10 grudnia 1941 roku gen. Władysław Sikorski, premier rządu RP oraz Naczelny Wódz, rozpoczął objazd oddziałów Armii Polskiej w ZSRR, tzw. Armii Andersa. Był to element jego wizyty w Związku Radzieckim, podczas której m.in. rozmawiał z Józefem Stalinem o współpracy polsko-radzieckiej wymierzonej przeciwko Niemcom.
Gen. Sikorski osobiście przybył do głównych miejscowości, w których stacjonowali żołnierze Armii Andersa – Buzułku, Tockoje i Tatiszczewia. W trakcie wizytacji towarzyszyli mu oficerowie polscy, radzieccy i alianccy, m.in. gen. Władysław Anders, Andriej Wyszyński oraz płk Ludwik Svoboda. Ostatni z nich – po planowym przemieszczeniu oddziałów polskich z Buzułku do Uzbekistanu – miał zorganizować w nim ośrodek formowania korpusu czechosłowackiego.
Wszędzie gen. Sikorski spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony oficerów, żołnierzy i ludności polskiej. Większość z obecnych doświadczyła wcześniej koszmaru łagrów oraz przymusowej deportacji – możliwość spotkania z szefem rządu polskiego i Naczelnym Wodzem zwiastowała dla nich znaczną poprawę losu – była symbolem zmian. Tak wspomniał o tym ambasador polski w ZSRR, Stanisław Kot:
„Dopiero oglądając go [gen. Sikorskiego] uwierzono, że wszystko co się tu dzieje w dziedzinie organizacji Wojska Polskiego, jest prawdziwą częścią jednej wielkiej akcji, kierowanej przez rząd polski i Naczelnego Wodza. Stąd też bez końca okrzyki, łzy radości. Nigdy nie widziałem tylu zahartowanych mężczyzn, płaczących jak dzieci”.
W Buzułku, kluczowym ze względu na znajdujące się w nim dowództwo Armii Andersa, gen. Sikorski wygłosił przemówienie. Zapewniał w nim m.in. o potrzebie walki oraz własnej odpowiedzialności, jak i konieczności współpracy z ZSRR:
„Polski nikt nam nie podaruje, Polskę zdobędziemy sami i tę Polskę, o której na Kremlu powiedział Stalin, że musi być większa i silniejsza niż przed wojną. Opatrzność dała mi w chwili przełomowej ster w ręce, gdy okręt Rzeczypospolitej żeglował po rozszalałych falach najstraszliwszej burzy dziejowej. Przyrzekam, że steru tego z rąk nie wypuszczę i obowiązku swego dopełnię do końca”.
Następnie, w Tatiszczewie gen. Sikorski dokonał przeglądu oddziałów 5. Dywizji Armii Andersa, dowodzonych przez gen. Mieczysława Borutę-Spiechowicza. Była to chwila wzruszająca dla polskiej delegacji, ponieważ żołnierze gen. Spiechowicza nie mieli jeszcze mundurów. Wymownie opisał to towarzyszący Sikorskiemu gen. Tadeusz Klimecki:
„Żołnierze Spiechowicza poszli na przegląd i defiladę w tym, co każdy miał na sobie; były to przeważnie stare, podarte i wyświechtane polskie płaszcze wojskowe, jakieś sukmany, kożuchy i kożuszki, fufajki, nieprawdopodobne łachmany żebraków, na nogach strzępy butów z podwiązanymi łykiem podeszwami, albo w ogóle bez butów, z nogami owiniętymi szmatami. Ale – takiej defilady nie widuje się dwa razy w życiu”.
Bibliografia: W.T. Kowalski, „Tragedia w Gibraltarze”.
Fotografia: gen. Władysław Sikorski podczas inspekcji oddziałów Pomocniczej Służby Kobiet z Armii Andersa (gen. Anders widoczny po prawej) stacjonujących w Buzułku w ZSRR, przeprowadzonej 10 grudnia 1941 roku. Źródło: IWM, domena publiczna.
Marek Korczyk