Kiedy w wyniku Wojny Obronnej z września 1939 r. Polska Marynarka Wojenna przeniosła się na Zachód, to potrzebowała odpowiedniej bazy, będącej jednocześnie miejscem szkoleń dla nowych załóg. W tym celu 11 listopada do Marynarki Wojennej wprowadzono pasażerski statek transatlantycki „Kościuszko”, który przemianowano na ORP „Gdynię” – która stała się okrętem-bazą. Co ciekawe, wystawienie takiego okrętu przewidywała także umowa o współpracy Marynarki Wojennej z brytyjską Royal Navy podpisana nieco później, 18 listopada.
Po wprowadzeniu do służby „Gdynia” pozostała zasadniczo nadal statkiem handlowym. Zamontowano na niej jedynie symboliczne uzbrojenie, które – wbrew zamierzeniom – zostało w przyszłości użyte w walkach. Broń przeciwlotnicza „Gdyni” strzelała bowiem do samolotów Luftwaffe podczas bitwy o Anglię z 1940 roku. Na miejsce zaokrętowania ORP „Gdyni” wybrano rozległy port w Devonport. Polski okręt był tam, 8 grudnia, uroczyście wizytowany przez brytyjskiego króla Jerzego VI.
Jednocześnie na „Gdyni” przystąpiono do organizacji szkół oraz stałych oddziałów dbających o okręt-bazę. Tak pisał o tym Jerzy Pertek w książce „Wielkie dni małej floty”: „25 listopada, dziennik zarządzeń szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej nr 1 powołał na 'Gdyni’ następujące oddziały: szkołę podchorążych, szkołę specjalistów morskich, kadrę floty, kancelarię ewidencyjną floty i rezerwową grupę oficerów. Dalszym oddziałem był oddział okrętowy, tzn. stała załoga 'Gdyni’, a później jeszcze doszedł oddział przejściowy dla marynarzy oraz oddział sanitarny. W sumie pomieszczenia 'Gdyni’ umożliwiały zaokrętowanie do 800 ludzi, a więc prawie tyle samo, ile stanowiły załogi pięciu okrętów (3 kontrtorpedowce i 2 okręty podwodne) zdolnych do zadań bojowych.”
Szkolenie przyszłych marynarzy i oficerów polskich na „Gdyni” rozpoczęło się zatem szybko. Problemem okazał się jednak brak odpowiednich pomieszczeń (zwłaszcza dużych), w których można by prowadzić zajęcia. Kłopot ten szybko jednak rozwiązano, ponieważ Brytyjczycy oddali Polakom do dyspozycji doskonale wyposażony ośrodek szkoleniowy w Devonport o nazwie HMS „Drake” – określany jako okręt zgodnie z tradycją Royal Navy. Korzystając z pomocy HMS „Drake’a”, „Gdynia” mogła już całkowicie sprawnie realizować swoje zadania. Tak wspominał o tym kmdr ppor. Bartlewicz:
„’Gdynia’ była poważną bazą, bez której nasza ówczesna flota wojenna nie mogłaby istnieć i rozwijać się. Jej personel prowadził pracę trudną, żmudną, nieefektowną, cichą, pozbawioną bojowych zasług i laurów, a przy tym na ogół niedocenianą przez kolegów. Słuchacze szkół zaokrętowanych na 'Gdyni’ korzystali dla ćwiczeń i zajęć praktycznych z sal wykładowych, sprzętu i pomocy szkół marynarki brytyjskiej, znajdujących się w porcie. Dwa razy dziennie udawali się oni z okrętu kutrami na zajęcia do ośrodka szkoleniowego HMS 'Drake’ w Devonport. Po ukończeniu szkoły praktyki odbywali na okrętach bojowych.
Okręt-baza ORP 'Gdynia’ miał na postoju w Devonport (Plymouth) zupełnie morskie warunki dla szkolenia, ponieważ stojąc na redzie, komunikował się z lądem wyłącznie środkami morskimi. Transport ludzi, żywności, amunicji, materiałów pędnych odbywał się kutrami i motorówkami. Najdokuczliwsze było zaopatrzenie w węgiel i wywożenie śmieci na krypach portowych.”
Na zakończenie warto dodać, że „Gdynia” służyła jako okręt-baza Marynarki Wojennej do 30 czerwca 1941 roku, kiedy została zwrócona Polskiej Marynarce Handlowej.
Bibliografia: J. Pertek, „Wielkie dni małej floty”.
Fotografia: polski pasażerski transatlantyk „Kościuszko”, późniejszy okręt-baza ORP „Gdynia”. Źródło: Wikimedia/Polona, domena publiczna.
Marek Korczyk