Jan Zumbach, jeden z legendarnych pilotów 303. Dywizjonu Myśliwskiego im. Tadeusza Kościuszki nie bez przyczyny cieszył się opinią zawadiaki i awanturnika. Jeszcze w czasie II wojny światowej dał się poznać jako postać niezwykle barwna, prawdziwa kopalnia anegdot, a przy tym utalentowany pilot, który w trakcie bitwy o Wielką Brytanię święcił powietrzne tryumfy, wydatnie przyczyniając się do sukcesów osławionego dywizjonu. Nieraz wprawiał w osłupienie przełożonych i kolegów. Rzeczy, które dla innych wydawały się nie do pomyślenia, dla Zumbacha stanowiły chleb powszedni. Trudno się zatem dziwić, że po zakończeniu wojny niespokojny duch nie był w stanie usiedzieć w miejscu i angażował się w projekty, które nie przystawały do legendy bohatera wojennego.
As myśliwski nie potrafił się odnaleźć w powojennej rzeczywistości. Podobnie jak wielu jego kolegów został pozbawiony tego, na czym znał się najlepiej – polowania na niemieckie samoloty. W 1946 roku kolejne polskie jednostki zostały rozwiązane, a realia wymogły na polskich myśliwcach konieczność szybkiego przekwalifikowania się i znalezienia zatrudnienia w sektorze cywilnym. Większość z nich nie mogła wrócić do Polski, gdzie komunistyczne władze rozpoczęły falę represji przeciwko żołnierzom walczącym do niedawna w ramach formowanych na Zachodzie Polskich Sił Zbrojnych. Zumbach początkowo zamieszkał w Szwajcarii, ale i tam nie zagrzał miejsca na długo. W 1947 roku założył firmę taksówkarską, która w gruncie rzeczy stanowiła przede wszystkim przykrywkę dla działalności przemytniczej. Utalentowany pilot szmuglował złoto czy papierosy, ale nie dorobił się na pokątnych interesach. Wkrótce wyjechał do Afryki, gdzie zaciągnął się do walki w charakterze najemnika.
Targany wewnętrznymi konfliktami kontynent przyciągał awanturników z fachem w ręku. Zumbach mógł się wykazać świetnymi referencjami lotniczymi, wobec czego szybko zdobył sobie uznanie. W 1962 roku zaproponowano mu nawet tworzenie lotnictwa Katangi, prowincji, która zdecydowała się dokonać secesji od Demokratycznej Republiki Konga. W ciągu kilkunastu kolejnych miesięcy podległe mu siły powietrzne prowadziły liczne operacje bombardowań. Gdy w 1963 roku rewolta zakończyła się ostateczną klęską, Zumbach wrócił do Europy i przez kilka lat pracował jako właściciel restauracji. Biznes gastronomiczny szybko znudził się Zumbachowi i już 1967 roku wrócił do Afryki, gdzie tym razem współorganizował lotnictwo Biafry, uczestnicząc w kampanii na terenie Nigerii. I tam nie odniósł większych sukcesów, ale dołożył kolejną cegiełkę do budowania legendy buntownika walczącego w sercu Afryki.
W latach siedemdziesiątych trudnił się głównie przemytem. W tym celu kilkukrotnie odwiedzał Polskę, gdzie prawdopodobnie prowadził lewe interesy. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w 1986 roku. Biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia i nagłą śmierć Zumbacha, domniemywa się, iż mógł zostać zamordowany. Śledztwo francuskich służb nie rozwiało wszystkich wątpliwości. Zumbach, złote dziecko 303. Dywizjonu, zmarł na obczyźnie z łatką człowieka od szemranych biznesów.
Zdjęcie tytułowe: Piloci Dywizjonu 303 – Jan Zumbach (po lewej) oraz Mirosław Ferić – wraz z pieskiem. Leconfield w Wielkiej Brytanii, październik 1940 roku (Wikimedia/IWM, domena publiczna).