„Z historią za pan brat” –
– Tomasz Szczerbicki
Zawsze cieszę się, gdy po napisaniu recenzji książki mam okazję skonfrontować swoje zdanie z opinią innej osoby. W końcu, ile czytelników, tyle różnych gustów i ocen. Dla recenzenta niezwykle ważny jest obiektywizm, a ten można zachować tylko wtedy, gdy uwzględni się wszystko, co powinno wpłynąć na ocenę. Samodzielna selekcja rzeczy niezbędnych do napisania artykułu jest trudna, więc każda pomoc jest mile widziana. Szczególnie, gdy ta nadchodzi ze strony człowieka najlepiej obeznanego z tematem…
Nie, tego na pewno się nie spodziewałem. Pewnego dnia na swojej skrzynce mailowej znalazłem wiadomość od Tomasza Szczerbickiego, człowieka, którego do tej pory znałem przede wszystkim z serii niezwykłych książek o motoryzacji z historią w tle. W pierwszej chwili byłem mocno onieśmielony tym, że pisze do mnie autor recenzowanej przeze mnie publikacji: „Cholera, to jest ktoś”. Po przewidzianej ustawowo wymianie grzeczności nieco się rozluźniłem i zacząłem pisać w normalny sposób. Rozmowy z Panem Szczerbickim cenię z tego względu, że na każde pytanie otrzymuję fachową i wyważoną odpowiedź. Jak przystało na speca od zagadnień motoryzacyjnych, Tomasz Szczerbicki w kilku słowach wprowadził mnie w świat swojej pasji i niemal z miejsca wskazał mi, co warto zobaczyć i z kim trzeba porozmawiać w moim rodzinnym powiecie myślenickim. Przyznam szczerze, że specjalistyczne zagadnienia motoryzacyjne jakoś nigdy specjalnie mnie nie pociągały. Ot, zdać prawo jazdy, jeździć samochodem i w razie potrzeby poprosić kogoś o dokonanie niezbędnych napraw. Motoryzacja w wydaniu Tomasza Szczerbickiego nabiera innego sensu. Nie patrzy się na nią od tej strony, od której ja patrzyłem na wysłużonego Fiata Bravę, lecz spogląda się na fascynującą perspektywę historyczną. Co więcej, perspektywą bardzo często pokrywającą się z historią II wojny światowej.
Żeby przypadkiem nie zaszufladkować Tomasza Szczerbickiego jako fachowca od motoryzacji i niczego więcej, przedstawię pokrótce jego dorobek artystyczno-literacki. Spis, na moją prośbę, sporządził sam autor, bowiem samodzielnie nie potrafiłbym wyliczyć jego dotychczasowych osiągnięć, których lista z każdym rokiem jest wzbogacana o nowe przedsięwzięcia. Zacznijmy zatem od prac książkowych. W dorobku Tomasza Szczerbickiego znalazły się publikacje, które opracował samodzielnie oraz przedsięwzięcia, w których partnerował innym autorom. Wymieńmy zatem dzieła najważniejsze: „Samochody osobowe Polski Fiat 508 i 518”, Warszawa 2003 (z Janem Tarczyńskim), „Mercedes a sprawa polska”, Warszawa 2006 (z Janem Tarczyńskim), „Motocykle II wojny światowej”, Gdańsk 2006, „Pojazdy Polskich Sil Zbrojnych na Zachodzie 1939 – 1947”, Gdańsk 2008 (z Andrzejem Kamińskim), „Samochody osobowe i osobowo-terenowe Wojska Polskiego 1918 -1950”, Warszawa 2008, „Harley, mój kumpel”, Warszawa 2008 (z Wojciechem Echilczukiem), „Motocykle Wojska Polskiego 1918 – 1950”, Warszawa 2009. Jak zatem widzimy, prace te ukazywały się w ostatnich latach, co pokazuje, iż Szczerbicki jest autorem dość płodnym. Doświadczenie zdobywał przez wiele lat, a o jego pozycji w świecie motoryzacji niech poświadczy współpraca z szanowanymi, specjalistycznymi czasopismami nie tylko na polskim podwórku. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują „Motor”, „Świat Motocykli”, „Motocykl”, „Moto Magazyn”, Auto Sukces”, „Auto Świat” oraz kooperacja z amerykańskim magazynami „Military Vehicles Magazine”, „The Star”, „Pur Sang”, Car Collector”, „BMW ON”, duńskim „Klassic Bil & MC”, węgierskim „Veteran auto”, niemieckim „Motorrad Classic”. Od 2004 można go czytywać na łamach angielskiego miesięcznika „Classic Military Vehicles Magazine”. Najczęściej jednak artykuły opatrzone nazwiskiem Szczerbickiego znaleźć można w „Militaria XX wieku”, „Automobilista”, „Classic Auto”, „Odkrywca”, „Świat Motocykli” i „Classic Military Vechicle”. Sporą rolę w życiu autora odgrywają zdjęcia. Kto widział jego książki, ten wie, o czym mowa, bowiem każda z publikacji jest bogato ilustrowana i wyposażona w fotografie pierwszorzędnej jakości. Nie ma się czemu dziwić, skoro Tomasz Szczerbicki sam o sobie mówi: „Co do dużej ilości zdjęć, to jest moje zboczenie kolekcjonerskie. Zbieram fotki i lubię je więc chcę się nimi dzielić i staram się wskazać czytelnikowi drugi i trzeci plan, jako źródło informacji o danych czasach”. Inicjatywa jak najbardziej słuszna, tym bardziej że wzrokowców czułych na fotografie jest sporo.
Nie można ukrywać, iż polski rynek nie jest chłonny na specjalistyczne i fachowe opracowania dotyczące historii motoryzacji. Wąska grupa ekspertów i pasjonatów natychmiast sięga po wydawnicze nowości, ale nie ma co się łudzić, iż nawet pięknie opracowana książka o motocyklach Wojska Polskiego stanie się bestsellerem. No, chyba że weźmiemy pod uwagę tylko i wyłącznie kategorię motoryzacyjną. Tam z pewnością Szczerbicki ma wyrobioną markę, rozliczne znajomości i kontakty oraz nieprzeciętną wiedzę, którą dzieli się z czytelnikami w swoich kolejnych opracowaniach. A tych, znając potencjał Szczerbickiego i spory zakres tematyczny poruszanych przez niego zagadnień, z pewnością będzie przybywać. Autor właściwie ukończył kolejną ze swoich książek, „Osobowe samochody terenowe w Polsce 1918 – 2009”, która na razie czeka na wydanie. Tutaj pojawia się szara eminencja w osobie wydawcy. Owiany grozą, bezwzględny i zważający jedynie na potrzeby rynku. Niestety, taka jest codzienność twórcy publikacji, który musi lawirować między własną pasją, między tym, co będzie ciekawe i pożyteczne, a tym, co się sprzeda. Poklask publiczności może pokryć platyną słabą płytę, może też zniszczyć dzieło wartościowe, gdy przejdzie ono bez zainteresowania i rozgłosu. Podpytywany o plany wydawnicze Tomasz Szczerbicki odpowiada enigmatycznie: „Mam w głowie kilka pomysłów, jednak ich realizacja związana jest z zainteresowaniem wydawnictw. Zobaczymy”. Mimo wszystko plany są, również te w trakcie realizacji, czego dowodzi przygotowywana właśnie publikacja „Samochody pancerne i transportery opancerzone Wojska Polskiego 1918 – 1950”, która powstaje w kooperacji z Andrzejem Kamińskim. Wszystko to jest kwestią czasu. Jak odległego? Zapytać trzeba „mrocznego wydawcy”.
Jak to zawsze bywa z pasją, skądś musiała się ona wziąć. Tomasz Szczerbicki dorastał w epoce Polski Ludowej, gdy historię fałszowano, a jej prawdziwy oraz znany był nielicznym patriotom, którzy nie bali się o tym mówić. W przypadku Szczerbickiego ewolucja zainteresowań wzięła się z domowych opowieści i tak dotarł do motoryzacji: „Zainteresowania prawdziwą historią wyniosłem z domu (za moich czasów w szkole uczono historii zgodnej z nurtem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej), a ukierunkowanie na motoryzację i militarystykę wzięło się z chłopięcych pasji. Mając 14 lat stałem się członkiem Klubu Miłośników Dawnych Motocykli KARDAN – grupy wspaniałych ludzi, którzy podsycali moje zainteresowania. W kolejnych latach remontując kilka motocykli równolegle poznawałem historie czasów, w których zostały wyprodukowane i użytkowane. Tak się zaczęło. Potem… jakoś samo poszło”. Poszło i idzie do tej pory z bardzo dobrymi rezultatami. Rynek jest chłonny i może przyjąć wszystko, ale nie każda publikacja musi odnieść sukces i znaleźć wydawcę. Mimo wszystko historia motoryzacji jakby ruszała do przodu za sprawą samego Szczerbickiego i jemu podobnych. Autor z szacunkiem wypowiada się o kolegach po fachu, którzy sięgali po podobne tematy: „W ostatnich 30 latach ukazało się w Polsce wiele książek wybitnych autorów: Witolda Rychtera, Aleksandra Rostockiego, Janusza Magnuskiego, Jana Tarczynskiego. Dzieła wspomnianych autorów odkryły nieznaną dotychczas motoryzacyjną historię Polski. Stały się one również bazą do dalszych badań”. Z pewną dozą satysfakcji można dzisiaj obserwować, iż grono wybitnych specjalistów zostało poszerzone o Tomasza Szczerbickiego.
Jak już zdążyłem wspomnieć, Szczerbickiego nie należy szufladkować, bowiem jest to „gość nie tylko jednego tematu”. Świadczą o tym jego zainteresowania i… zbierane przez niego materiały, które jasno pokazują, iż motoryzacja to nie jedyny konik Szczerbickiego. Autor „Motocykli Wojska Polskiego” mówi o sobie: „Interesuję się historią Żołnierzy Wyklętych w latach 1944 – 1956. Zbieram relacje uczestników tamtych walk, które póki co chowam w szufladzie – na lepsze czasy, kiedy ludzie będą bardziej zainteresowani tym okresem, a czasopisma będą chciały o tym pisać bez dziwnych ograniczeń, czy swego rodzaju cenzury”. Nowa publikacja, tym razem o Żołnierzach Wyklętych? Kto wie, choć póki co wszystko obraca się w sferze odległych planów. Jeśli nie uda się z tym, może wypali coś innego. Szczerbicki chciałby spojrzeć na temat z perspektywy konkretnych żołnierzy, dotrzeć do bohaterów tamtych wydarzeń, co zresztą robi z powodzeniem: „W wywiadach staram się dotrzeć do pierwotnych przyczyn (pobudek) walki i prawdziwych ocen moralnych. Literatura tego tematu pełna jest faktów i pięknego patriotycznego patosu, ale gubi trochę jednostkę, a ta jest podstawą wszystkiego. Ja szukam jednostki i jej motywacji, ocen, historii. To bardzo zagmatwany czas w naszej historii, w którym im później, tym bardziej brak prostych zasad: czarne – białe, dobre – złe, choć jest tu wiele wspaniałych wyjątków”. Tematyka żołnierzy sprzed lat nie jest obca Szczerbickiemu także z innego, bardziej osobistego względu. Jego dziadek był lotnikiem, który latał w 301. dywizjonie i brał udział w operacji zaopatrzeniowej dla Powstania Warszawskiego. Wychowanie w domu z silnymi wojskowo-patriotycznymi tradycjami ugruntowało jego wiedzę historyczną i zainteresowania. Jako rodowity warszawiak w orbitę swoich pasji wziął również Powstanie Warszawskie: „Na warszawskim Grochowie, gdzie się wychowywałem, mieszkało dużo Powstańców i często zasłuchiwałem się w ich opowieść. Oni chętnie rozmawiali z dziećmi”. Być może i te doświadczenia przyczynią do dalszego rozwoju pasji i nauki. Czytelnicy z pewnością będą zachwyceni.
Dzisiaj, po kilkudziesięciu latach życia, Szczerbicki sam stał się autorem niejednej historii o przeszłości. Zwykle mówi o motoryzacji, ale jego wiedza i zainteresowania daleko wykraczają poza ten wąski skrawek branży. Chociaż często nie jest ona doceniana przez szersze grono, a o zawodnikach sprzed lat dziś mało kto pamięta, Szczerbicki wierzy, że wciąż wielu jest pasjonatów, dla których stanowi ona całe życie. Wśród nich znajduje się właśnie on, o którym jeszcze nieraz usłyszymy przy okazji wydawanych na polskim rynku – i nie tylko – pozycji.