Pewnego razu w listopadzie 1941 r. porucznik Armii Czerwonej Aleksander Iljicz Szumilin – należący do oddziałów frontowych – odbył ciekawą rozmowę z kapitanem służącym w pułkowym sztabie. Kapitan ten stwierdził wówczas, że kadra sowieckiego pułku dzieliła się na stałą i tymczasową. Stałą byli tzw. tyłownicy, czyli sztabowcy, zaopatrzeniowcy, kucharze, itp. Tymczasową zaś tworzyli żołnierze frontowi, walczący na pierwszej linii – oni bowiem przeżywali na froncie średnio 2-3 tygodnie, a później zastępowano ich nowymi. Zdaniem kapitana świadczyło to o tym, że ważniejsi dla Armii Czerwonej byli tyłownicy. Dokładnie jego wywody zapisał Szumilin w książce „Wańka Trep Tom 1”:
„Któregoś razu wezwali mnie po coś do sztabu pułku. Oczekując przyjęcia, gdy szefostwo będzie już miało chwilę, a nas przy tym zwykle trzymali na wietrze, natknąłem się na podchmielonego kapitana. Nie wiem, kim on tam był przy sztabie, ale posadził mnie obok siebie na kłodzie, dał papierosa i powiedział:
– To posłuchaj! Jedni ‘byli sobie’ mieszkają i nocują po chałupach i uważają się za frontowców. A was posadzili w zaspy i nie ma sensu dawać na was słoniny i innych zapasów żarcia. Podstawowa kadra pułku to inna sprawa. Rozpatrzmy to, poruczniku! Kto według ciebie utrzymuje linię frontu? A kto po prostu sterczy w okopach? Kto ma ciągłe troski? A kto wszystko robi pod pałką? Tak, tak, kto odpowiada za front? Linię frontu trzymamy my, pułkowi. Dzięki naszym staraniom wy siedzicie spokojnie na pierwszej linii w swojej transzei. Gdyby nie było nas, wszyscy byście się dawno rozbiegli! Dobrze mówię?
– Co prawda, to prawda! – odpowiedziałem, zastanawiając się, co jeszcze powie.
– Armia bez pułkowników nie istnieje! Frontowcy w pułku to ojciec nasz kochany, jego zastępcy i sztabowcy, jak ja. Nie my jedni jesteśmy w pułku. Masz tu zaopatrzeniowców i magazynierów, szefów służby finansowej, żydowskich fryzjerów, medyków, kucharzy i setkę taborytów. Przy sztabie są krawcy, szewcy, siodlarze, saperzy, telefoniści i sanitariuszki w kompanii sanitarnej, sam rozumiesz! To wszystko frontowcy i obrońcy ojczyzny. To podstawowa i stała kadra pułku, a wy, jakby to powiedzieć? Ludzie tymczasowi, kadra zmienna, wszystkiego na dwa, na trzy tygodnie. Z wami to… dzisiaj byliście, a jutro was nie ma! A kto zostanie? Kto stanie przeciwko Niemcom? Czy ty wiesz, ilu twoich żółtodziobów poruczników zdążyło się w tym czasie wybrać na tamten świat? Nas jest teraz w pułku więcej, niż was tam siedzących w okopie. My, sztabowcy, jesteśmy żywotni i w tym nasza siła! Nas zupełnie nie obchodzi, jakie wy tam macie straty. Im większe, tym lepiej, bo to znaczy, że pułk powojował, a myśmy popracowali!
A ja? Co tu tłumaczyć? No, idź, wołają cię. Nie, to nie ciebie! Siedź i słuchaj dalej! Co tu ukrywać? Poza mną nikt ci nie otworzy oczu na to, co się tutaj dzieje. Od razu wpadłeś mi w oko. Raz spojrzeć i widać, że człowiek ma szczerą twarz. To słuchaj! Zaścielą waszymi kośćmi naszą mateczkę ziemię i po wojnie ani jeden człowiek nie będzie znać waszych nazwisk ani waszych mogił. Wiesz, w czym jest różnica? My będziemy żyć i nasze nazwiska będą figurować w spisach i listach odznaczonych. Powiedz, poruczniku, za co ty się bijesz? Tylko bez pierdoł! Bo kogo nie zapytam w pułku, to wszyscy się zasłaniają patriotycznymi sloganami. Niech im będzie, to tyłownicy i boją się stracić stołek. A ty przecież z okopu.
– Ja się biję o dostatnie życie. Za szczeniaka żyłem w głodzie i nędzy. Matka miała nas troje. Chcę, żeby po wojnie żyło się lepiej i dostatniej.
– I umyśliłeś sobie dożyć do końca wojny?
– Tak myślę! Na uczelni obiecaliśmy sobie z chłopakami, że dojdziemy do Berlina.
– I wierzysz w to?
– A jakżeż nie? Oczywiście!
– Wiesz co? Przebiłeś wszystkich! Idź! Teraz ciebie wołają.”
Bibliografia: Aleksander Iljicz Szumilin, „Wańka Trep Tom 1”.
Fotografia: radzieckie ciągniki artyleryjskie T-20 Komsomolec z żołnierzami Armii Czerwonej podczas defilady w Kujbyszewie 7 listopada 1941 roku. Źródło: Wikimedia, domena publiczna.
Marek Korczyk