4 czerwca 1944 roku wojska amerykańskie wkroczyły do Rzymu, który po wycofaniu się sił niemieckich został odbity przez aliantów. Mieszkańcy Włoch entuzjastycznie witali wkraczające oddziały – wcześniej boleśnie dała im się we znaki okupacja ich byłego sojusznika. Doszło do ciekawego zetknięcia różnych kultur, amerykańskiej i włoskiej. Szybko też okazało się, że wielu Amerykanów nie znało bogatej historii Półwyspu Apenińskiego. Bardzo wymownie obrazuje to następująca anegdota (za: Jerzy W. Borejsza, „Mussolini był pierwszy…”):
„Oficerem łącznikowym amerykańskiego generała Clarka był antyfaszysta dosyć świeżej daty – Curzio Malaparte. Kiedy wśród tłumów witających czołgi podjechały do stojących od wieków ruin Colosseum, dowódca amerykański zwrócił się do włoskiego pisarza: ‘Pan wybaczy, kapitanie.’ A później krzyknął do ciągnącej za nim kolumny czołgistów: ‘Patrzcie, chłopcy. Pięknie tu popracowały nasze samoloty’.”
Czy gen. Clark naprawdę uznał, że Koloseum zostało zniszczone nie przez wieki bujnej historii… lecz za sprawą alianckich bombardowań? Niewykluczone. Tego typu pomyłki zdarzały się oficerom i żołnierzom ze Stanów Zjednoczonych, choć oczywiście nie stanowiły absolutnej normy – było wielu amerykańskich wojskowych posiadających rozległą wiedzę o historii Europy. Należał do nich niewątpliwie gen. George S. Patton, który z zainteresowaniem zwiedział pola bitew, na jakich… niegdyś walczyli starożytni Rzymianie (zostało to dobrze zilustrowane w słynnym filmie „Patton”w reż. Franklina J. Schaffnera z 1970 roku).
Fotografia: kolumna amerykańskich niszczycieli czołgów M10 przemieszczających się w pobliżu Koloseum w Rzymie 5 czerwca 1944 r. Wikimedia, US Army, domena publiczna.
Marek Korczyk