Dwufazowa bitwa pod Tomaszowem Lubelskim jest określana jako największe starcie pancerne Wojny Obronnej 1939 roku. Mimo szeregu szans na pokonanie zgrupowania przeciwnika, Polacy ulegli i zmuszeni byli albo do wycofania, albo kapitulacji, kończąc tym samym obronę odcinka w rejonie Tomaszowa.
Nadzieja
Po niemieckiej agresji na Polskę 1 września 1939 roku siły najeźdźcy szybko dokonały wyłomu w polskiej obronie. Sukcesy wojsk hitlerowskich notowano na wszystkich odcinkach frontu. Na południu duże straty poniosła rozbita Armia ,,Kraków”, która wycofywała się na wschód, by w połowie miesiąca praktycznie połączyć się z Armią ,,Lublin” gen. Tadeusza Piskora. Tymczasem od południa pod Lwów zaczęły już podchodzić jednostki z niemieckiej Grupy Armii ,,Południe”, co zagroziło odcięciem sił polskich zgromadzonych na linii Sanu i na Lubelszczyźnie. Ok. 15 września ich sytuacja była tragiczna, stąd też Naczelny Wódz nakazał próby przebicia do granicy rumuńskiej. Gen. Piskor słusznie zakładał, że wobec dysproporcji sił i środków czynnikiem niezbędnym do przełamania niemieckiego pierścienia w rejonie Tomaszowa Lubelskiego będzie zaskoczenie. Stąd też nakazał 10. Brygadzie Pancerno-Motorowej płk Stefana Roweckiego prowadzenie ataku w kierunku miasta w celu wybicia dziury dla pozostałych jednostek. W dniach 17-18 września ruszyło natarcie prowadzone przez ok. 80 ocalałych polskich czołgów. Początkowo Polakom udało się zaskoczyć broniący miasta 22. Korpus Pancerny. Niemcy szybko opanowali sytuację i konsekwentnie rozbijali kolejne ataki strony polskiej. W efekcie, wobec braku możliwości wyrwania się z okrążenia, 20 września gen. Piskor poddał swoje wojska. Do niewoli poszło 20 tys. żołnierzy polskich.
Kapitulacja
Był to jakby wstęp do kolejnej batalii, która rozegrała się już dwa dni później w tym samym rejonie. Od północy nadciągnęły bowiem siły kierowane przez gen. Stefana Dęba-Biernackiego (improwizowany Front Północny). W składzie zgrupowania operowały przede wszystkim rozbite wojska Armii ,,Modlin”. Jednym z czołowych oddziałów była Nowogródzka Brygada Kawalerii gen. Władysława Andersa, której udało się zająć Krasnobród. Umożliwiło to oddziałowi wyrwanie się z okrążenia i przebicie w kierunku Lwowa. Tymczasem pozostałe grupy radziły sobie znacznie gorzej. W konsekwencji już 23 września gen. Dąb-Biernacki opuścił pole bitwy i nakazał kapitulację gen. Emilowi Krukowiczowi-Przedrzymirskiemu. Ten kontynuował walkę jeszcze przez kilka dnia. Polscy żołnierze wykazali się niezwykłym hartem ducha. Jak sami mówili, bili się przede wszystkim o honor, bo szans na zwycięstwo nie mieli już żadnych. Ostatecznie 27 września siły w rejonie Tomaszowa Lubelskiego skapitulowały. Do niewoli dostało się ponad 6 tys. żołnierzy.
Fotografia tytułowa: polski czołg 7TP. W pierwszej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim brało udział polskie zgrupowanie pancerne liczące ok. 80 wozów bojowych, w tym 22 czołgi 7TP. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.