światem. Sikorski podejmował pierwsze rozmowy jeszcze w 1939 roku, a w jego koncepcji mieszały się idee konfederacji polsko-czechosłowackiej (o czym za chwilę) i unii personalnej, gdyby książę Jerzy zasiadł także na tronie czechosłowackim.
Z dzisiejszej perspektywy projekt restauracji monarchii wydaje się koncepcją kontrowersyjną i dość ryzykowną. Osadzenie na polskim tronie obcego króla, nawet z kraju sojuszniczego, musiałoby wzbudzić mieszane reakcje społeczne. Co więcej, książę Jerzy nie był wzorem cnót moralnych. O ile romanse, tudzież seksualne podboje, można mu było wybaczyć – choć pewnie jako polski król szybko wpakowałby się w kłopoty natury obyczajowej – o tyle domniemane sympatie pronazistowskie zarzucane mu przez niektórych historyków byłyby trudniejsze do wytłumaczenia. Książę Jerzy zginął jednak w katastrofie lotniczej 25 sierpnia 1942 roku i nie doczekał wyzwolenia Polski. Sikorski żył niecały rok dłużej.
Niezależnie od wszystkiego, pierwszym filarem nowego kraju miał być zatem sojusz z Londynem oraz możliwość powołania monarchii polskiej, blisko związanej z monarchią angielską.
Premier Rządu RP na Uchodźstwie był niezwykle aktywny, gdy idzie o animowanie współpracy z partnerami w regionie. Unia personalna z Czechosłowacją była ledwie wycinkiem zdecydowanie większego projektu konfederacji polsko-czechosłowackiej, który w wersji maksimum zakładał nawet rozszerzenie jej o Litwę. Gen. Sikorski był skłonny oddać Litwinom należące wcześniej do Polski Wilno – główny punkt sporny uniemożliwiający odbudowanie przyjacielskich stosunków między obydwoma krajami, które przez wieki łączył sojusz.
Plany stworzenia konfederacji przeżywały wzloty i upadki. Można wyróżnić kilka okresów, ze szczególnie intensywną współpracą w latach 1940-1941, a sama koncepcja przeszła w pewnym momencie do fazy operacjonalizacji, zyskując błogosławieństwo Brytyjczyków. Rządy emigracyjne Polski i Czechosłowacji nawiązały bliskie relacje, które w styczniu 1941 roku zaowocowały powołaniem wspólnego komitetu. Zadaniem gremium było koordynowanie wysiłków na rzecz utworzenia ścisłego sojuszu i dalszej współpracy w okresie powojennym. Następnie, jeszcze w 1941 roku, przygotowano projekt wspólnej konstytucji, co można określić mianem szczytowego osiągnięcia wspólnej komisji. Trzeba jednak uczciwie oddać, że różnice dzielące oba kraje były istotne, a sojusz nigdy się w pełni nie zmaterializował. Czechosłowacy nie zapomnieli też Polsce przedwojennej interwencji na Zaolziu, a status spornych terenów pozostawał nieuregulowany. Od drugiej połowy 1941 roku drogi niedoszłych konfederatów zaczęły się rozchodzić. Podstawowym problemem było podejście do Związku Radzieckiego, nowego alianta, który odebrał Polsce znaczną część ziem na wschodzie, a przez Czechosłowaków postrzegany był przede wszystkim jako sojusznik. Projekt konfederacji upadł ostatecznie w 1943 roku.
Problematyczne granice
Najbardziej palącą kwestią powojennej Polski była sprawa jej granic. Gen. Sikorski – w przeciwieństwie do wielu polityków emigracyjnych – miał świadomość, że utrzymanie Kresów Wschodnich może być niemożliwe. Dlatego też zakładał, że w ostatecznym rozrachunku część terenów wschodnich zostałaby zagarnięta przez ZSRR. Jako ziemie potencjalnie spisane na straty premier wyznaczał Polesie, wschodni Wołyń i Podole. W zamian jednak Polska miała otrzymać – kosztem pokonanych Niemiec – tereny na Zachodzie. Granica Polska miała być przesunięta do Odry, a Prusy Wschodnie w całości lub częściowo włączone do Polski. Takie rozwiązanie miało poparcie Stalina, który podczas rozmów z Sikorskim w grudniu 1941 roku sam je proponował.
Nieco cyniczne było podejście gen. Sikorskiego do terenów ukraińskich. Miały one zostać podzielone między powojenną Polskę a ZSRR, ze Lwowem zachowanym dla Polski. Miało się to jednak łączyć z przesiedlaniem ludności obu narodów, tak aby w „polskiej” Ukrainie byli głównie Polacy, a w „sowieckiej” etniczni Ukraińcy. Te migracje miały być prowadzone – za zgodą rządu polskiego – przez Sowietów. Koncepcja ta, podobnie jak rewizja granic polskich na Zachodzie, została zaproponowana przez samego Stalina i została przyjęta przez Sikorskiego z uwagą.
Ogólnie jednak Sikorski zakładał, że wszelkie rozmowy o granicach polskich będą mogły odbyć się dopiero po wygranej wojnie. Wcześniej było to utrudnione ze względu na sprzeciw i kontrowersje, jakie sprawa oddania Kresów wzbudziłaby na polskiej emigracji. Tak określił to Stanisław Kot, ambasador RP w Moskwie: „Sikorski był zadania, że pewnej części wschodnich ziem Polski, ustalonych traktatem ryskim, nie da się utrzymać, ale uważał, że podczas wojny i zaboru całości ziem polskich nie może on, premier rządu na wygnaniu, zaczynać od oferty odstępowania terytoriów Polski”.
Było to jak najbardziej słuszne podejście. Sikorski zdawał sobie sprawę, iż musi podejść do sprawy granic pragmatycznie, nie ustępować Sowietom tam, gdzie nie musiał, ale jednocześnie mieć świadomość, iż Polska stoi na straconej pozycji w konfrontacji z silniejszym przeciwnikiem, który okresowo znalazł się w gronie sojuszników. Czy był gotowy oddać ziemie na wschodzie? Częściowo tak, a przynajmniej był w stanie zaakceptować to rozwiązanie pod pewnymi warunkami.
Trafne i błędne prognozy
Jak pokazała historia, koncepcja gen. Sikorskiego była oparta na częściowo słusznych przesłankach. Powojenna Polska rzeczywiście otrzymała – kosztem Kresów Wschodnich – tereny na Zachodzie, tzw. Ziemie Odzyskane. Niepowodzeniem zakończyły się jednak plany powołania konfederacji Polski, Czechosłowacji i Litwy. Zawiódł też pierwszy filar polityki premiera RP na uchodźstwie – Polskę wyzwolili nie alianci zachodni, lecz Armia Czerwona. Fakt ten – połączony z biernością Londynu i Waszyngtonu wobec poczynań Stalina – sprawił, że odrodzona Polska stała się krajem zależnym od ZSRR. A zamiast monarchii na wzór brytyjski… wprowadzono komunizm na wzór radziecki.
Bibliografia: Włodzimierz T. Kowalski, Tragedia w Gibraltarze, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1982.
Fotografia tytułowa: gen. Władysław Sikorski oraz szef sztabu Naczelnego Wodza, gen. Tadeusz Klimecki, obserwują przejeżdżające ciężarówki z grupami żołnierzy piechoty I Korpusu Polskiego podczas ćwiczeń w Szkocji w latach 1940-43. Jest to notabene jedno z nielicznych zdjęć, na których gen. Sikorski ma ubrany hełm. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Marek Korczyk – historyk, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Do jego zainteresowań należą przede wszystkim historia wojskowości oraz dzieje XX wieku. Kolekcjoner różnego rodzaju antyków, zwłaszcza numizmatycznych i filatelistycznych, oraz militariów. Za swój cel uważa obiektywne przedstawianie dziejów minionego stulecia oraz popularyzację mniej znanych źródeł i materiałów historycznych.