USS Laffey – okręt który przetrwał największy atak kamikaze

Amerykański niszczyciel USS „Laffey” (DD-724) 16 kwietnia 1945 roku, podczas walk koło Okinawy, padł ofiarą zmasowanego ataku japońskich bombowców i samolotów kamikaze – który po wojnie uznano za statystycznie najsilniejszy atak kamikaze wymierzony w pojedynczy okręt. Uderzenie kamikaze na USS „Laffey’a” było tak silne, że zdawał się on być niemal skazanym na zagładę. Mimo dużych strat w załodze oraz otrzymaniu poważnych uszkodzeń, niszczyciel nie tylko przetrwał, ale został nawet odremontowany i wrócił do służby. Dokładnie pisał o tym Samuel Eliot Morison w książce „Zwycięstwo na Pacyfiku”:

‘Laffey (komandor Frederick J. Becton) na placówce radarowej nr 1, o godzinie 8.27 był pierwszym [celem dla kamikaze] do zaatakowania go. Prawdopodobnie żaden okręt nigdy nie przetrwał tak intensywnego ataku, jakiego ten doświadczył. Od samego świtu miał „straszydła” na swoim ekranie i w pewnej chwili jego operator radaru naliczył 50 samolotów zbliżających się z północnej ćwiartki. Kamikaze nadlatywały z każdej ćwiartki kompasu.

C.A.P. [Combat Air Patrol] powiadomiony o sytuacji przez oficera naprowadzającego myśliwce, znajdującego się na pokładzie okrętu i ostrzeżony, by unikać ognia artylerii przeciwlotniczej okrętu, był właśnie w chwili powrotu, kiedy zaczęły zbliżać się „straszydła”. C.A.P. zaatakował najpierw część samolotów, które były poza zasięgiem artylerii okrętowej, a następnie śmiało wleciał w zasięg dział w celu przechwycenia wrogich samolotów. W czasie 80 minut, w 22 oddzielnych atakach wykreślonych przez oficerów Laffeya, okręt został trafiony przez 6 kamikaze, przez 4 bomby i ostrzelany. Jedna bomba i siódmy kamikaze wpadły do morza blisko burty.

Mapka przedstawiająca ataki japońskich samolotów na niszczyciel USS „Laffey” (DD-724) 16 kwietnia 1945 r. (za: S. E. Morison, „Zwycięstwo na Pacyfiku”).

Działa okrętowe prowadziły ogień samodzielnie po tym jak „znokautowany” został centralny system prowadzenia ognia i strąciły do morza 8 dalszych maszyn stanowiących potencjalne zagrożenie uderzeniem w okręt. Najwięcej zniszczeń zostało wyrządzonych za kominem nr 2; ogień się tam rozprzestrzeniał szybko i zatopionych zostało w związku z tym kilka przedziałów. O godzinie 9.47, kiedy zakończył się nalot, Laffey miał tylko 4 sprawne działka 40-mm i był przegłębiony na rufę z zablokowanym sterem.

Kiedy ocalali marynarze pododdziału usuwania uszkodzeń pracowali by opanować pożary, dowódca próbował różnych kombinacji z pomocą silnika, w celu ustawienia okrętu na właściwym kursie, ale żadna nie zadziałała. O godzinie 12.47, „3 najdłuższe godziny, jakich doświadczyła załoga”, jak ujął to komandor Becton, zakończyły się kiedy został wzięty na hol przez DMS Macomb. Po południu, kiedy holownik floty Pakana zmienił przy holowaniu Macomba, pompy jedynie nadążały z usuwaniem przybywającej wody, ale nie były w stanie usunąć wcześniej nabranej. Wówczas przy burcie stanął drugi holownik pomagając w wypompowywaniu wody i oba wspólnie zdołały doholować Laffeya na kotwicowisko Hagushi. Tam okręt został załatany i 22 kwietnia o własnym napędzie skierował się na Guam.

W tej pamiętnej akcji stracił 31 zabitych lub zaginionych i 72 rannych. Komandor Becton, który zadeklarował w kulminacyjnym momencie akcji, że „nigdy nie pozostawi okrętu dopóki strzelają działa” był słusznie dumny ze swojej załogi. „Wypełnienie obowiązków przez wszystkich członków załogi było znakomite … mechanicy odegrali żywotną rolę w ratowaniu okrętu dzięki sposobowi w jaki zapewniali prędkość i zwiększali ją w ułamku sekundy, jeśli otrzymali takie polecenie … artylerzyści … okazujący stoicki spokój i kontynuujący prowadzenie celnego ognia w ciągu całej akcji, często samodzielnie, bez centralnego systemu prowadzenia ognia. Pododdziały usuwania zniszczeń były nieugięte, choć następujące po sobie trafienia obracały wniwecz większość ich wcześniejszych wysiłków i zniszczyły znaczną część ich wyposażenia gaśniczego. Walcząc z ogniem, byli całkowicie pozbawieni lęku, choć byli nieustannie narażeni na wybuch amunicji … Zasługującymi szczególnie na wymienienie byli artylerzyści obsługujący 40-mm działka, spośród których co najmniej 4 zostało zabitych, strzelając do końca”.

USS „Laffey” ciężko uszkodzony po ataku kamikaze z 16 kwietnia 1945 roku (Wikimedia/US Navy, domena publiczna).

Jednym z wielu bohaterów był 18-letni sternik, Calvin W. Cloer. Poważnie poparzony podczas obsługi działa, udał się do punktu opatrunkowego w mesie oficerskiej, ale uważając, że inni ranni wymagają większej uwagi, wrócił do obsługi działa, gdzie został zabity przez bombę. Ani jedno działo nie zostało pozostawione bez obsługi z wyjątkiem stojących w płomieniach i zniszczonych wybuchem. Dowódca eskadry, komandor B.R. Harrison, zauważył że choć Laffey był atakowany przez 22 samoloty, z których 6 uderzyło w niego, a pozostałe zrzuciły bomby, jego artylerzyści byli w stanie zestrzelić 9 nieprzyjacielskich maszyn oraz odzyskać pełną moc silnika i kotła. Przypisał to znakomitemu prowadzeniu okrętu przez jego C.O., co spowodowało pozostawienie większości zagrożeń za rufą i w wielu przypadkach uniknięcie pełnych skutków uderzenia przez samolot. Kontradmirał Joy dodał, że zachowanie się Laffeya „było więcej niż znakomite”.’

Po II wojnie światowej USS „Laffey” – posiadający przezwisko „The Ship That Would Not Die” – służył w US Navy do 1975 roku. Po tym został przekształcony w okręt-muzeum, który znajduje się w Patriots Point Naval & Maritime Museum w Karolinie Południowej.

Bibliografia: Samuel Eliot Morison, „Zwycięstwo na Pacyfiku”.

Fotografia tytułowa: niszczyciel USS „Laffey” (DD-724) na zdjęciu z 1945 roku. Źródło: Wikimedia/US Navy, domena publiczna.

Marek Korczyk