Rok wydania – 2014
Autor – Bartosz Wieliński
Wydawnictwo – Agora
Liczba stron – 310
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – opracowanie poświęcone powojennym losom nazistowskich zbrodniarzy odpowiedzialnych za Holocaust.
Ilekroć mam okazję czytać książkę napisaną przez zawodowego dziennikarza, dostrzegam ogromną przepaść w umiejętnościach pisarskich historyków i właśnie dziennikarzy. Historyk, skoncentrowany na archiwaliach, grzebaniu w materiałach i przedstawianiu ich zapisów często zapomina o czytelniku. W efekcie wiele książek – nawet te z ogromnym potencjałem naukowym – tkwi w bylejakości, a czytelnicy szybko zapominają o ich istnieniu. Bartosz T. Wieliński, dziennikarz „Wyborczej”, spec od wywiadów i reportaży postanowił wykorzystać najprostszy pod słońcem sposób na napisanie książki. Ot, wybrał sobie kilkanaście historyjek, ubrał je w ładne słowa, zadbał o komfort psychiczny odbiorcy i… pewnie osiągnie sukces. Bez teczek z dokumentami, ton archiwaliów i dziesiątek wspomnień i relacji – wystarczy talent pisarski, by przypudrować niedociągnięcia merytoryczne i spłycenie tematu.
Proste, ale skuteczne. „Źli Niemcy” Wielińskiego ukazali się nakładem Wydawnictwa Agora i to właściwie wszystko, co warto odnotować w kategorii przygotowania do druku. Jest nieco zdjęć archiwalnych, ale nie odgrywają one większej roli w kontekście całości. Wieliński broni się przede wszystkim świetnym stylem i udanie prowadzoną narracją. Jak wspomniano na początku, autor dba o czytelnika, zapewniając mu rozrywkę i przyjemność. Książka napisana jest potoczystym językiem, zawiera liczne odniesienia do ciekawostek i anegdot, które na ogół rozbudzają wyobraźnię i wzmagają czujność czytelnika. Widać dziennikarską rękę i niewątpliwe umiejętności w dziedzinie kreowania książkowej rzeczywistości. Wieliński nie przynudza, choć czasem bawi się w oderwane od głównego wątku rozważania i nie trzyma schematu. Na szczęście, pisarskie fajerwerki wykorzystuje tam, gdzie są potrzebne. W efekcie całość opracowania czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom!
Dobór tematów może wzbudzać kontrowersje. Wieliński postawił sobie za cel dokonanie przeglądu „osiągnięć” obywateli niemieckich, którzy w jakiś sposób zapisali się w historii. Mozaika postaci może wzbudzić odczucie chaosu organizacyjnego. Wrażenie to potęguje brak podsumowania, spójnego zakończenia, które spięłoby klamrą rozważania przedstawione na kartach książki. Przy zastosowanym przez Wielińskiego schemacie warto byłoby podkreślić, co łączy wszystkich bohaterów i jak to się wszystko ma do głównego tematu książki. Postawienie obok siebie głupawego Wilhelma II, wojskowego Paulusa, komandosa Skorzenego, kata Reichharta czy psychopaty Götha wydaje mi się mocnym nadużyciem.
Podstawowym problemem jest oczywiście skrótowość i niedokładność ujęcia. Dziennikarz zestawił ze sobą 16 życiorysów, co oczywiście ograniczyło miejsce przeznaczone dla każdego z nich. Na raptem kilkunastu stronach nie da się przeprowadzić rzetelnej, drobiazgowej analizy. Wieliński ma również tendencję do malowania świata na czarno i biało. Nadmierna skrótowość odbija się na aspektach merytorycznych. Nie analizowałem szczegółowo wszystkich rozdziałów, przyjrzałem się natomiast temu, który interesował mnie najbardziej, a więc części dedykowanej działalności Otto Skorzenego. Bardzo pobieżnie, bez zrozumienia specyfiki jego działalności, a nawet z drobnymi błędami (sabotażystów było zdecydowanie więcej niż 23 – taką liczbę udało się pojmać i postawić przed doraźnym sądem wojskowym). Można mieć zatem niedosyt, można też narzekać na niedokładność. To wszystko potraktujmy jako pochodne konwencji pisarskiej, które jednak mocno zaniżają ogólną ocenę.
Nie da się budować rzetelnej pracy historycznej na ciekawostkach i opowiastkach. Wieliński świetnie sprawdza się jako pisarz, ale jako historyk nie daje rady. Stąd też na „Złych Niemców” patrzeć można z dwóch perspektyw. Jest to niewątpliwie książka świetna do czytania, przyjemna i lekka w odbiorze. Nie jest to jednak ani źródło wiedzy, ani nawet rzetelne opracowanie podporządkowane jakiejś spójnej idei. Jak jednak zaznaczyłem na wstępie, pewnie odniesienie sukces, bo w dzisiejszym świecie skrótowości tego typu lektury mają szczególne szanse na przebicie.
Ocena: