Często mówi się o najbliższych współpracownikach Adolfa Hitlera jako tych, którzy mieli największy wpływ na kształtowanie polityki III Rzeszy. Tymczasem jeden człowiek, nieco zapomniany przez historyków, towarzyszył Hitlerowi niemal na każdym kroku i mógł mieć znacznie większy wpływ na procesy decyzyjne nazistowskich Niemiec, niż cała wierchuszka partyjna. I nie dlatego, że próbował rządzić zza kulis. Odpowiadał bowiem za zdrowie człowieka, który w III Rzeszy zawsze miał ostatnie słowo.
Theodor Morell, bo o nim mowa, przez lata sprawował funkcję nadwornego lekarza führera. Z wodzem zapoznał się poprzez Heinricha Hoffmana, który już w latach trzydziestych pełnił funkcję osobistego fotografa przywódcy III Rzeszy. W 1936 roku Hitler zaufał Morellowi do tego stopnia, iż wielokrotnie godził się na eksperymentalne terapie, które z punktu widzenia ówczesnej medycyny wydawały się co najmniej kontrowersyjne, a dzisiaj wiemy już, że były zwyczajnie szkodliwe. Nic więc dziwnego, że Hitler stopniowo podupadał na zdrowiu i żadne „multiwiatominowe koktajle” serwowanego mu przez Morella nie mogły tego zmienić.
Sam Theodor Morell, choć jego doświadczenia z leczeniem Hitlera mogłyby na to wskazywać, był fachowcem wysokiej klasy. Urodził się w 1886 roku i od najmłodszych lat wyróżniał się intelektem i dużymi zdolnościami w wielu dyscyplinach. Studiował na kilku uczelniach, kształcił się z zakresu psychologii, laryngologii, a nawet parazytologii (badanie pasożytów), by wreszcie doktoryzować się z ginekologii. Miał zatem solidne podstawy. Krótko służył na okręcie, a później, po I wojnie światowej, otworzył własną praktykę w Berlinie. Cieszył się dużym uznaniem, kolejni pacjenci chętnie polecali usługi Morella. Tak też było z Hoffmanem, który w 1936 roku leczył się na rzeżączkę. U Morell miała się także leczyć Eva Braun, kochanka Hitlera. Taki zbieg okoliczności doktor wykorzystał perfekcyjnie i po osobistym spotkaniu z dyktatorem dostał propozycję zajęcia się jego zdrowiem osobiście.
Tak Morell trafił „na dwór Hitlera”. Co ciekawe, do NSDAP wstąpił w 1933 roku, ale nie przeszkadzało mu to przyjmować żydowskich pacjentów. Po związaniu się z Hitlerem musiał zmienić swój model biznesowy. Interesujący jest również fakt, iż biografowie Hitlera nie wskazują, by ten miał problemy zdrowotne w latach dwudziestych i trzydziestych. Spotkanie z Morellem miało ten stan naruszyć. Trudno jednak oskarżyć samego lekarza – pamiętajmy, w jakich warunkach funkcjonował Hitler. Nieustanny stres, wybuchy furii, stopniowa zmiana nawyków żywieniowych, przeżyty zamach, porażki osobiste – wszystko to stopniowo odbijało się na jego zdrowiu. Interweniować próbował Morell, który testował na Hitlerze eksperymentalne terapie z wykorzystaniem środków odurzających (amfetamina i kokaina także znajdowały się w mieszankach, które wstrzykiwał Hitlerowi). Dawki zwiększały się stopniowo, Morell regularnie wkłuwał się w żyły dyktatora. W pewnym momencie Hitler stał się po prostu narkomanem, a jego organizm domagał się więcej farmakologicznych bodźców. Nic więc dziwnego, iż następowała szybka degeneracja, a Hitler wpadł w błędne koło – ufał Morellowi jak mało komu, więc nie podejrzewał, że to właśnie terapie doktora mogą być źródłem pogarszającego się stanu zdrowia, a przynajmniej negatywnie na niego wpływać.
Mimo tego Morell pozostał u boku Hitlera niemal do końca wojny. 22 kwietnia 1945 roku, bardziej w przypływie kolejnego ataku gniewu, Führer wyrzucił lekarza z bunkra pod Kancelarią Rzeszy. Doktor miał sporo szczęścia, opuszczając Berlin zanim do miasta wkroczyły jednostki radzieckie. Uniknął także szału Hitlera, który w ostatnich dniach szafował wyrokami śmierci i oskarżeniami o zdradę. Po wojnie Morell był wielokrotnie przesłuchiwany przez aliantów, jednakże pogarszający się stan jego zdrowia i coraz większe otępienie uczyniły z niego marne źródło informacji. Zmarł w maju 1948 roku ze względu na postępujące choroby, głównie na skutek rosnącej otyłości i miażdżycy.
Zdjęcie tytułowe: Hitler i Morell. Zdjęcie za: Wydawnictwo AGORA/Agencja BEW/książka „Wojna lekarzy Hitlera”.