Rok wydania – 2019
Autor – Eoin Dempsey
Wydawnictwo – Niezwykłe
Liczba stron – 273
Tematyka – intreresująca historia osadzona w realiach II wojny światowej, która w prosty sposób ukazuje zmagania człowieka z systemem generującym ból i cierpienie.
Tym razem wiele rzeczy będzie niezwykłych. Po pierwsze, Wydawnictwo Niezwykłe, które zdecydowało się przybliżyć polskim czytelnikom bestseller Eoin Dempseya. Po drugie, niezwykła recenzja, bo odbiegająca od naszych standardowych pozabeletrystycznych opracowań. Wreszcie, po trzecie, niezwykła książka, która słusznie wzbudziła zainteresowań setek tysięcy czytelników na całym świecie. „Biała róża, czarny las” to wciągająca historia, która w rzeczywistości miałaby szansę połączyć dwoje ludzi. Ileż to razy w czasie II wojny światowej historia pisała scenariusze lepsze niż te z filmów sensacyjnych?
Książkę Eoina Dempseya wyróżniają bardzo intrygujące wzorce postaci. Nie ma tutaj oklepanych schematów, jest raczej ciągły proces zmian i dojrzewania. Wojna stanowi bardzo ważne tło i to ona odpowiada za znaczną część wykreowanych w powieści elementów gry psychologicznej. Analiza ludzkiej natury nie jest ani płytka, ani też przesadzona. Przemiana, jaka zachodzi w France Gerber mogłaby się stać udziałem wielu młodych Niemców. Jako historyk ostrzegam jedynie przed wyciąganiem pochopnych wniosków – nie możemy traktować „Białej róży, czarnego lasu” jako elementu twardo osadzonego w historycznych realiach, a jedynie luźną wariację na temat zdarzeń, które mogłyby mieć miejsce w czasie wojny. Pamiętajmy, że wychowane w latach trzydziestych pokolenie niemieckich nazistów – owszem, zwiedzione nachalną propagandą – zaufało Adolfowi Hitlerowi i wspierało jego działania na ogromną skalę. Zdaję sobie sprawę, że dla części czytelników beletrystyka w stylu Dempseya będzie się kojarzyła z próbą relatywizacji zjawisk, dla innych może być natomiast wyznacznikiem tego, co działo się w rzeczywistości. Odrzućmy na wstępie obydwa podejścia.
Nie jestem specjalistą od powieści. Trudno jest mi zatem uchwycić „Białą różę, czarny las” w ramach konkretnej oceny. Historia opowiedziana przez Dempseya była w miarę spójna, choć momentami naciągana. Rzeczywistość została przez autora nagięta w sposób sprzyjający głównym bohaterom, ale nie do granic przesady. Sam pomysł – cóż, niezły, choć nie wybitny. Przemycając nieco treści fabularnych – bez większych spoilerów – będzie także nieco na temat programów jądrowych walczących stron, a więc dość sensacyjnie. Przy odrobinie zaangażowania emocjonalnego powieść powinna trzymać w napięciu do ostatnich stron. Ja miałem z tym kłopoty, ale może dlatego, że historia mnie nie porwała. Czytając jedna opinie innych odbiorców, szybko skonfrontowałem swoją apatyczność z entuzjazmem fanów talentu Dempseya. Stylistyka narracji była dla mnie po prostu akceptowalna, choć pewnie i tu zostałbym szybko skonfrontowany z innym stanowiskiem, zwłaszcza jeśli ktoś lubi malownicze opisy ocierające się o poetycką wyobraźnię. Dialogi są czasem nadmiernie udramatyzowane, choć, kto wie, może tak mówiono siedemdziesiąt lat temu. Ogółem, nieźle, lekturka przyjemna, ale bez wielkiego zachwytu z mojej strony. Cieszy mnie natomiast, że trafia do polskich czytelników i że tak wielu czytelników zdecydowało się po nią sięgnąć. Jak widać, na beletrystykę drugowojenną wciąż jest wzięcie, a to zawsze dobry znak i dla autorów, i wydawców.
Ocena: