Naziści niemal od pierwszych dni sprawowania władzy wdrożyli w życie drastyczny plan moralnej odnowy niemieckiego społeczeństwa. Mimo iż w wielu wypadkach ich posunięcia nie tylko się nie zazębiały, ale były wręcz nielogiczne i oparte na wzajemnie wykluczających się decyzjach, starali się sprawować pieczę nad niemal każdym aspektem życia obywateli. Jednym z najciekawszych przejawów ingerencji była charakterystyczna dla totalitarnych reżimów cenzura sztuki. Poddano ją niemal całkowicie hitlerowskiej doktrynie, czyniąc z niej jeden z bastionów wszechogarniającej propagandy.
Kino szybko stało się źródłem nowych inspiracji. Mimo iż jednym z naczelnych wrogów nazistów stał się kapitalizm, ucieleśniany przede wszystkim przez Stany Zjednoczone Ameryki, nie przeszkadzało to władzom III Rzeszy w utrzymywaniu bliskich stosunków z amerykańskimi przedsiębiorcami. Zawiązano swoisty pakt obejmujący hollywoodzkie wytwórnie, które do wybuchu wojny co roku wprowadzały na ekrany niemieckich kin kilkadziesiąt filmów! Oczywiście, były one poddawane starannej obróbce nazistowskiej cenzury, ale wielokrotnie treści charakterystyczne dla amerykańskiego kultu wolności i demokracji przenikały do zamkniętego na pozór świata III Rzeszy.
Co więcej, mimo nienawiści do wytworów kapitalizmu, sam Adolf Hitler często zasiadał w fotelu, by cieszyć się prywatnym seansem amerykańskich nowości filmowych. Wśród jego ulubionych wytworów kinematografii znajdowały się podobno kreskówki z Myszką Miki… Ba, od Josefa Goebbelsa dostał w prezencie osiemnaście filmów z Miki, co przypadło mu do gustu szczególnie! Goebbels był zresztą nadwornym dostawcą nowości filmowych, osobiście odpowiadając za pokaźną kolekcję zebraną przez Hitlera.
Volker Koop przeanalizował, jakie filmy cieszyły się szczególną popularnością wśród przedstawicieli nazistowskiej elity, poświęcając swoje badania związkom III Rzeszy i kinematografii. Mimo iż Hitler zakazał wyświetlania filmów z Myszką Miki w III Rzeszy (odcinając tym samym społeczeństwo od „amerykańskiej propagandy”), sam chętnie wieczorami cieszył się nowościami Disneya. Koop ocenił to tymi słowami: „Gust Hitlera do filmów okazuje się równie zagadkowy i sprzeczny, jak reszta jego psychiki […] Wagner [Richard Wagner – kompozytor, stawiany za jeden z wzorów dla nazistowskiej doktryny] i Myszka Miki nie byli dla niego przeciwieństwami nie do pogodzenia”.
W ocenie historyka Hitler nie był znawcą kina, lubił raczej lżejsze filmy i nie stronił od komedii, rewii, a nawet dramatów romantycznych: „W Bergohof, w Kancelarii Rzeszy czy w monachijskim Brązowym Domu filmy głowy państwa i partii puszczano do późnych godzin nocnych, często ku irytacji swojej świty”. Koop cytuje nawet jednego z adiutantów, Juliusa Schauba: „Wczoraj wieczorem musiałem obejrzeć trzy filmy, a dziś jeszcze jeden”. Cóż, Schaub i tak powinien się cieszyć, oglądanie Myszki Miki mogło być dla niego zdecydowanie bardziej opłacalne niż służba na froncie wschodnim…
Zdjęcie tytułowe: Hitler witający się z prezydentem Paulem von Hindenburgiem. Na fotografii uchwycono szacunek, który przywódca nazistów okazał Hindenburgowi (NAC).