Kiedyś może wielki muzyk wstanie,
nieme rzędy weźmie na klawisze,
wielki pieśniarz polski krwią i łzami
balladę straszliwą napisze.
Kiedyś piasek ten pod sosenkami
– przyjdą ludzie, Bożą, wolną ciszą
wziąć na chusty … Dzieci dzwoneczkami,
światłem, kwieciem, srebrem zakołyszą.
Procesjami piasek będą nieśli
do Pekinu, Moskwy i Madrytu.
I powstaną nowe całkiem pieśni,
całe w oczach i skrzydłach u szczytu
I powstaną niesłyszane wieści,
dziwne serca, ciała pełne blasku…
I Prawdę znowu ucieleśni Duch
Żywym Słowem – z katyńskiego piasku.
Tekst za: http://spectrum.blog.onet.pl
Dziewięćdziesiąt lat. Tak długo żyła Kazimiera Iłłakowiczówna, szczelnie wypełniając bogaty życiorys. Poetka wybitna, a przy tym prozaik, dramaturg. Jej życie obfitowało w niezwykle ciekawe wydarzenia i intrygujące, według biografów nawet skandaliczne epizody. Urodziła się w 1892 roku w Wilnie. Debiutowała jeszcze wybuchem I wojny światowej, przez co jej poezja była nasączona akcentami łączącymi różne epoki. W okresie dwudziestolecia międzywojennego była ważną postacią polskiej sceny literackiej, ale także życia towarzyskiego. Przyjaźniła się z wielkimi twórcami epoki, a dodatkowo przez lata pełniła funkcję sekretarki Józefa Piłsudskiego. Pod względem literackim docenić należy jej ogromną wrażliwość, zdolność współodczuwania i rozpoznawania ludzkich problemów. Iłłakowiczówna wyróżniała się dojrzałością, często odwoływała się do wiary, kultury chrześcijańskiej. Poruszała także ważne problemy społeczne. W czasie II wojny światowej poetka przebywał na emigracji. Do kraju wróciła po zakończeniu konfliktu. Przez lata pracowała jako tłumaczka, przekładała dzieła literatury angielskiej na język polski, tłumaczyła literaturę rosyjską. W 1956 roku napisała wiersz ,,Rozstrzelano moje serce”, w którym opowiedziała się po stronie protestujących w Poznaniu robotników. Zmarła w 1983 roku. Utwór ,,Kolęda katyńska” został napisany w 1943 roku na fali doniesień o zamordowaniu polskich oficerów przez Sowietów. Iłłakowiczówna jest w tym wypadku swego rodzaju wizjonerką, słusznie przewidując, że o zbrodni kiedyś będzie można mówić swobodnie, by upamiętnić pomordowanych Polaków. Warto zwrócić uwagę na ówczesny kontekst polityczny. Rząd RP na Emigracji domagający się od ZSRR zajęcia stanowiska w sprawie zbrodni, o której poinformowali świat Niemcy, był posądzano o kolaborację z III Rzeszą. Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne z Polakami, wykorzystując własną przerażającą zbrodnię do osiągnięcia korzyści politycznych. Polaków zabito wiosną 1940 roku. Pod rozkazem o likwidacji obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie podpisali się najważniejsi dygnitarze totalitarnego państwa. ,,Kolęda katyńska” jest swoistą przepowiednią: ,,I powstaną niesłyszane wieści, dziwne serca, ciała pełne blasku… I Prawdę znowu ucieleśni Duch Żywym Słowem – z katyńskiego piasku”. Prawda o zbrodni katyńskiej przez lata nie mogła ujrzeć światła dziennego. Dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych Rosjanie oficjalnie przyznali się do popełnienia zbrodni. Iłłakowiczówna nie doczekała tego momentu. Zostawiła jednak poetyckie świadectwo pamięci o zabitych, które później, jak w jej wierszu, podtrzymywali kolejni artyści.