Tytuł – Bitwa o Midway
Rok wydania – 2022
Autor – Craig Symonds
Wydawnictwo – Znak
Liczba stron – 508
Tematyka – monografia poświęcona jednej z najważniejszych bitew morskich II wojny światowej, która dla wielu była punktem zwrotnym w kampanii na Pacyfiku.
Ocena – 8/10
Bitwa o Midway była bez wątpienia jednym z kluczowych starć morskich kampanii na Pacyfiku. Przez wielu historyków jest uznawana za przełomową i trudno się z tą opinią nie zgodzić, zważywszy na jej długofalowe konsekwencje. Craig Symonds wie o tym, jak mało kto. Raz, że jest doświadczonym autorem, który ma w dorobku szereg publikacji poświęconych marynarce wojennej, dwa, że na analizach związanych z Midway musiał spędzić naprawdę dużo czasu. Jego opracowanie poświęcone bitwie jest bowiem przykładem bardzo udanego połączenia talentu pisarskiego i solidnej pracy archiwalnej opartej na bogatej bibliografii, w której istotne miejsce zajmują relacje świadków wydarzeń.
Symonds przez lata wyrobił sobie solidną markę historyka-popularyzatora. „Bitwa o Midway” jest produktem, który również możemy rozpatrywać w tych kategoriach. Symonds rozbiera batalię na czynniki pierwsze, ale robi to w sposób sprzyjający lekturze. Wychodzi od solidnej genezy starcia, sporo miejsca poświęcając chociażby bitwie na Morzu Koralowym. Midway stanowi oczywiście zasadniczą część opracowania, a Symonds w moim odczuciu nie pominął żadnego z ważnych elementów. Autor nie stroni od komentarzy, wskazując na znaczenie poszczególnych decyzji, szczególnie po stronie amerykańskiej, ale i na nieścisłości w relacjach, które przez lata tworzyły mylne wyobrażenie przebiegu batalii. Podkreśla, iż flota USA miała przede wszystkim masę szczęścia, choć o zwycięstwie zdecydował ogół czynników. Midway było wstępem do dalszych sukcesów amerykańskiej marynarki wojennej i nie przesądziło o końcowym zwycięstwie w kampanii na Pacyfiku. Było natomiast, parafrazując Churchilla, „końcem początku”.
Pod względem narracyjnym nie był to styl tak porywający jak u Craiga Blaira w „Cichym zwycięstwie”, ale i tak trzeba jednoznacznie stwierdzić, że Symonds napisał książkę dla grona szerszego niż eksperci. Przemycił sporo ciekawostek i anegdotek, które okraszone relacjami z pola walki dynamizują narrację i dobrze wpisują się w rzeczową analizę poświęconą założeniom taktycznym. Symonds nie zapomina przy tym o japońskiej perspektywie, choć oczywiście amerykański punkt widzenia dominuje i stanowi oś narracji.
Zwróćmy także uwagę na solidny zbiór dodatków, w których zawarto m.in. podstawowe dane techniczne amerykańskich i japońskich lotniskowców i samolotów bojowych, jak również klasyczne order of battle ułatwiające połapanie się w licznych zespołach okrętów obu stron. Pamiętajmy, iż Amerykanie operowali w potężnych grupach, których współdziałanie było co najmniej dyskusyjne. Nie ignorujmy tej części książki, bo Symonds – dość zaskakująco – wrzucił tam także dwa krótkie podrozdziały, o kryptologach i o rozbieżnościach w raportach amerykańskich dowódców. Informacje na ten temat pojawiają się oczywiście wcześniej, ale post-epilog stanowi ich dopełnienie. Ciekawe, że autor zdecydował się na taką konstrukcję, raczej rzadko spotykaną w literaturze.
„Bitwę o Midway” przeczytałem z zainteresowaniem i po jej odłożeniu na półkę byłem w pełni usatysfakcjonowany. Symonds nie rozczarował mnie w żadnym z kluczowych elementów pisarskiego i historycznego rzemiosła. To solidne, bogate i dobrze udokumentowane opracowanie, które niemal w pełni oddaje to, czym była batalia w rejonie Midway. Jej znaczenie trudno przecenić. Nic zatem dziwneg, że po kilkudziesięciu latach nadal pamiętamy nazwę niewielkiej wysepki na Pacyfiku.
Ocena – 8/10