Przywódca jugosłowiańskiej partyzantki Josip Broz Tito w 1944 roku miał do dyspozycji pokaźne siły, w tym silny batalion eskorty. Dzięki niemu mógł nie tylko w bezpieczny sposób zarządzać operacjami partyzantów, lecz także uniknąć śmierci z rąk Niemców. Przywódcy niemieccy dążyli do likwidacji Tity ponieważ – wraz ze sztabem i alianckimi doradcami – odpowiadał za prężne działanie partyzantki, która sprawiła, iż niemiecka okupacja była niezwykle trudna i kosztowna. Mimo iż Jugosławię opanowano w pierwszej połowie 1941 roku, wiele terenów znajdowało się tam tylko i wyłącznie pod kontrolą partyzantów…
Raport agentów Brandenburg
Aby ocenić siłę batalionu eskorty Tity, Niemcy skorzystali z usług agentów formacji Brandenburg. Sporządzili oni raport dotyczący batalionu eskorty Tity stacjonującego w maju 1944 roku w rejonie Drvaru.
Według zawartych w nim informacji chroniący Titę batalion składał się z 350 partyzantów i partyzantek zorganizowanych w cztery kompanie piechoty. Ponadto posiadał w ramach wsparcia cztery czołgi lekkie. Samego wejścia do jaskini w Bastasi – gdzie swoją kwaterę miał Tito – strzegło 24 godziny na dobę pięciu wartowników uzbrojonych w pistolety maszynowe. Niewątpliwie były to siły znaczące, szczególnie że skoncentrowano je obszarze okupowanym przez Niemców. Ponadto, ze względu na dostawy broni od aliantów – a zwłaszcza Brytyjczyków – jakość uzbrojenia partyzantów była stosunkowo dobra.
Obrona przed niemieckimi spadochroniarzami
Tito mógł zatem liczyć na bardzo dobrą ochronę – i przydała mu się ona 25 maja 1944 roku. Wówczas Niemcy w ramach operacji „Rösselsprung” zaatakowali kwaterę jugosłowiańskiego przywódcy. W ataku tym szczególną rolę odegrali spadochroniarze. Mimo dokładnego planu i sprawnego działania nie udało im się dopaść sztabu Tity. Partyzancki przywódca zdołał uciec, a Niemcy zdobyli jedynie… jego marszałkowski mundur oraz nowe buty do jazdy konnej. Kluczową rolę w odparciu ataku odegrał batalion eskorty, który przede wszystkim skutecznie zatrzymał pierwszy atak spadochroniarzy, wyhamowując impet uderzenia i wytrącając Niemcom z rąk kluczowy argument – zaskoczenie. Co warte podkreślenia, batalion eskorty posiadał lepsze uzbrojenie niż spadochroniarze, których ilość broni oraz amunicji była ograniczona ze względu zrzut z powietrza. Niemcy w czasie uderzenia dostali się pod ciężki ostrzał partyzanckich moździerzy i nie mogli na niego odpowiedzieć. Nie dysponowali ani jednym własnym moździerzem.
Batalion wzmocniony przez fortyfikacje
Batalion eskorty Tity miał jeszcze jeden atut. Obszar wokół jaskini, w której zlokalizowano siedzibę partyzanckiego przywódcy, był otoczony umocnieniami. Wykopano liczne okopy, przygotowano stanowiska ogniowe oraz rozmieszczono gniazda snajperów i karabinów maszynowych. Te ostatnie były w dodatku tak ustawione, że umożliwiały prowadzenie krzyżowego ognia. Niemieccy spadochroniarze mieli zatem przeciw sobie nie tylko dobrze uzbrojoną jednostkę partyzantów, lecz także świetnie umocniony obszar, który trudno było opanować z powietrza. Mimo śmiałego planu i pozornie jego dobrego wykonania Niemcy ponieśli porażkę i nie zrealizowali głównego celu misji.
Sformowanie licznego batalionu eskorty oraz obsadzenie nim silnie ufortyfikowanych stanowisk okazało się zatem korzystne dla partyzantów. To opór tej jednostki pozwolił Tito na przeżycie niemieckiego ataku z maja 1944 roku.
Bibliografia: James Lucas, „Komandosi Hitlera”.
Fotografia tytułowa: Josip Broz Tito podczas wizyty w Polsce w 1946 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Marek Korczyk – historyk, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Do jego zainteresowań należą przede wszystkim historia wojskowości oraz dzieje XX wieku. Kolekcjoner różnego rodzaju antyków, zwłaszcza numizmatycznych i filatelistycznych, oraz militariów. Za swój cel uważa obiektywne przedstawianie dziejów minionego stulecia oraz popularyzację mniej znanych źródeł i materiałów historycznych.