Gdy Adolf Hitler w szybkiej kampanii podbijał Francję, w Paryżu trwały zażarte spory, czy Francuzi powinni się poddać, czy też nadal walczyć na froncie i wykrwawiać się w boju. Ówczesny premier, Paul Reynaud, 10 czerwca 1940 roku uciekł z Paryża, by ustanowić nową siedzibę rządu 200 km na zachód od stolicy. Gabinet przeniósł się do Tours, co wówczas uważano za wstęp do kapitulacji. Francuscy politycy zdawali sobie sprawę, że stolica lada dzień dostanie się w ręce Niemców. Sytuacja na froncie pogarszała się z godziny na godzinę, a premier musiał zmierzyć się z presją otoczenia, które coraz śmielej zachęcało go do podjęcia decyzji o przerwaniu walk. Początkowo Reynaud nie zamierzał kapitulować i poddawać się defetystycznym nastrojom. Ostatecznie jednak uległ emocjom.
Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie naciski ówczesnej kochanki premiera. Jak wskazuje William Breuer („Szpieg, który spędził wojnę w łóżku”), hrabina Helene de Portes, szczególnie mocno zabiegała u premiera o przerwanie walk. Podobno realizowała w ten sposób niespełnione ambicje i chęć wpływania na bieg historii. Już wcześniej manipulowała Reynaud i udawało jej się wpływać na decyzje kochanka, ale ta jedna miała być szczególna, bo zdecydowała o losach całej kampanii wojennej – zgodnie z koncepcją historyka uległość Reynaud zakończyła się kapitulacją Francji. Nie przeceniajmy jednak możliwości hrabiny de Portes. W połowie czerwca Francja była na skraju militarnej klęski i nic nie wskazywało, by wobec przewagi przeciwnika mogła bronić się znacznie dłużej.
Jeden z dziennikarzy obserwujących życie polityczne Paryża zapamiętał, iż podczas któregoś z posiedzeń rządu hrabina dyrygowała sztabem generałów, panosząc się w gabinecie premiera. W tym czasie Reynaud leżał w łóżku chory na grypę. Nawet jeśli opinie otoczenia były przesadzone, cała historia urosła do rangi wyolbrzymionej anegdoty (co w warunkach politycznych animozji nie byłoby niczym szczególnym), a hrabina wcale nie odgrywała tak dużej roli, jak chciałby to widzieć Breuer, sytuacja wydaje się kuriozalna. Ważą się losy konfliktu, a premier dyskutuje z kochanką, która dodatkowo podpowiada mu, których ministrów odwołać i kogo mianować na ich miejsce (pisze o tym m.in. Antony Beevor w książce „Paryż wyzwolony”). Co więcej, według relacji otoczenia hrabina miała też dostęp do tajnych dokumentów i została przyłapana na lekturze ściśle tajnej depeszy przesłanej przez prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta.
Trudno stwierdzić, jakie pobudki kierowały hrabiną w przypadku kapitulacji Francji. Nie wiadomo także, jak silny był jej rzeczywisty wpływ na premiera. Biorąc jednak pod uwagę złą sytuację armii francuskiej i rosnące zagrożenie, głos hrabiny mógł być przysłowiową kroplą przepełniającą czarę. Osiągnęła połowiczny sukcesy. Reynaud sam nie zdecydował się na poddanie Francji. 16 czerwca 1940 roku złożył natomiast rezygnację z pełnionego urzędu, zdając sobie sprawę, że jego następcy na pewno podejmą decyzję o rokowaniu z Niemcami, bowiem nastroje wśród polityków i dowódców wojskowych były jednoznaczne – Francja była skazana na kapitulację.
28 czerwca 1940 roku, niewiele ponad tydzień później, hrabina zginęła w wypadku samochodowym. Czy był to tylko nieszczęśliwy wypadek? Na to wygląda. Samochód prowadził bowiem sam Reynaud, który stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo. Miał więcej szczęścia od kochanki, gdyż z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Resztę wojny spędził w niewoli. Do łask powrócił po zakończeniu konfliktu, kilkukrotnie wchodził w skład francuskiego rządu, choć premierem nie był już nigdy.
Warto dopisać epilog do historii kapitulacji Francji. Rząd Phillipa Petaina już 22 czerwca 1940 roku podpisał akt kapitulacji. Hrabina de Portes przynajmniej przez sześć dni mogła tryumfować – historia potoczyła się tak, jak tego pragnęła.
Zdjęcie tytułowe: Paul Reynaud. Zdjęcie za: Wikipedia/domena publiczna oraz Gallica Digital Library.