Rok wydania – 2015
Autor – Annie Jacobsen
Wydawnictwo – Akurat
Liczba stron – 590
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – bulwersująca historia wykorzystania nazistowskich naukowców przez USA.
O tym, że Amerykanie wykorzystywali po wojnie dorobek nazistowskiej myśli technologicznej, wiadomo od dawna. Nazistowscy uczeni znaleźli schronienie w Stanach Zjednoczonych, uczestnicząc w licznych programach badawczych, które miały wzmocnić supremację USA w powojennym wyścigu militarnym. Nowa ojczyzna zaoferowała niemieckim uczonym azyl, dostatnie życie, rozgrzeszenie win i bezpieczeństwo. W zamian zażądała poświęcenia w pracy dla amerykańskiego przemysłu. Annie Jacobsen, w wydanej na polskim rynku przez Wydawnictwo Akurat książce „Operacja Paperclip” odkrywa kulisy niezwykłej, pasjonującej, ale i wstrząsającej operacji. Jak napisano w recenzji „Booklist”, lektura „zmusza do zastanowienia, czy aby na pewno cel zawsze uświęca środki”. Patrząc na doświadczenia Amerykanów, na pewno.
W 1945 roku osamotniona III Rzesza rozpaczliwie broniła się przed naporem alianckich armii. W opinii Adolfa Hitlera ostatnią deską ratunku miała być „cudowna broń”, osiągnięcia genialnych niemieckich inżynierów wyhodowanych przez nazistowski przemysł naukowy. Dorobek naukowców III Rzeszy jest niezwykły, a ich sukcesy niepodważalne. Żeby daleko nie szukać, rakiety V-1 i V-2 mimo śmiercionośnego charakteru stanowiły przykład wykorzystania nowoczesnych technologii, które dały początek pracom nad silnikami odrzutowymi. W 1945 roku Amerykanie, którzy zdążyli zająć południową i zachodnią część Niemiec zaczęli się zastanawiać, co począć z pojmanymi „uczonymi Hitlera”. W Waszyngtonie trwała ożywiona debata, która zakończyła się zwycięstwem pragmatyzmu. Naukowców zaprzęgnięto do pracy na rzecz amerykańskich programów badawczych, wykorzystując ich niewątpliwy potencjał intelektualny. Do USA trafiali różnymi drogami – część udało się pochwycić na terytorium III Rzeszy, część ewakuowała się samodzielnie, niektórych wręcz uratowano przed pewnym procesem, a może i śmiercią. Nie ma dzisiaj prostych odpowiedzi na pytanie dotyczące moralności ówczesnych posunięć. Inny świat, inna rzeczywistość. Według standardów powojennego świata lepiej było „ukraść” naukowców, niż pozwolić, by zwerbował ich Związek Radziecki. A przecież byli i tacy, niektórym udało się nawet przeniknąć w struktury Amerykanów, gdzie następnie szpiegowali dla Józefa Stalina.
Annie Jacobsen stara się odtworzyć najważniejsze aspekty operacji pozyskiwania niemieckich naukowców dla amerykańskiego przemysłu. Oczywiście, trudno jej przedstawić wszystkie zindywidualizowane historie. Kreśli jednak w miarę szczegółowy rys skomplikowanego przedsięwzięcia. Momentami nieco gubi się w tym wszystkim, przez co narracja ma pewne defekty i niedociągnięcia. Prezentuje jednak zróżnicowane aspekty powojennej współpracy, ukazując społeczną, administracyjno-prawną czy militarną stronę operacji „Paperclip”. Korzysta przy tym z bogatych źródeł i dokumentów archiwalnych, posługując się dodatkowo wspomnieniami świadków zdarzeń. Książka amerykańskiej dziennikarki zmusza do refleksji nad znaczeniem technologii dla przebiegu każdego konfliktu zbrojnego, nad moralnością, nad ceną zwycięstwa i wreszcie nad zakulisowymi działaniami, o których społeczeństwo często nie ma pojęcia. I może lepiej, że nie ma.
Publikacja Wydanictwa Akurat to kolejny ciekawy przykład sięgnięcia po temat, który niby był już omawiany, ale wciąż posiada ogromny potencjał poznawczy. Przypadek kooperacji amerykańsko-nazistowskiej pokazuje, jak skomplikowane są dzieje konfliktu. Amerykanie mieli świadomość, że wielu z ich nowych podopiecznych ma krew na rękach, niektórzy byli częścią mechanizmu zawiadującego systemem obozów koncentracyjnych. Mimo tego postanowili wybaczyć, a nawet zapomnieć. Nie ze względu na moralne rozgrzeszenie, lecz określony interes. Biznes jest biznes, Amerykanie znają się na tym doskonale.
Jak wspomniałem we wstępie, odwieczny dylemat dotyczący celu i środków jest szczególnie aktualny w przypadku Operacji „Paperclip”. Amerykanie okazali się pragmatykami, dla których moralne rozterki to sprawa trzeciorzędna. Wykorzystanie nazistowskich uczonych, nierzadko silnie związanych z władzą i popełnianymi przez nią zbrodniami, przyniosło określone korzyści, przyczyniając się do utrzymania powojennej dominacji Stanów Zjednoczonych. Z punktu widzenia Polaków, tak silnie pokrzywdzonych przez III Rzeszę, sprawa wydaje się nie tylko kontrowersyjna, co bulwersująca. Punkt widzenia Amerykanów, co zresztą zręcznie pokazuje Annie Jacobsen, jest nieco inny. Amerykańska dziennikarka opowiada znakomitą historię, robiąc to w bardzo dobrym stylu. Nawet jeśli wystawia się na ogień krytyki, to nie ze względu na swoje błędy, lecz na dwuznaczność oceny opisywanych zdarzeń. Nie da się ukryć, że punkt widzenia znowu zależeć będzie od punku siedzenia. Obawiam się, że część polskich czytelników siedzi w kiepskim miejscu, by rozgrzeszyć amerykańskich polityków, że o nazistowskich naukowcach nie wspomnę.
Ocena: