„Tajemnice walizki generała Sierowa” – recenzja książki

Rok wydania – 2019

Autor – Iwan Sierow

Wydawnictwo – REA-SJ

Liczba stron – 864

Tematyka – Opublikowane przez wnuczkę gen. Iwana Sierowa zapiski radzieckiego dygnitarza, który przez lata obserwował komunistyczną rzeczywistość i przedstawił ją w charakterystyczny dla jego pozycji sposób.

Iwan Sierow był zbrodniarzem. Bez dwóch zdań. Współtwórca radzieckiego KGB, jeden z mocodawców morderców polskich oficerów w Katyniu, kierujący deportacjami Polaków do ZSRR, odpowiedzialny za aresztowanie szesnastu przywódców Polskiego Podziemia, nadzorca sił okupacyjnych walczących z Armią Krajową, a później antykomunistycznym podziemiem. To ledwie wierzchołek góry lodowej jego licznych przewin, a wymieniamy tylko te, którą są bezpośrednio związane z Polską i Polakami, całkowicie pomijając zbrodnie, które Sierow popełnił na innych narodach, w tym własnym. Dosłużył się stopnia generała, szefował KGB, a później wywiadowi wojskowemu GRU. Osobiście odpowiadał za zbrodniczą działalność wymierzoną we „wrogów systemu”. Ocena jego postawy i wpływu na historię Europy środkowo-Wschodniej jest zatem jednoznaczna. Nie spodziewam się, by publikacja jego dzienników miała cokolwiek zmienić. Jestem natomiast przekonany, że będą one cennym źródłem wiedzy – nawet jeśli wybrakowane i prezentujące bardzo subiektywną ocenę zdarzeń – na temat mechanizmów funkcjonowania aparatu przymusu totalitarnego państwa, jakim niewątpliwie był Związek Radziecki. Wydawnictwo REA-SJ sporo ryzykowało, wydając dzienniki gen. Sierowa. Znamy z polskiego rynku książkowego co najmniej kilka przypadków, gdy wydawca musiał się gęsto tłumaczyć z doboru publikacji przekładanych na język polski. Nie jestem zwolennikiem cenzurowania treści historycznych, nawet jeśli mają marną jakość lub fałszywy wydźwięk. Historii nie zmienimy, stanu umysłów systemowych aparatczyków również. Cieszę się zatem, że REA-SJ sięgnęła po ten tytuł i oddała go do rąk polskich czytelników. Żałuję, że nie zdecydowano się na nieco bardziej rozbudowany wstęp lub solidniejsze przypisy tłumaczące historyczne zawiłości i kontrowersje. Zaznaczyć jednak trzeba, że komentarze są w wielu newralgicznych momentach i za to duży plus dla wydawcy.

Redakcji całości podjął się Aleksander Hinsztejn, który uporządkował odnalezione po śmierci generała zapiski sprzed lat i skomponował z nich spójną całość. Sierow prowadził dziennik przez większą część kariery, wobec czego zdążył skomentować – w charakterystyczny dla siebie sposób – wiele zdarzeń o znaczeniu kluczowym dla historii ZSRR, w tym wymienione wcześniej operacje przeciwko Polakom. „Eufemistyczne” – to bardzo łagodne słowo, którym moglibyśmy opisać relacje Sierowa. Owszem, jego perspektywa jest perspektywą służbisty KGB, musimy zatem odczuwać ogromny dysonans w trakcie lektury. Jednocześnie jednak trudno nie zgrzytać zębami, gdy czyta się o bestialskich mordach, bezlitosnych wywózkach, którymi Sierow szczyci się jako doskonałymi przykładami świetnie zrealizowanych operacji i dużym stopniu złożoności. Jego relacja musi być przekłamana, zafałszowana, bo istnienie systemu opierało się na kłamstwie i propagandzie. Nic w tym dziwnego. Warto jednak mieć choćby wyjściową intuicję.

Niezależnie od tego zapiski Sierowa to kopalnia informacji na temat funkcjonowania komunistycznego aparatu władzy. To unikatowe relacje z rozmów ze Stalinem i innymi wysoko postawionymi dygnitarzami. To rozważania natury taktycznej osadzone w konkretnych realiach. To wreszcie sprawozdania z przeprowadzonych operacji. Sierow brzmi momentami jak klasyczny schizofrenik. Jego przemyślenia mogą nam się wydać groteskowe, gdy pisze o „ugodzie z własnym sumieniem” (str. 446 i sprawa Fiedosiejewa) czy „braku pryncypiów” (str. 513 i sprawa Ignatiewa). Dowodzi to jedynie przedstawionej wcześniej tezy o totalnym odrealnieniu Sierowa, co w sumie nie może dziwić, bo nie jest to jedyny tego typu przypadek w literaturze wspomnieniowej rodem z ZSRR czy III Rzeszy. Nie zmienia to jednak mojej podstawowej opinii, że „Tajemnice walizki Generała Sierowa” to książka będąca cennym materiałem źródłowym. Na ile rzeczywiście prawdziwym i weryfikowalnym? To zostawiam badaczom historii ZSRR. Przeczytałem z zainteresowaniem, wskazaną w takich wypadkach dużą dozą krytycyzmu, ale i silnym przeświadczeniem, że mamy do czynienia z publikacją ważną.

Ocena: