Na początku lipca 1943 r., podczas alianckiej inwazji na Sycylię, przeprowadzono pierwszy w historii nocny desant spadochroniarzy na szeroką skalę. Choć był on mało precyzyjny i nie pozbawiony błędów, to zrealizował swój główny cel – czyli zaskoczył obronę wyspy i nadszarpnął jej i tak niezbyt wysokie morale. O tym jak przebiegał pierwszy nocny desant spadochroniarzy w dziejach wojen, tak pisał Samuel Eliot Morison w książce „Sycylia – Salerno – Anzio. Styczeń 1943 – czerwiec 1944”:
’Siły [desantu morskiego] „Dime” zajęły pozycje w konspiracyjnej ciszy. Wszyscy na pokładach, od zatłoczonego pomostu Monrovii po najniższe pokłady ścigaczy okrętów podwodnych, obserwowali ognie i flary na brzegu, zastanawiając się, co one oznaczają. Przedstawienie to było dziełem własnych samolotów i spadochroniarzy. Tutaj, jak również za plażami atakowanymi przez Brytyjczyków, alianci przeprowadzili pierwszy na wielką skalę desant z powietrza. Ten rodzaj działań wojennych został wprawdzie skutecznie przeprowadzony przez Niemców na Krecie w maju 1941 r., ale to był pierwszy raz, kiedy jakąś armię zrzucono w nocy.
Nie mniej niż 227 samolotów transportowych (C-47) Dowództwa Samolotów Transportowych Wojska Północno-zachodniej Afryki dowodzonych przez pułkownika Jamesa M. Gavina, USA, przetransportowało drogą powietrzną 3.405 ludzi z 82 Dywizji Powietrzno-desantowej Armii Stanów Zjednoczonych generała majora Matthew R. Ridgway’a, którzy mieli być zrzuceni w głębi lądu, na wschód od Gela. Ich misją było przejęcie dróg i wyżyny górującej nad równiną. W celu zapewnienia lepiej widocznych punktów orientacyjnych, trasa samolotów wiodła z Tunezji na Maltę, a stąd na Sycylię, gdzie szły one wzdłuż wybrzeża, aż znalazły jezioro Biviere. Następnie obrały kurs na północ, wzdłuż prawego brzegu rzeki Acate, by zrzucić żołnierzy w 4 różnych miejscach w pobliżu Niscemi.
Start samolotów o zmierzchu z Kairouan w Tunezji, przebiegł dobrze, ale silne wiatry i brak doświadczenia pilotów spowodowały, że część z nich ominęła Maltę; 25 z nich omyłkowo dołączyło do brytyjskich sił powietrzno-desantowych lecących nad wschodnie wybrzeże i dokonało zrzutu koło Noto. Inni byli zdezorientowani ogniami wznieconymi na Sycylii przez bombowce, które ich poprzedzały. W konsekwencji, skierowani na Gela spadochroniarze zostali rozrzuceni w odległości 50 do 60 mil od wybrzeża.
Tylko część jednego batalionu wylądowała tam, gdzie zamierzała, w miejscu skrzyżowania autostrady nr 115 i drogi do Niscemi. Zablokowali oni tę drogę, walcząc bardzo dzielnie; dwukrotnie w ciągu D-day powstrzymali kolumny niemieckich czołgów. Jedna grupa, złożona z około 100 skoczków, zorganizowała silny punkt obrony wokół budynku opisanego jako „chȃteau” na południu od Niscemi, który kontrolował stamtąd drogę do Gela. To był cierń w oku całego batalionu Dywizji „Hermann Göring”, z którym starto się podczas jego odwrotu 11 lipca. Choć często atakowani, spadochroniarze utrzymali swoje pozycje, aż do chwili ich zluzowania, 13 lipca. Batalion, który został zrzucony koło przylądka Scarámia, tak przestraszył włoskich żołnierzy, że zmusił ich do odwrotu, zajął wioskę Marina di Ragusa i w dniu D dołączył do 45 Dywizji, uczestnicząc w zajęciu Santa Croce Camerina.
Sycylia była areną pierwszego pomyślnego lądowania z powietrza nocą w historii. Nigdy nie doświadczyła czegoś takiego jak lądowanie żołnierzy z niebios. W świetle zachodzącego księżyca, niebo wydawało się pełne spadochroniarzy; wzięci do niewoli Włosi oceniali ich liczbę na 20 do 30 tysięcy. Pomimo błędów w nawigacji i dużego rozproszenia, spadochroniarze w ogromnej mierze zdemoralizowali obronę Sycylii.’
Bibliografia: Samuel Eliot Morison, „Sycylia – Salerno – Anzio. Styczeń 1943 – czerwiec 1944”.
Fotografia: żołnierze brytyjscy podczas rozmowy z amerykańskim spadochroniarzem w Avoli na Sycylii, 11 lipca 1943 roku. Źródło: Wikimedia / IWM / Travis, domena publiczna.
Marek Korczyk