O tym, że II wojna światowa była niezwykle krwawym konfliktem świadczą setki wspomnień świadków wydarzeń i tragiczne statystyki mówiące o milionach zmarłych – zarówno żołnierzy, jak i cywilów. Na froncie rzadko dochodziło do aktów miłosierdzia, a podczas starć często nie obowiązywały żadne zasady. Byle przeżyć, byle wcześniej zabić nieprzyjaciela. Jak się jednak okazuje, byli i tacy, którzy potrafili pozostać przede wszystkim ludźmi i, nie zapominając o wojennym obowiązku, zdobywali się na odważne akty braterstwa.
20 grudnia 1943 roku, podczas jednej z wypraw bombowych, B-17 pilotowany przez Charliego Browna został mocno uszkodzony. Amerykańskiemu lotnikowi wydawało się, że nie będzie w stanie dotrzeć nad przestrzeń powietrzną Wielkiej Brytanii, gdzie mógłby bezpiecznie wylądować, nie obawiając się niemieckich myśliwców i artylerii lądowej. „Krwawiący” bombowiec dostrzegł pilot Luftwaffe Franz Stigler z Jagdgeschwader 27. Doświadczony myśliwiec miał na swoim koncie ponad 20 zwycięstw, a walka z B-17 nie byłaby pierwszyzną. Mimo iż amerykański samolot był w opłakanym stanie, Stigler nie zdecydował się go zaatakować. Zamiast tego postanowił odprowadzić go na lotnisko neutralnej Szwecji. Brown, nie będąc pewnym intencji Niemca, uporczywie trzymał się kursu na Anglię. Stigler eskortował przeciwnika nad Morze Północne, a następnie, upewniając się, iż jest bezpieczny, zasalutował i odleciał.
Po wielu latach Charlie Brown wciąż z nostalgią wspominał niemieckiego lotnika, który darował mu życie. Przez lata próbował odszukać przeciwnika. Wreszcie, w 1990 roku Stigler natrafił na relację Amerykanina opublikowaną w mediach i przypomniał sobie zajście z jego udziałem. Postanowił nawiązać kontakt z przeciwnikiem sprzed lat. Panowie spotkali się, wspominając dawne czasy, gdy walczyli we wrogich obozach. Przez kilkanaście lat utrzymywali przyjacielskie stosunki, wielokrotnie się spotykając i rozmawiając przez telefon. Ich zażyłość i niezwykła przygoda stała się źródłem fabuły książki „Rycerze wojennego nieba” oraz popularnego utworu szwedzkiej grupy Sabaton zatytułowanego „No bullets fly”.
Zdjęcie tytułowe: Stigler i Brown. Zdjęcie za: domena publiczna.