Tytuł – Akwarium
Rok wydania – 2022
Autor – Tomasz Potkaj
Wydawnictwo – Czarne
Liczba stron – 528
Tematyka – historia Związku Literatów Polskich – organizacji, która zrzeszała PRL-owskich twórców, roztaczając nad sztuką polityczny parasol ochrony, ingerencji i cenzury.
Ocena – 7,5/10
Zacznijmy od przypomnienia pewnej przedwojennej historii, która położyła podwaliny pod to, stało się głównym tematem ciekawego opracowania Tomasza Potkaja. W 1920 roku Stefan Żeromski założył Związek Zawodowy Literatów Polski, który grupował ówczesnych – bardzo aktywnych społecznie i politycznie – pisarzy. W latach dwudziestych organizacja dynamicznie się rozwijała, tworząc kolejne oddziały terenowe. W trakcie II wojny światowej nie była jednak w stanie podjąć działalności; literaci zrzeszali się natomiast w innych formach. Tradycje nie poszły w zapomnienie po tym jak Armia Czerwona wyzwoliła ziemie polskie spod niemieckiej okupacji. Chodziło nie tyle o intelektualną spuściznę Związku, co wykorzystanie jego szyldu. Nazwa wpisywała się zresztą w radzieckie wzorce. Teoretycznie kontynuatorem przedwojennych tradycji był zatem powołany w 1944 roku nowy związek, który później przyjął oficjalną nazwę Związku Literatów Polskich. W założeniu rządzących komunistów miał on grupować intelektualne elity i dawać im możliwość „swobodnej” ekspresji, która oczywiście miała gloryfikować nowy system. „Swobodnej” oczywiście według sowieckich standardów, które urągały zasadom wolności słowa.
Wychodziło to różnie… Tomasz Potkaj pokazał nam to w pełnej rozciągłości. Jego „Akwarium” to udany reportaż historyczny ukazujący kulisy funkcjonowania Związku Literatów Polskich przez kilkadziesiąt lat, od początku jego powstania. Tym ciekawszy, że napisany z dystansem, w sposób niestroniący od humoru. Humoru, bez którego o Związku mówić nie sposób. Jest w gruncie rzeczy pochodną karykatury zrzeszenia pisarzy, jaką udało się wykreować w komunistycznej Polsce.
Potkaj obficie czerpie ze wspomnień i materiałów archiwalnych, odsłaniając kulisy organizacji, która w perfekcyjny sposób ilustruje proceder komunizowania i swobodnego dryfu w stronę artystycznej groteski. Gdy jednak przyjrzymy się sprawie bliżej, zrozumiemy, iż koniunkturalizm i oportunizm były na tyle silnymi popędami, że niektórym nie przeszkadzało, iż ich nazwisko na zawsze wpisze się w kanony legitymizowania komunistycznej propagandy (patrz: Iwaszkiewicz).
Potkaj obficie korzysta ze źródeł. Cytowania są właściwie kluczowym elementem budowania narracji. Autor nie nadużywa ich jednak, umiejętnie wplatając w tekst, któremu – co przy reportażach szczególnie nie dziwi – można zarzucić chaos organizacyjny. Związek Literatów Polskich jest w „Akwarium” prezentowany w sposób eseistyczny. To pewien szkic epoki i ludzi, którzy dołożyli cegiełkę do jej kształtowania. Nie jest to poukładana monografia, nawet jeśli autor podszedł do swoich badań w sposób metodyczny, bazując na dobrze dobranych źródłach. I tutaj pewna uwaga redakcyjna. Ogrom i zakres przypisów, niestety, ginie w ich formie. Wyrzucenie ich na koniec książki sprawia, iż jedynie najbardziej dociekliwi czytelnicy dotrą do szeregu istotnych danych. A szkoda!
Wróćmy jednak do narracji. Potkaj dobrze poradził sobie ze zrozumieniem specyfiki politycznej, towarzyskiej, społecznej, kulturalnej i organizacyjnej – wszystkie te wymiary kształtowały „akwarium”, nawet jeśli nie zawsze rozkład ich znaczenia był równomierny. Odpowiada także na pytanie, kim właściwie byli pisarze, jak kształtowały się ich relacje społeczne i jakie były realia pisania w PRL-u. Także te przyziemne, finansowe czy wydawnicze. W mozaice ludzi łatwo się jednak pogubić, zwłaszcza że autor nie zawsze dba o usystematyzowanie wiedzy i umiejscowienie niektórych wydarzeń w szerszym kontekście. To bowiem przede wszystkim anegdotyczna opowieść o epoce, która na przykładzie organizacji i tworzących ją ludzi dobitnie pokazuje specyficzny klimat. Chciałbym móc napisać, że klimat epoki dawno minionej, ale gdy spojrzymy na niektóre skostniałe organizacyjnie i mentalnie struktury współczesnych „związków”, można mieć wątpliwości.
Historyczny reportaż Potkaja to wartościowe źródło wiedzy przede wszystkim na temat „otoczki” wokół Związku Literatów Polskich. Używam takiego sformułowania z premedytacją. Autor ze swadą kreśli dzieje kontrowersyjnej organizacji, ale przypatruje się przede wszystkim ludziom, obserwując ich oczami świadków, odtwarzając ich zachowania i motywacje, próbując przeniknąć, czym właściwie był Związek i dlaczego określenie „akwarium” dobrze oddawało specyfikę środowiska literatów, nierzadko narcystycznego, kłótliwego i podzielonego. Co ciekawe, do samego terminu nie odwołuje się zbyt często, ale wielowątkową narracją dobitnie pokazuje, dlaczego właśnie to określenie komponuje się z historią Związku. Ciekawe ujęcie, którego braki nikną przy oczywistych zaletach.
Ocena 7,5/10