Rok wydania – 2010
Autor – Mariusz Wójtowicz-Podhorski, Jacek Przybylski
Wydawnictwo – Zin Zin Press
Liczba stron – 52
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – komiksowa opowieść o losach bohaterskich obrońców placówki Poczty Polskiej w Gdańsku.
Historia kampanii wrześniowej pełna jest chwalebnych chwil, bohaterskich czynów i przykładów niezwykłego męstwa. Polacy dali pokaz hartu ducha bojowego, stając w pierwszym szeregu do walki z hitlerowską III Rzeszą. A jednak przegrali. Klęska ta była wyjątkowo bolesna dla dumnego narodu, który musiał przełknąć gorzką pigułkę. Jakby tego było mało, przegrana kampania dopiero zapoczątkowało pasmo udręk i nieszczęść, jakie wojna sprowadziła na naród polski. Ci, którzy stanęli do walki 1 września 1939 roku pewnie nie przypuszczali, jak wielką tragedię przyniosły ze sobą przekraczające granicę wojska niemieckiego. Obrońcy Poczty Polskiej w Gdańsku w zdecydowanej mierze żołnierzami nie byli. Walczyli jednak za swój kraj, za wolność i honor, nie bacząc na los, jaki mogli sobie zgotować. Dla Niemców byli niewiele znaczącym oddziałem, który należało jak najszybciej zlikwidować. Dla Polaków stali się dowodem na to, że o ojczyznę bić się trzeba, niezależnie od konsekwencji, jakie można ponieść.
W kolejną, siedemdziesiątą pierwszą, rocznicę wybuchu II wojny światowej, jak co roku sypnęło nam nowymi publikacjami historycznymi. Do grona wydawców, którzy w ten sposób postanowili upamiętnić kampanię wrześniową dołączył Zin Zin Press. Tyle tylko, że w tym wypadku mogliśmy obserwować dość nietypowy sposób mówienia o przeszłości. Historia to dla wielu nauka nudna, pełna dat, nazwisk i niewiele znaczących informacji, które zapamiętać trzeba, bo ktoś tak kazał. Dla innych może stać się życiową pasją. Mariusz Wójtowicz-Podhorski wielokrotnie pokazywał już, że jednych i drugich można pogodzić, wychodząc poza ramy przyjętego schematu. A tak z pewnością nazwać możemy stworzenie historycznego komiksu opisującego dzieje Poczty Polskiej w Gdańsku, placówki, która od pierwszych chwil wojny podjęła się walki z Niemcami. Ten oryginalny pomysł nie powstał w ostatnim czasie. Mieliśmy już bowiem do czynienia z komiksową wersją bitwy o Westerplatte, której wydanie okazało się sporym sukcesem i strzałem w dziesiątkę, a w zasadzie w gusta czytelników. Tak skonstruowaną lekturę czyta się nie tylko z większym zainteresowaniem, ale i szybciej, bo przecież w opracowaniu tego typu nie da się zawrzeć jakiejś szczegółowej rozprawy. Może to i dobrze, bo nawet dzięki spłyceniu niektórych tematów można uczyć i robić to w umiejętny, choć nowatorski, sposób.
Najpierw może kilka słów o autorach. Mariusza Wójtowicza-Podhorskiego już wspominaliśmy. Miłośnicy historii znają go zapewne z powodu znakomitej monografii dot. Westerplatte i prowadzonych tam badań naukowych. Jeśli zaś chodzi o dopełnienie duetu redaktorskiego – Jacek Przybylski, czyli spec od rysowania. Przyznam szczerze, iż mój ostatni kontakt z komiksem notowałem kilka lat temu. „Kaczor Donald”, rocznik 1998, dla kolekcjonerów rewelacja. Kto czytał, ten wie, o czym mówię. Od tego czasu standardy nieco się zmieniły, a i tematyka wymaga odrębnego potraktowania kwestii komiksu i jego kompozycji. „Pierwsi w boju” to solidnie przygotowana publikacja składająca się z dwóch części – jedna, komiksowa, opowiada historię zmagań o Pocztę Polską w Gdańsku 1 września 1939 roku; druga – czysto historyczna to rozprawa o dziejach placówki w formie tradycyjnej. Połączenie jak najbardziej słuszne. Czytelnicy, którzy sięgnęli po publikację ze względu na jej niezwykłą formę otrzymują pakiet uzupełniających danych, których nie sposób zawrzeć w wersji komiksowej. Zajmę się może najpierw właśnie tym, końcowym opracowaniem. Przypadło mi do gustu jako element konieczny do pełnego zrozumienia wagi starcia o niewiele znaczącą, przynajmniej na pierwszy rzut oka, placówkę. Wójtowicz-Podhorski wprowadza nas w świat historii, przedstawiając pokrótce funkcjonowanie gdańskiej instytucji oraz przebieg starć z niemieckimi żołnierzami. Całość uzupełniają doskonałe fotografie, które konsekwentnie pobudzają wyobraźnię czytelników, rozbudzoną już przecież z powodu świetnej części komiksowej. Dokumentacja archiwalna jakby przywraca nas do rzeczywistości, ponieważ na zdjęciach budynek poczty nabiera realnych kształtów, a ci, dla których historia opisana za pomocą komiksu była tylko bajką, przekonują się, iż nie mieli racji, a bitwa o Pocztę Polską w Gdańsku była jak najbardziej prawdziwa i tragiczna zarazem.
„Pierwsi w boju” to jednak przede wszystkim komiks, niezależnie od dodatków przygotowanych przez autorów. Na pierwszy ogień idzie zawsze okładka. Jej autorem jest Krzysztof Wyrzykowski, który dał się poznać jako grafik wysoce utalentowany. Elementy widoczne na ilustracji wyrażają niemal wszystko – bohaterstwo, miejsce walki i „polskość” wizerunku żołnierza. Może i nie znam się na wykonywaniu prac manualnych, a karmnik na technikę z reguły powstawał w toku szeroko zakrojonych prac całej rodziny, ale mogę powiedzieć, iż mój zmysł estetyki bardzo przychylnie odebrał elementy graficzne „Pierwszych w boju”. Rysunki Jacka Przybylskiego to z kolei pokaz dynamiki i ekspresji na najwyższym poziomie. Właściwie każde z „okienek” komiksu to demonstracja jego umiejętności wyrażania historii za pomocą obrazów. Być może to właśnie dlatego dzieje obrońców są tak fascynujące na kartach publikacji. W komiksie treść jest mocno ograniczona, wobec czego odpowiednie zastosowanie języka, z dbałością o kwestie merytoryczne, ale i stylistykę, jest szalenie ważne. Narzucona przez schemat skrótowość ujęcia nie przeszkadza w zapoznaniu się z historią tej niewielkiej bitwy. Mimo wszystko można odnieść wrażenie, iż całość sprowadzono do niezbędnego minimum. A czasem nawet i tego nie ma. Komiks jest po prostu zbyt krótki, by zaspokoić czytelników głodnych wiedzy. Napisano go jednak zgodnie z prawdą historyczną, przez co jest wyrazistym, ale dość obiektywnym źródłem informacji. Brakuje w nim jednak danych, które później znajdziemy w opracowaniu. Obawiam się jednak, iż część czytelników sięgnie wyłącznie po część komiksową, przez co mogą nie zapoznać się z tym, co najważniejsze, a więc informacjami o liczebności i kształcie oddziału, o szczegółowym przebiegu walk, a także samej placówce – jej przygotowaniu do walki i losom sprzed konfliktu. In plus zliczyć trzeba umiejętności wyrażania emocji, co pięknie zaprezentowano na przykładzie zawieruchy w budynku poczty, prowadzonych tam dyskusji i mobilizujących przemów dowódcy oddziału. Jestem pod sporym wrażeniem umiejętności duetu tekstowo-graficznego, który poradził sobie z trudnym tematem, mając do dyspozycji tak niewiele miejsca. Nie wiem natomiast, czy wydłużenie komiksu nie byłoby lepszym pomysłem. A może przemawia przeze mnie jedynie niedosyt spragnionego lektury czytelnika?
Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze i tego trzeba się trzymać. Mimo kilku zastrzeżeń, które pokrótce przedstawiłem, jestem zadowolony z lektury i zainteresowany dalszym rozwojem historycznej serii. Co więcej, każdy miłośnik dziejów II wojny światowej musi przyznać, iż tak oryginalny sposób przyciągnięcia czytelników umożliwia rozpropagowanie naszej ulubionej dyscypliny naukowej. Łatwo jest bowiem dotrzeć do ludzi, przemawiając ich językiem. Forma komiksu z pewnością umożliwia podbicie serc sceptyków, dla których historia to humanistyczne brednie i kolejne przespane 45 minut w szkolnej ławie. Myślę, że łatwiej będzie wziąć do ręki komiks „Pierwsi w boju”, wybrać się do szkoły i ukradkiem poczytać pod ławką. Tylko tak, żeby nauczyciel nie zobaczył, bo znając taktykę wychowawczo-edukacyjną skonfiskowałby przedmiot zainteresowania ucznia i… sam zabrałby się za lekturę. Bo przecież naprawdę warto.
Ocena: