Zakończenie działań wojennych stanowiło początek rozliczenia za zbrodnie popełniane w okresie trwania konfliktu. Ściganie i karanie zbrodniarzy wojennych zostało zainicjowane aktywnością Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. W niektórych krajach do dzisiaj toczą się sprawy byłych hitlerowców, którzy nie stanęli wcześniej przed wymiarem sprawiedliwości. W tym miejscu należy dokonać rozróżnienia na sprawy objęte jurysdykcją międzynarodowych trybunałów wojskowych oraz sprawy sądzone zgodnie z przepisami prawa krajowego. Dalsze rozważania dotyczyć będą wyłącznie kwestii jurysdykcji krajowej, choć w przypadku wielu nowych konstrukcji prawnych niezbędne jest odwołanie się do prawa międzynarodowego.
Zapowiedź osądzenia zbrodni wojennych stanowiła deklaracja moskiewska z 30 października 1943 roku, która znalazła następnie uzupełnienie w aktach końcowych konferencji tzw. Wielkiej Trójki. 8 sierpnia 1945 roku podczas konferencji londyńskiej podpisane zostało „Porozumienie międzynarodowe w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej” zwane również Kartą Międzynarodowego Trybunału Wojskowego. Sygnatariuszami aktu byli przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Związku Radzieckiego i Francji, którzy czynili to w imieniu wszystkich Narodów Zjednoczonych, w tym Polski.
Jako zasadniczą podstawę prawną dla ścigania zbrodniarzy wojennych wyznaczono akty prawa międzynarodowego, z których wymienić należy przede wszystkim konwencje haskie z 1899 i 1907 roku, Pakt Brianda-Kellogga z 1928 roku oraz liczne deklaracje państw stowarzyszonych w ramach sojuszu alianckiego. Trybunał w Norymberdze przyjął również nowe rozwiązania prawne, podpierając się przepisami, które nie istniały w momencie popełniania czynów. Nowością była chociażby zbrodnia ludobójstwa, co wymogło na aliantach wprowadzenie do systemu prawnego pojęć typizujących ten czyn. Uwzględnienie nowości stanowiło w pewnym sensie zaprzeczenie podstawowej dla prawa karnego reguły lex retro non agit, jednak w tych nietypowych okolicznościach grono międzynarodowych prawników zgodziło się na wyłączenie zasady.
W przypadku Polski tuż po zakończeniu kampanii wrześniowej nowe władze przystąpiły do rozliczania się z winnymi klęski. W pierwszej kolejności planowano osądzić osoby obarczone winą za przegraną kampanię wojenną (względnie – złe przygotowanie do obrony ojczyzny), a dopiero na kolejnych etapach zastanawiano się nad ukaraniem zbrodniarzy hitlerowskich. Ze względów polityczno-wojskowych do odpowiedzialności nie zostali pociągnięci przedstawiciele ZSRR, choć i w tym wypadku mówić można o licznych zbrodniach przeciwko pokojowi i ludzkości. Formalnie nigdy nie osądzono osób odpowiedzialnych m.in. za zbrodnię katyńską.
Przedstawiciele opozycji antysanacyjnej umiejętnie wykorzystali sytuację polityczną do rozprawy z przeciwnikami wywodzącymi się z obozu Józefa Piłsudskiego. Wydumani „zdrajcy narodu” czy wręcz „zbrodniarze”, jak określała ich propaganda antysanacyjna, nie doczekali się sprawiedliwości, a doraźne wyroki były zaprzeczeniem idei prawa do sądu i rzetelności postępowania karnego. Już 10 października 1939 powołano specjalną komisję ds. zbadania przyczyn klęski wrześniowej. Jej przewodniczącym został gen. Józef Haller. Kontrowersje związane z działalnością prawnokarną obozu londyńskiego zostaną omówione w dalszej części opracowania. W tym miejscu należy jednak zasygnalizować trudną problematykę sądzenia przedstawicieli naczelnych władz państwowych przez ich konstytucyjnych następców, zwłaszcza w odniesieniu do różnic politycznych i niechęci obydwu obozów. Działalność Rządu Emigracyjnego w zakresie sądzenia zdrajców narodu i zbrodniarzy wojennych była jednak mocno ograniczona, a wobec przejęcia władzy przez przedstawicieli ośrodka komunistycznego to właśnie władze ludowe sankcjonowały proces rozliczania niechlubnej przeszłości.
Na polskim gruncie największe znaczenie miały następujące akty prawne:
– Dekret PKWN z 31 sierpnia 1944 roku o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw, znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców narodu polskiego;
– Dekret z dnia 16 listopada 1945 r. o postępowaniu doraźnym;
– Dekret z dnia 16 listopada 1945 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa;
– Dekret z dnia 16 listopada 1945 r. o utworzeniu i zakresie działania Komisji Specjalnej do walki z nadużyciami i szkodnictwem gospodarczym;
– Dekret z dnia 22 stycznia 1946 r. o odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego;
– Dekret z dnia 22 stycznia 1946 r. o Najwyższym Trybunale Narodowym;
– Dekret z dnia 5 sierpnia 1949 r. o ochronie wolności sumienia i wyznania;
– Ustawa z dnia 22 kwietnia 1964 roku o nieprzedawnianiu ścigania sprawców najcięższych zbrodni hitlerowskich
Na ich podstawie polskie organy sądowe prowadziły odrębne procesy zbrodniarzy hitlerowskich, którzy odznaczyli się szczególnym okrucieństwem w okresie okupacji ziem polskich, oraz obywateli polskich oskarżonych m.in. o zdradę i kolaborację z okupantem. Szczególną rolę odgrywał powołany w 1946 roku Najwyższy Trybunał Narodowy, który objął swoją właściwością sprawy najcięższych zbrodni popełnionych przez funkcjonariuszy hitlerowskiego aparatu okupacyjnego. Przed trybunałem odbyło się łącznie siedem procesów, w których sądzono kilkudziesięciu Niemców, w tym Arthura Greisera, Ludwiga Fischera, Rudolfa Hössa czy 40 członków załogi oświęcimskiego obozu (tzw. Pierwszy Proces Oświęcimski). Łącznie Najwyższy Trybunał Narodowy wydał 31 wyroków śmierci, z czego 29 zostało wykonanych. Wśród skazanych na najcięższą karę znalazł się chociażby Ludwig Fischer. Wraz z nim stracono Josefa Meisingera oraz Maxa Daume. 16 kwietnia 1947 na terenie obozu Auschwitz powieszony został były komendant kompleksu Rudolf Höss.
Po wojnie wiele wyroków WSS-ów poddanych zostało następczej kontroli sądowej. W kilku wypadkach postępowania wznowiono. Jedno z ważniejszych prowadził Sąd Najwyższy, który w dniu 2 marca 1955 roku wydał wyrok rewizyjny (skarga rewizyjna od wyroku Sądu Wojewódzkiego m.st. Warszawy) w sprawie Ludwika Kalksteina, którego oskarżono o zdradę i wyjawienie personaliów żołnierzy Polskiego Podziemia, w tym gen. Stefana Roweckiego aresztowanego przez Niemców w połowie 1943 roku. Kalkstein wydał co najmniej kilkunastu konspiratorów. Jak tłumaczył, spodziewał się, iż po jego aresztowaniu adresy i pseudonimy zostaną „spalone”, a on sam chciał wkraść się w łaski Niemców, by następnie prowadzić działalność dywersyjną opartą na koncepcji „wallenrodyzmu”. Sąd Wojewódzki odrzucił tłumaczenia Kalksteina. Podobną opinię wyraził w wyroku Sąd Najwyższy, który argumentował to słowami: „Należy stwierdzić, że powoływanie się oskarżonego na arcydzieło literatury polskiej i światowej jako na wzór swego postępowania świadczy jeżeli nie o moral insanity oskarżonego, to co najmniej o jego bezwstydnym zuchwalstwie. […] Autentyczny Wallenrod […] działał na szkodę Niemców, podczas gdy oskarżony wydawał masowo w ręce Gestapo – swoich byłych rodaków”. Co więcej, oskarżony wciągnął w zasadzkę Blankę Kaczorowską, tłumacząc jej motywy swojego zachowania właśnie przez pryzmat wallenrodyzmu. Ostatecznie Kalkstein został skazany na karę dożywotniego więzienia.
W tym miejscu pojawia się interesująca kwestia prawna – prokurator żądał bowiem kary 15 lat więzienia, jednak Sąd Wojewódzki (a później także Sąd Najwyższy) zdecydował o wydłużeniu okresu uwięzienia, odwołując się do ilości przewinień oskarżonego, co doprowadziło do śmierci co najmniej kilku osób związanych z Polskim Podziemiem. Warto podkreślić, iż prawdopodobnie już w 1944 roku Wojskowy Sąd Specjalny skazał zdrajcę na karę śmierci. Informacje o wydaniu wyroku 25 marca 1944 roku nie znajdują jednak potwierdzenia w większej ilości źródeł, przez co łatwo kwestionować ich wiarygodność. Nie ulega natomiast wątpliwości, że jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej przeprowadzone zostało śledztwo, którego głównym celem było wyjaśnienie tajemniczego aresztowania gen. Roweckiego przez Gestapo i już wtedy podziemny sąd miał do dyspozycji zeznania świadków, którzy obwiniali Kalksteina. Sprawa Kalksteina i Kaczorowskiej była bodaj najgłośniejszym procesem członków Polskiego Podziemia w związku z kolaboracją z Niemcami.
Tymczasem powojenne komunistyczne władze przystąpiły do rozprawy z osobami odpowiedzialnymi za przegraną kampanię wrześniową. Podstawy prawne stanowił Dekret z dnia 22 stycznia 1946 r. o odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego, który był jawnym zaprzeczeniem zasady lex severior retro non agit poprzez możliwość wstecznego stosowania przepisów i stanowił główne orędzie walki z przeciwnikami politycznymi. „Na podstawie tego dekretu można było bowiem oskarżyć osobę, która dopuściła się czynów wymienionych w dekrecie między 22 stycznia 1921 roku a 31 sierpnia roku 1939”. Wiele określeń zawartych w dekrecie podlegało ocenie sądu. Wyjątkowo nieostry charakter sformułowań sprawiał, iż w praktyce do odpowiedzialności pociągano osoby, które sprzeciwiły się nowej władzy bądź też prowadziły przed wojną działalność antykomunistyczną (w okresie II RP partia komunistyczna została zdelegalizowana). Większość dygnitarzy II RP, których można było obarczyć winą za przegraną kampanię wrześniową, nie powróciła do kraju, dzięki czemu uniknęli niechybnego procesu sądowego. Przed sądem stanęli jednak reprezentanci przedwojennej administracji – Kazimierz Świtalski (wojewoda krakowski) skazany na 12 lat więzienia, Stanisław Twardo (wojewoda warszawski) skazany na 12 lat więzienia – oraz funkcjonariusze policji i twierdzy brzeskiej, w tym Wacław Kostka-Biernacki skazany na karę śmierci zamienioną na dożywocie, a także Henryk Pogorzelski i Tadeusz Pawłowski skazani na karę śmierci zamienioną odpowiednio na 15 lat i dożywocie.
Komunistyczne władze prowadziły szeroką działalność ustawodawczą w dziedzinie prawa karnego, starając się doprowadzić do rozprawy z przeciwnikami politycznymi. „Mimo że prawo stwarzało szerokie możliwości stosowania represji legalnej w walce z opozycją, zarzucono zasadę praworządności. Dekret sierpniowy bywał używany w sprawach przeciwko żołnierzom Armii Krajowej (między innymi gen. Emilowi Fieldorfowi i Kazimierzowi Moczarskiemu), a dekret o ochronie sumienia i wyznania wykorzystywano w walce z Kościołem”. Nowa władza wykazała się daleko idącym zaangażowaniem w tropienie „zdrajców”, co w oczach obywateli miały stanowić argument skuteczności prawa karnego. Łamano przy tym podstawowe zasady praworządności i sprawiedliwości prawnej. „Stąd upodobanie ustawodawcy ludowego do stosowania w przepisach nieokreślonych i ocennych pojęć, zmniejszających w sposób oczywisty pewność prawa i jego funkcję gwarancyjną; do rozszerzania bardzo surowej penalizacji na formy zjawiskowe i stadialne, a także na czyny usytuowane na przedpolu przestępstwa”.
Fotografia tytułowa: Rudolf Höss podczas procesów oświęcimskich. Źródło: Wikimedia/IPN, domena publiczna.
Zobacz czwartą część opracowania
„Sprawa Wolnego Miasta Gdańsk”