W 1919 roku w Republice Weimarskiej skonstruowano samochód pancerny Daimler DZVR, przeznaczony do służby w straży granicznej. Bazował on na podwoziu ciągnika DZ I z okresu Wielkiej Wojny; posiadał 12 litrowy silnik o mocy 100 KM pozwalający na osiąganie prędkości 50 km/h oraz pokonywanie dystansu 290 kilometrów dziennie. Jego główne uzbrojenie stanowił karabin maszynowy. Był to zatem typowy, dobrze skonstruowany samochód pancerny – problem jednak w tym, że był nielegalny w świetle ustaleń traktatu wersalskiego.
Samochód pancerny, który stał się transporterem piechoty
Daimler DZVR przypadł do gustu władzom niemieckim, toteż do wiosny 1920 roku wyprodukowano 94 egzemplarze tego pojazdu, z których część wykorzystano jako opancerzone samochody rozpoznawcze. Wszystko przebiegało zatem sprawnie. Do czasu. Samochody pancerne DZVR były bowiem nielegalne w świetle ustaleń traktatu wersalskiego. Stosowny ustęp decydował bowiem wprost, że „produkcja i import do Niemiec samochodów pancernych, czołgów oraz wszelkich innych podobnych konstrukcji, nadających się do wykorzystania przez armię, także jest zabroniona”. Oznaczało to, że produkcję Daimlerów DZVR należy zakończyć, a skonstruowane egzemplarze zniszczyć lub wyeksportować poza Republikę Weimarską.
Niemcy jednak – jak powszechnie wiadomo – byli mistrzami w wyszukiwania luk i nieścisłości traktatu wersalskiego. Ustęp odnosił się jednak do regularnej armii. Szybko znaleziono zatem dodatkową regulację, w myśl której niemiecka policja ochronna – Schutzpolizei – mogła posiadać do 150 wozów opancerzonych. Wyprodukowane uprzednio Daimlery DZVR przekazano zatem do Schutzpolizei, jednocześnie zlecając produkcję następnych. Zaangażowano w to czołowe firmy motoryzacyjne: Benz, Daimler oraz Ehrhardt-Automobil AG. Dzięki temu w latach 1924-1925 Schutzpolizei otrzymała dokładnie 150 wozów DZVR – tyle, na ile zezwalał traktat wersalski. Ze względu na ten związek z policją ochronną, Daimlery DZVR zdobyły przydomek „Schupo”.
Na tym jednak pomysłowość Niemców się nie skończyła. Samochody opancerzone były bowiem potrzebne przede wszystkim wojsku, czyli Reichswehrze. A wobec Reichswehry przepisy traktatu były jasne i nie pozostawiały już żadnej luki. Niemcy postanowili w tym przypadku obejść postanowienia z Wersalu, manipulując klasyfikacją pojazdów. Samochody Daimler DZVR zostały oznaczone jako transportery piechoty, których posiadanie było już dozwolone. Kwestia mocno dyskusyjna w świetle rzeczywistej wartości bojowej Daimlerów DZVR, ale fortel przeszedł. Dzięki temu Reichswehra otrzymała i mogła zatrzymać aż kilkaset samochodów opancerzonych – zarówno Daimlerów DZVR jak i innych zbudowanych na ich podwoziach. Modernizowano je do końca 1928 roku, przeprowadzając między innymi eksperymenty z łącznością radiową.
Przyszłościowe testy
Wykorzystanie licznych samochodów pancernych DZVR pozwoliło zatem Niemcom nie tylko na utrzymanie dobrego wyposażenia Schutzpolizei oraz Reichswehry. Dzięki tym wozom możliwie były sprawne szkolenia oraz ćwiczenie nowych technik wojskowych. Zwłaszcza wspomniane testy łączności radiowej pojazdów pancernych miały się Niemcom przysłużyć w przyszłości – jedną z przyczyn sukcesów niemieckiego blitzkriegu z lat 1939-1941 było wyposażenie sił pancernych w liczne radiostacje i sprawne z nich korzystanie.
Bibliografia: Karl Ludvigsen, „Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera”.
Zdjęcie tytułowe: Daimler DZVR w marcu 1933 roku. Zdjęcia za NAC.