George Smiley, choć dzisiaj przyćmiony sławą Jamesa Bonda, to jedna z najważniejszych fikcyjnych postaci książkowych agentów. Świat wykreowany przez brytyjskiego pisarza Johna le Carré fascynował kilka pokoleń czytelników. Niewielu jednak wie, że postać bohaterskiego agenta przeżywającego dziesiątki przygód miała swój historyczny pierwowzór. Był nim John Bingham, angielski agent, pracownik MI-5 i… utalentowany pisarz. Tak, Bingham szpiegował, pisał, a na koniec stał się wzorem dla książkowego agenta. Ciekawe koleje losu.
Przez lata le Carré nie chciał się przyznać, kto zainspirował go do napisania serii książek. Dopiero pod koniec XX wieku wyznał, że to Bingham i jego literackie doświadczenia stały się źródłem pasji młodszego kolegi po fachu. Związki między obiema historiami – tą prawdziwą i tą książkową – uchwycił świetnie Michael Jago w książce „Prawdziwy George Smiley”. Trzeba przyznać, że Bingham znakomicie sprawdził się w roli inspiracji. Jego przygody to źródło niejednej pasjonującej historii szpiegowskiej, która niewiele różni się od tego, co znamy z serii filmów o słynnym 007.