Czy widzisz te rumowiska zwalonej w gruz panoramy,
W której płynęły obrazy wrażych niemieckich wiktori?!
Te potrzaskane kolumny to proch Brandeburskiej Bramy –
Tak dokonała się zemstwa i sprawiedliwość historii.
Słyszysz?! – Po martwmy pustkowiu echa się kopyt roznoszą –
To nasza mknie kawaleria po wyludnionym Berlinie,
Czołgi, tratując zwaliska, milczenie cmentarne płoszą,
Zwycięski okrzyk piechoty w popiołach i zgliszczach tonie.
Przed siebie, prosto na wroga! Pędźcie, stalowe olbrzymy!
Niech się przez trupa stolicy przewali hukiem lawina!
Tylko wśród ruin Berlina ostry nasz ból ukoimy,
Radosny śmiech odnajdziemy tylko na gruzach Berlina!
Wiersz ten powstał po zdobyciu przez wojska polskie i radzieckie niemieckiej stolicy, Berlina w maju 1945 roku. Lewin chce upamiętnić to wydarzenie, choć utwór napisany jest dość chaotycznie, rymy niedokładne. Być może takie było założenie. Pierwszy wers może nasunąć skojarzenie z pieśnią „Czerwone maki na Monte Cassino” napisaną w maju 1944 roku w celu upamiętnienia boju 2. Korpusu Polskiego. Zostawmy jednak warstwę językową. Lewin urodził się w 1910 roku. W okresie II wojny światowej został aresztowany przez Sowietów. Wolność odzyskał po amnestii gwarantowanej układem Sikorski-Majski. Następnie angażował się w pracę dyplomatyczną i wreszcie w 1944 roku wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego, z którym przebył trudny szlak wojenny. Po zakończeniu działań zbrojnych działał w Związku Zawodowym Literatów Polskich, nadal tworzył, wydawał kolejne tomiki wierszy. Dał się również poznać jako doskonały tłumacz.